Nad ranem otwierając oczy, ujrzałem twarz Daisuke, co przyznam, lekko mnie zszokowało, a on co tu robi? Jak tu w ogóle wszedł? Rany wczoraj za dużo wypiłem i znów mi się film urwał.
- Co tu to robisz? - Zapewne, podnosząc się do siadu, nie czując się nawet tak źle, wyjdę na dwór i od razu poczuję się lepiej.
- Mówiłem ci, że zajrzę do ciebie, przed pracą chcąc wiedzieć, czy w ogóle będziesz w stanie pracować - Powiedziała, że ja nie pójdę? Oczywiście, że pójdę i to bez gadania.
Wstając szybko z łóżka pierwsze co skierowałam się do łazienki będzie musiałem zażyć gorącej kąpieli tylko ona pozwalała mi trzeźwo myśleć. A mimo tego trzeźwego myślenia nie pamiętałem, co stało się wczoraj, znów będę miał lubi w pamięci, nic akurat u mnie nowego.
Zadowolony, świeży i pachnący wyszedłem z łazienki, idąc od razu zrobić sobie kawę, no bez niej nie rozpocznę dnia po tak okropnej popijawie.
- Napijesz się też? - Zapytałem z grzeczności, w końcu kulturę to ja miałem, dużo można o mnie powiedzieć, ale kultura przede wszystkim.
-Nie dziękuję, zaraz się do pracy spóźnimy - Powiedział, zwracając moją uwagę na zegarek, rzeczywiście no trudno wypije trochę kawy i możemy iść.
- Masz rację idziemy - Odpowiedziałem mu, odstawiając kubek z kawą, biorąc do ręki kawałek chleba, aby coś przegryźć przed pracą.
- Pożywce to twoje śniadanie - Odezwał się, czym na dosłownie chwilę przykuł moją uwagę.
- Każdy je to, na co go stać lub to na co może sobie w tej chwili pozwolić - Odpowiedziałem krótko, nie chcąc dyskutować na temat jedzenia, to każdego indywidualna sprawa, z resztą co ktoś taki jak on może wiedzieć? Wszystko pod nos nic nie musi robić sam, taki to ma życie czy lepsze? Nie wiem, wiem natomiast, że to całkiem przyjemne, gdy ktoś ci coś przygotuję.
Nie specjalnie rozmawialiśmy podczas podróży, ja w sumie wciąż byłem zmęczony, po wczorajszym piciu a mój kompan chyba nie widział, w jakim jestem stanie.
- Jesteś pewien, że chcesz pracować? Wyglądasz jak kupa gówna - Powiedział, czym wcale mnie nie zaskoczył, dla niego zawsze chyba będę wyglądał jak gówno, niech mi lepiej powie coś, czego jeszcze nie zażyłem zauważyć.
- Dzięki ty to potrafisz podnieść człowieka na duszy - Odezwałem się, zakładając służbowy strój, już po tym mając dość a co dopiero cały dzień, przynajmniej mając kompana, nawet tak irytującego, jak on nie zasnę, musząc znosić jego komentarze.
- Mowie tylko to, co widzę - Wyjaśnił, a mi wcale lepiej się nie zrobiło.
- Możesz zawsze zmienić kompana - Mówiłem, ciężko przy tym wzdychając.
- Ależ nie, ja tam lubię z tobą pracować - No i znów ten zadziorny uśmiech ależ on się świetnie przy mnie bawi, szkoda tylko, że ja się wcale tak dobrze nie bawię.
- Lubisz to ty mnie z równowagi wytrącać - Burknąłem, wychodząc z koszar, ruszając w drogę, patrol pora zacząć, mimo że w ogóle nie miałem na niego ochoty.
- Oj i to bardzo - Dumny z siebie ruszył za mną, nabijając się ze mnie, jak tylko mógł, ja chyba mu w końcu przywalę.
- Złośliwe z ciebie istnienie - Odezwałem się, słysząc jego słowa, leniwie się rozciągając. - Ale co jak co, należą ci się przeprosiny za moje wczorajsze zachowanie przy tym strażniku, trochę nie powinienem wybuchać taką złością - Wyznałem, naprawdę czując się źle z tym, czego wczoraj był świadkiem.
<Daisuke? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz