Muszę przyznać, to była piękna akcja. Wręcz wspaniała, i to jeszcze absolutnie nie z mojej winy. W końcu jedyne, do kogo mógł mieć pretensje, to do siebie. Gdyby się mocniej trzymał, to może miałbym czas na jakąś reakcję, i mu pomógł, chociaż.. czy ja serio bym mu pomógł? Mógł nie wypadać. Jego wina, nie moja, więc niech bierze odpowiedzialność za swoje głupie ruchy. Ja musiałem skupić się na złodzieju, który i tak właściwie uciekł, ale nie byłem zbyt zrażony tym drobnym nieporozumieniem. Jak nie teraz, to innego dnia, w końcu to nie była jego ostatnia kradzież.
Idąc w stronę koszar od razu zauważyłem, że ktoś tu strasznie zmarznięty jest. Przez myśl przeszło mi, by oddać strażnikowi Kato swój płaszcz, i pewnie gdybym miał do czynienia z płcią piękną, nie wahałbym się ani razu. Mam jednak do czynienia z płcią wściekłą i niekoniecznie piękną. Czekaj, co, jeżeli będzie chory? Jest dosyć zimno i wieje ten obrzydliwy wiatr, a on był mokry... i kto mnie będzie zabawiał, jak jego zabraknie? Nie znajdę drugiej takiej osoby, jak on, pod tym względem jest wyjątkowy.
I ta przerażająca myśl sprawiła, że zdjąłem płaszcz ze swoich ramion i narzuciłem na te jego, chyba mocno go zaskakując, ale to było w pierwszym momencie, bo w drugim już zauważyłem, jak marszczy brwi w grymasie złości. I bądź tu człowieku dobry... z nim to gorzej niż z kobietą.
- Co ty odwalasz? – syknął, patrząc na mnie ze złością w oczach.
- Jestem dżentelmenem, dlatego okaż choć trochę wdzięczności – wyjaśniłem spokojnie, rzucając mu szybkie spojrzenie. Przez to, że jego ubrania były mokre, mocno przylegały one do ciała, dzięki czemu mogłem dostrzec, że było ono przyjemne dla oka. Skoro pan Kato był tak wysportowany, to czemu się na tym moście się nie podciągnął? Mięśnie miał, powinien więc dać radę.
- Szkoda, że to się w tobie na moście nie obudziło – ale nie oddał mi płaszcza, ku mojemu lekkiemu zaskoczeniu. Po tym, jak na mnie naskoczył byłem pewien, że będzie kolejnym niewdzięcznikiem, a tu zaskoczenie... chyba stwierdził, że w płaszczu mu znacznie cieplej i nic dziwnego, w końcu nie noszę byle czego. Niestety, po tym będę musiał oddać go do prania i jutro założyć coś innego.
- Trzeba było się wciągnąć, pretensje miej do siebie – wyjaśniłem, nie widząc w tym swojej winy. Haru ze wściekłości zaczął mamrotać pod nosem jakieś przekleństwa kierowane w moją stronę, czym się nie przejąłem. Nie on pierwszy, nie ostatni.
Kiedy w końcu wróciliśmy do koszar, Kato bez żadnego słowa „dziękuję” oddał mi płaszcz mówiąc, że idzie się przebrać i zaraz wróci. Poczułem lekką chęć, aby za nim pójść, chciałbym zobaczyć, jak wygląda jego ciało bez tych ubrań, ale w ostatnim momencie się powstrzymałem. W tym momencie mam chwilę, którą mogę przeznaczyć na swoją sprawę. Od niechcenia otrzepałem płaszcz z brudu i założyłem go z powrotem na siebie, podchodząc do drzwi, które prowadziły do archiwum. Nacisnąłem klamkę i... nic. Oczywiście, że nic, ale była jakaś niewielka szansa na to, że będzie otwarte. No nic, i tak warto było sprawdzić.
Jako, że już mi się nudziło, postanowiłem jednak zobaczyć, co u mojego ulubionego strażnika. Poszedłem więc do szatni, gdzie udał się Haru, i na moje szczęcie jeszcze się nie przebrał, więc chociaż miałem mile widoki. Bardzo miłe. Nie dość, że mnie rozbawił wpadnięciem do wody, to jeszcze teraz oko ucieszył, no człowiek wielu talentów. Niesamowita sprawa.
- Napatrzyłeś się? – usłyszałem, kiedy Haru zaczął zapinać guziki nowej, nie mokrej koszuli.
- Niewystarczająco – przyznałem, nie mając za bardzo z tym żadnego problemu. Piękno jest po to, by je doceniać, i to własne, i to innych. – Idziemy na to całe zebranie? Znudzony jestem – dodałem, krzyżując ręce na piersi.
<Haru? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz