A ja naprawdę w pierwszym momencie myślałem, że znowu chodzi mu o moje łóżka, już przecież wspominał i, że jest strasznie niewygodne, ale żeby od razu je zmieniać? Chyba troszeczkę przesadza. Na szczęście nie o to mu tym razem chodziło, z czego się akurat cieszyłem, już wolałem, aby narzekał na malinki niż gdyby miał narzekać na moje łóżko, sam chciał uprawiać seks, teraz niech nie narzeka.
- Cóż, jakby ci to powiedzieć są plusy dodatnie i plusy ujemne, chciałeś seks? Dostałeś seks, nie chciałeś malinki? Dostałeś malinkę - Wytłumaczyłem, uśmiechając się do niego głupkowato. Teraz gdy zrobiłem się przy nim bardziej wyszczekany, nie boje się mówić tego, co myślę, niech wie, że gdy już mnie poniesie, robię różne dziwne rzeczy, nawet jeśli tego nie chce.
- Ach tak? Zobaczymy następnym razem, gdy to ja cię tak załatwię - Zagroził, a ja nie specjalnie się tym przejąłem, bo niby czemu był miał? Ja nie muszę się nikomu tłumaczyć, a i nie ma zamiaru tego robić dlatego, nawet gdyby miał jedną malinkę, nie specjalnie bym się tym przejął.
- Na pewno będę bardzo przejęty - Powiedziałem, głupkowato się do niego uśmiechając, może i pożałuje tego, ale co ktoś taki jak on może mi zrobić? Kilka malinek nic po za tym, jakoś to przeżyje .
- Jeszcze się zdziwisz - Odpowiedział, podchodząc do drzwi wyjściowych. - Do zobaczenia jutro - Dodał, wychodząc z mojego domu, zamykając za sobą drzwi, no i zostałem w domu sam, co miałem więc w takiej sytuacji zrobić? Umyć się, przebrać w czyste ubranie i pójść spać, aby mieć siłę na znoszenie mojego jakże irytującego mnie towarzysza. Irytującego, ale nawet przez mnie lubianego.
Na wspomnienie tego człowieka uśmiech sam pojawił się na moich ustach, niesamowite, że ktoś taki jak ja spotyka się na seks z kimś takim jak on, no i kto by przypuścił, że tak właśnie będzie.
Kręcąc z niedowierzaniem głową, musiałem zrobić to, co zrobić miałem nim położyłem się do łóżka, korzystając ze snu, który pomoże mi trzeźwo jutro w pracy myśleć.
Kolejny dzień nadszedł niezwykle szybko, z powodu czego nie byłem zadowolony, nie dość, że się nie specjalnie wyspałem, to jeszcze bolały mnie plecy od spania, no i sam już nie wiem, czy to ze starości, czy może jednak to łóżko pora wymieć..
Zwalając wszystko na swój stary powiedzmy wiek, przebrany i ogarnięty ruszyłem do pracy, gdzie znalazłem się jako pierwszy wezwany do szefa, który przekazał mi informacje w sprawie Akiry, dziś będziemy mogli go przesłuchać, sąd zajął się już sprawą, więc ma dziś ostatnią szansę, aby nas przekonać, że nie jest winien dokonanego czynu. Chociaż dobrze wiem, że już nikogo nie przekona, nie ma nawet takiej mowy. Szef poprosił o sumienny patrol, a następnie powrót do Akiry, z którym mieliśmy rozmawiać, z czego akurat bardzo się cieszyłem. Chciałbym, aby sprawiedliwości stało się zadość, a ktoś taki jak on podzielił losy tych wszystkich biednych zabitych i wykorzystanych przez niego kobiet.
Po dowiedzeniu się już wszystkiego na temat dzisiejszego dnia pracy wyszedłem od szefa, trafiając na mojego kompana, który czekał na mnie, chyba myśląc, że się spóźnię.
- Dzień dobry - Przywitałem się, podchodząc do mężczyzny. - Mamy dziś po patrolu przesłuchać Akirę, sąd zajął się już jego sprawa - Poinformowałem go o tym drobnym fakcie, do którego może chcieć się przygotować, znając owego mężczyznę zdecydowanie lepiej ode mnie samego, a to może być dla niego problematyczne, a może i nie jest? W końcu to dupek a taki nie specjalnie przejmuje się losami innych.
<Daisuke? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz