Haru dosyć szybko odpadł, i wcale mu się nie dziwiłem, takie odpowiedzi potrafiły wkurzyć porządnie człowieka. Mnie też już zaczął porządnie irytować, ale przez całe to przepytywanie siedziałem cicho, cierpliwie czekając na swoją kolej. Jak dla mnie mój partner obchodził się z nim za łagodnie. Ja już dawno przywaliłbym mu w mordę przynajmniej z sześć razy, jeżeli odpowiadałby mi takim tonem.
- Kambe, nie musisz już udawać, on wyszedł, możesz mnie teraz wypuścić – odezwał się szybko, kiedy tylko drzwi zamknęły się za Kato. On naprawdę sądził, że ja teraz go puszczę? Niedoczekanie jego.
- Nie jestem tutaj dla ciebie – powiedziałem zimno, podchodząc bliżej stołu przy którym siedział.
- Druhu, daj spokój, przecież się znamy – zaczął, wywołując u mnie napływ irytacji. Spokojnie, Daisuke, nie daj się wyprowadzić z równowagi tak łatwo... – Pomóż mi, bo jeszcze mnie powieszą.
- Jeżeli nie będziesz współpracować, to najprawdopodobniej tak. Chociaż, handel ludźmi, porwania, gwałty... za to najpierw troszkę się cierpi, nim się w końcu umrze. Jeżeli będziesz z nami pracował, może uda się ten wyrok złagodzić – powiedziałem, najpierw chcąc dać mu wybrać, czy chce pójść po dobroci. – Dlatego ponowię grzecznie pytania, które zadał ci mój partner. Ile kobiet skrzywdziłeś?
- Nic nie wiem – wycedził, a ja uznałem, że nie będę się z nim cackał.
Korzystając z tego, że był przykuty kajdankami do stołu, podszedłem do niego, a następnie chwyciłem głowę i z impetem uderzyłem nią o blat. Rozległ się dźwięk łamanej kości oraz jego krzyk bólu. Chyba niechcący złamałem mu nos. No jaka szkoda... nie dając mu czas na odpoczynek szarpnąłem go za włosy, zmuszając go do wyprostowania, by móc podziwiać swoje dzieło. Krew poszła mu paskudnie i mimo, że za widokiem krwi nie przepadałem, to było całkiem satysfakcjonujące. Podobnie jak to wcześniejsze chrupnięcie. Byłem też pewien, że za długo się nad nim znęcać nie będę, Akira był typem tchórza, więc to powinno wystarczyć, a jak nie... cóż, z chęcią go uderzę raz jeszcze.
- Będziesz odpowiadał grzecznie, czy poprawić to złamanie? – powiedziałem mu do ucha, unosząc kąciki ust w lekkim, typowym dla siebie złośliwym uśmieszku. Mężczyzna, przerażony i obolały, wyszeptał jedynie ciche „tak”. – Dobry chłopiec – odparłem, odsuwając się od niego. W idealnym momencie, ponieważ kiedy już zająłem krzesło naprzeciw Akiry, to środka wpadł zdyszany Haru. – Coś wolny refleks masz – odezwałem się do mojego partnera, wygodnie opierając się o krześle.
- Co tu się stało? – spytał zszokowany i mogłem tylko wyobrażać sobie, jak wygląda jego twarz, gdyż znajdowałem się do niego plecami.
- Trochę pomogłem się mu na nas otworzyć – powiedziałem niewinnie, postanawiając odpalić cygaro. Zauważyłem, że odkąd jestem strażnikiem, to znacznie mniej palę. I aż tak mi to nie przeszkadza. No czasem jednak nie można inaczej i trzeba sobie zapalić. – Pozwól, że ci zaprezentuję. Jak wiele kobiet skrzywdziłeś? – zapytałem, przyglądając się Akirze badawczo.
- Nie wiem. Straciłem rachubę – odpowiedział szybko drżącym głosem.
- To mało precyzyjna odpowiedź, ale nad tym jeszcze można popracować – mruknąłem niezadowolony. Czułem, że nie kłamał, ale mógł się zastanowić, podać nam jakąś chociażby przybliżoną liczbę... to się naprawi, trzeba go tylko troszkę mocniej przycisnąć. – No i co sądzisz? – dopytałem, odwracając się w stronę mojego partnera, całkiem z siebie zadowolony. Uzyskałem w końcu bardzo dobry efekt z niewielkim nakładem energii, bo tylko raz musiałem uderzyć jego twarzą o blat.
<Haru? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz