Nie byłem pewien, czy Haru żartuje, czy mówi całkowicie poważnie, ale będę miał jego kandydaturę na uwadze w przyszłości. Nie, żebym narzekał na kucharza, który pracuje u mnie teraz, ale coś mi się wydaje, że na większe przyjęcia przyda mu się pomoc. A Kato świetnie dogaduje się z ludźmi, więc z tym nie powinno być żadnego problemu. No i też jeżeli przyjęcie będzie bardzo nudne, zawsze będę mógł zajrzeć do kuchni i go trochę poirytować. I dzień od razu stanie się piękniejszy.
– Tak więc mam nadzieję, że masz wolny weekend za dwa tygodnie – powiedziałem, popijając herbatę.
– Czekaj, ale ty tak na serio? – zapytał z niedowierzaniem, przypatrując mi się uważnie.
– Jak najbardziej. Muszę zrobić to, co każdy rozpuszczony i bogaty dzieciak, czyli świetnie się bawić na przyjęciu. A jak wiadomo, na przyjęcie potrzeba dużych ilości alkoholu. I jedzenia. Nie martw się, zapłacę adekwatnie do twojej pracy i jakości wydawanego przez ciebie jedzenia – wyjaśniłem, kontynuując jedzenie, które było naprawdę dobre.
- Jeżeli będę miał wolne... – zaczął niby niepewnie, ale ja już doskonale, że będzie miał wolne. Dopilnuję tego.
- Żebyś się nie zdziwił, jak do ciebie zajrzę dzień przed – uprzedziłem go, dokańczając swoją porcję.
- Będę czekać z niecierpliwością – powiedział z przekąsem.
Jeszcze trochę u niego posiedziałem, nie mając ochoty za bardzo wracać w deszczu do domu. Co prawda, tam miałbym dużo cieplej, no ale powrót do domu jest równoznaczny z pracą, czego już tak nie do końca mi się chciało zrobić. Oczywiście będę musiał w końcu zabrać się za te rachunki, ale dzisiaj już na pewno tego nie zrobię. Zdecydowanie fajniejsze było dogryzanie mojemu ulubionemu strażnikowi, który już nie peszył się za każdą moją wypowiedzią. W końcu mi normalnie odpowiadał. I co więcej, jak czasem mi się odgryzł, to nawet nie wiedziałem, co odpowiedzieć. Chyba stworzyłem potwora.
- A już zacząłem myśleć, że zostaniesz tutaj kolejną noc – odezwał się z udawanym smutkiem, kiedy wieczorem wyszedłem z jego łazienki, może i czysty, ale pachnący nieco inaczej, niż zazwyczaj. Haru miał tu niezwykle mało kosmetyków. Jak on może tak żyć? Nic dziwnego, że jego włosy są w takim stanie. Więc do naszego następnego razu muszę mu zorganizować wygodniejsze łóżko i chociażby przystępne kosmetyki. I jutro podczas przerwy, albo po pracy muszę go wyciągnąć do sklepu, by wybrał łóżko, bo już wiem, że na drugim naszym razie się nie skończy. Niezwykle ciężko jest mi zaleźć kogoś, kto podzielałby moje upodobania w łóżku, dlatego teraz tak łatwo mu nie odpuszczę.
- Wolę poczekać, aż moje ciało w pełni się zregeneruje. Bądź co bądź, trochę się nad nim wczoraj poznęcałeś – wyjaśniłem spokojnie przyglądając się w lustrze i poprawiając mankiety płaszcza oraz troszkę luzując krawat pod moją szyją. I jeszcze owe łóżko by się przydało... dla własnej wygody jestem w stanie zainwestować każde pieniądze.
- I tobie się to podobało – zauważył słusznie, mierząc mnie swoim spojrzeniem od góry do dołu.
- Owszem. Ale wiesz, co mi się nie podoba? To – wskazałem na czerwoną plamkę na mojej szyi, która przez moją bladą cerę okropnie rzucała się w oczy. – Nijak nie mogę tego zakryć – dodałem niezadowolony, patrząc na niego z wyrzutem. Jeszcze raz mnie tak załatwi, a ja już dopilnuję, by jego szyja była w jeszcze gorszym stanie od mojej.
<Haru? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz