Przesuwałem wzrok po linijkach, starając się znaleźć coś, co może dałoby się wykorzystać przeciw Katsu, ale niestety, nic takiego miejsca nie miało. Żadnych podpisów, nazwisk czy pieczęci. Akira może się z tego łatwo wywinąć mówiąc, że te listy nie są jego, czy też nie zostały do niego wysłane. Nam daje to pewną przewagę, ponieważ wiemy, z jaką kanalią mamy do czynienia. I że jest ich dwóch. Obrzydzali mnie tacy ludzie. Jak wielką pozbawioną kręgosłupa moralnego glistą trzeba być, by robić coś takiego?
- Jest to bezwartościowe – powiedziałem, oddając mu plik listów.
- Nie jest to aż takie bezwartościowe, coś tam wiemy – odezwał się Haru, który schował plik za pazuchę.
- Ale dla sędzi już tak. Potrzebujemy czegoś mocniejszego. Chyba nie obejdzie się bez przeszukania posiadłości – stwierdziłem, dostrzegając grymas na jego twarzy. Do gabinetu włamał się bez żadnych wątów, ale to już mu się nie podoba. Czemu? Przecież i to włamanie, i to włamanie. Nawet stwierdziłbym, że włamanie się do posiadłości będzie bezpieczniejsze niż tutaj, bo będę tam z nim.
- Za to mogę stracić pracę – mruknął, ruszając w stronę koszar. – Może postarajmy się o nakaz przeszukania?
Zacząłem zastanawiać się nad tym pomysłem, który na początku wydawał się być okropny. Zanim nakaz zostałby nam wydany, minie tydzień jak nie dłużej. Nie mam cierpliwości czekać pełen tydzień, już nie mówiąc o tym, że jeżeli Akira ma gdzieś życzliwe osoby, dowiedziałby się o tym i pozbył się dowodów. Ja mógłbym jednak to przyspieszyć na tyle, że już dzisiaj to otrzymamy. Trochę mnie to będzie kosztować, ale im szybciej się zajmiemy tą kanalią, tym lepiej.
- Możemy spróbować. Widziałeś może, co stało się z tą dziewczyną, co z nim weszła? – dopytałem, mimo wszystko się trochę przejmując Suzue. Wiem, że nie jest taka bezbronna, ale też wiem, z kim mamy do czynienia i nie chciałbym, by znajdowała się blisko tego człowieka dłużej niż to konieczne.
- Rozmawiali... teraz wychodzi, sama – odpowiedział, a ja od razu zerknąłem w stronę budynku. Suzue wydawała się być cała i zdrowia. To dobrze. Babka by mnie zabiła, gdyby coś jej się stało. – Jest to ktoś, kogo znasz?
- Moja narzeczona – odparłem, zaczynając iść w stronę koszar. Im szybciej się nim zajmiemy, tym lepiej.
- Och. W takim razie powinieneś wiedzieć... ona i Akira zachowywali się, jakby... no wiesz, to oni byli razem – powiedział zakłopotany, co ja uznałem za nawet urocze. Nie sądziłem, że jest on taki niewinny.
- To nie jest narzeczeństwo z miłości, a jest ono tylko po to, by mieć spokój – naprostowałem, niezbyt przejęty tym wszystkim.
- I nawet pomimo tego nie przeszkadza ci to, że twoja kobieta spotyka się z kimś innym? – dopytał, chyba trochę nie mogąc w to uwierzyć. Co za niewinny i wyjątkowo uczynny partner mi się trafił...
- Nie, sam tak robię – przyznałem, chcąc już zakończyć ten temat. Nie ma co się chwalić narzeczeństwem z kuzynką.
Droga do koszar minęła nam w ciszy, ku mojemu szczęściu. Dzisiaj wyjątkowo skupiony na pracy nie bardzo miałem ochotę na drażnienie się i wbijanie szpilek. To mogę robić, kiedy nic do roboty nie mamy.
Po dotarciu na miejsce od razu skierowaliśmy się do kapitana, prosząc o nakaz przeszukania domu Akiry. Kiedy tylko usłyszałem, że to może trochę zająć, a po co nam to, bo przecież musi mieć podstawy, od razu położyłem na blacie pękaty mieszek. Wiedziałem, że Haru chciał mu to wszystko tłumaczyć, ale mi się nie chciało. Strata czasu. A jak tylko pieniądze pojawiły się na blacie, nie było żadnych pytań. I nakaz też za moment będzie gotowy... niesamowita sprawa.
- Mogłeś sobie to odpuścić – burknął, ewidentnie niezadowolony Haru.
- Nie narzekaj, zaraz wszystko będzie gotowe – odparłem, niezbyt przejęty jego oburzeniem. Będziemy mieć nakaz? Będziemy. Więc w czym widzi problem?
<Haru? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz