Odkąd tylko tutaj przyszedłem, pan Kato nie spojrzał na mnie ani razu, co strasznie mnie bawiło, a jednocześnie tego nie rozumiałem. Stało się coś strasznego? Nie wydaje mi się. Trochę wypiliśmy, trochę się nabuzowaliśmy, no i jakoś tak wyszło, zdarza się. Dzieci z tego nie będzie, ani też nie zrobiłem nic wbrew jemu, więc nikomu krzywda się nie stała, chyba, że moim plecom, ale powiedzmy, że to przeżyję. Nie rozumiem, o co mu chodziło. Ludzie są strasznie dziwni, a już zwłaszcza ten tu osobnik. Czy jednak mi to przeszkadzało? Może czasem, ale na pewno nie teraz. Teraz było to strasznie zabawne, i dalej mogłem go drażnić i irytować, co strasznie uwielbiałem. Ale to jego wina, bo gdyby się tak śmiesznie nie irytował, no to bym mu dawał spokój, a tak to grzech nie skorzystać z okazji.
- Jak dobrze pamiętam, to wczoraj ci to nie przeszkadzało. No chyba, że te głośne krzyki, jakie wczoraj z siebie wydawałeś, nie były krzykami przyjemności, a irytacji – powiedziałem z zadziornym uśmieszkiem, ze satysfakcją obserwując, jak cała jego twarz i do tego jeszcze uszy stają się czerwone. Wyglądał zabawnie, ale jednocześnie to nawet urocze było, jak się peszył. Szkoda, że nie mogę tego widoku jakoś uwiecznić, pokazałbym mu, jak wygląda, bo jeszcze się w takim stanie chyba nie widział.
Mężczyzna wymamrotał pod nosem jakieś przezwiska i przekleństwa, mijając mnie w drzwiach. To będzie piękny dzień. Odkąd opuściłem jego dom, nie mogłem się tego doczekać. Dzisiaj nie dam mu żyć. Przez cały patrol po przedmieściach wbijałem mu szpileczkę to tu, to tam i z przyjemnością obserwowałem, jak z każdym moim tekstem się czerwieni i denerwuje. To jest niesamowite, jak łatwo go speszyć... nie mogłem tylko tego za bardzo nadużywać, bo jeszcze mi się uodporni, i w ogóle rozrywki nie będę miał.
- Zaciągnąłeś mnie do łóżka, super, ale możesz się w końcu zamknąć? – powiedział w pewnym momencie, troszkę mnie zaskakując tymi słowami.
- Przepraszam bardzo, ale ja cię nie zaciągnąłem – odpowiedziałem, przypominając sobie wspólną noc. Trochę wypiłem, więcej niż zwykle i troszkę szybko byłem wstawiony, ale z grubsza pamiętam wszystko. I to nie ja zrobiłem ten pierwszy krok.
- Więc ja to zrobiłem? – sarknął, a po tym zrozumiałem jedno. Ktoś tu miał więcej luk w pamięci, niż ja. Mogłem się jeszcze troszkę nad nim poznęcać... wspaniała sprawa.
- Uznałbym, że oboje tego chcieliśmy. Ale wiesz, od czego się zaczęło? Od tego, że stwierdziłeś, że podobam ci się w grzywce. A po tym mnie pocałowałeś, i dopiero po tym jakoś mnie nakierowałeś na swoje łóżko, i... szczegóły też mam ci opowiadać? – odparłem, decydując się odpalić cygaro.
- Nie powiedziałem czegoś takiego, ani tak nie zrobiłem, wkręcasz mnie – zaprzeczył, a ja pokręciłem przecząco głową. Teraz to mnie trochę serce zabolało, czemu on oskarża mnie o takie rzeczy? O mnie wiele można powiedzieć, no ale na pewno nie to, że jestem kłamcą.
- Brzydzę się kłamstwem – powiedziałem jedynie, będąc w tym momencie na niego obrażony. Nieczułym nazwać mnie można, z reguły w końcu dbam tylko o siebie, a jak coś robię dla innych to tylko dlatego, że to może mi się do czegoś przydać. Ale kłamać nie kłamię nigdy.
<Haru? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz