W mojej głowie kotłowało się od nadmiaru myśli, które uderzały we mnie z każdej strony, Sorey naprawdę bardzo powoli drażnił moje ciało, czym wywoływał przyjemne dreszcze przebiegające po całym moim ciele, mój panie chyba zaraz przy nim zwariuję, jeśli nadal będzie mnie tak męczyć.
Nie mogąc mu odpowiedzieć, zacisnąłem mocniej wargi, wbijając paznokcie w ścianę, zaciskając na chwilę oczy, głęboko przy tym oddychając.
- Nie mogę już - Wydusiłem, nie mogąc już dłużej wytrzymać, spuszczając się mu do ust, ciężko przy tym dysząc. - Wybacz - Wydusiłem, patrząc na niego, gdy wycierał swoje usta z pozostałości nasienia.
- Ależ nie wiem, czy sobie zasługujesz na moje wybaczenie - Wymruczał, łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku, kładąc mi dłonie na udach, podrzucając do góry, abym owinął nogi wokół jego pasa, dając się zanieść do naszej sypialni, od razu lądując na łóżko.
- A więc co mógłbym zrobić, abyś mi wybaczył? - Podpytałem, patrząc na niego, gdy powoli rozbierał się, odkrywając całe swoje boskie ciało przede mną.
- Zastanowię się - Wyszeptał, rozkładając moje nogi, zbliżając się do mnie, ocierając swojego przyjaciela o mój tyłek, specjalnie mnie przy tym drażniąc ustami, zbliżając się do moich sutków, które podgryzał, zasysając ustami, powodując u mnie kolejne uderzenia gorąca rozchodzącego się po całym moim ciele.
- Sorey błagam - Wyszeptałem, zaczynając troszeczkę się pod nim wiercić, nie mogąc już doczekać się na niego.
- O co prosisz owieczko? - Zapytał, odsuwając się od mojego ciała, patrząc mi prosto w oczy.
- O ciebie w sobie - Wyszeptałem, ledwo oddychając, nie będąc już w stanie dłużej na niego czekać, gdy moje ciało całe drżało z podniecenia. Chcąc, aby zrobił ten krok.
- A powiedz, zasłużyłeś sobie na to? - Podpytał, kładąc dłoń na moim policzku, delikatnie muskając moje usta.
- Tak, zasłużyłem sobie, jak nikt inny - Wyszeptałem, z tego podniecenia zaczynając już szaleć, wbijając paznokcie w jego plecy, w tej samej chwili czując go w swoim wnętrzu, odchyliłem głowę do tyłu, zaciskając mocno wargi, aby nie obudzić naszych dzieci swoim krzykiem.
Seks z moim mężem był naprawdę cudowne, Sorey jak zawsze wiedział, co lubię i jak bardzo łatwo jest mnie podniecić mocniejszym szarpnięciem, ściśnięciem, a nawet klepnięciem, które naprawdę bardzo lubiłem.
Zachwycony, zadowolony i do tego zmęczony wtuliłem się po wszystkim w ciało mojego ukochanego faceta, dopiero teraz odczuwając straszne zmęczenie, które dopadało mnie z każdej strony.
- Było ci dobrze owieczko? - Zapytał, bawiąc się moimi włosami, które zdążył już dawno temu rozpuścić dla swojej przyjemności.
- Było mi bardzo dobrze a wszystko to zasługa mojego cudownego męża - Przyznałem, unosząc głowę do góry, patrząc w jego twarz z uśmiechem na swoich ustach.
- Tak? To chyba całkiem niezłego masz tego męża - Zażartował sobie troszeczkę, głaszcząc mnie po głowie.
- A wiesz? Mam naprawdę bardzo cudownego męża i nie wyobrażam sobie, aby na jego miejscu był jakiś inny mężczyzna, nawet jeśli czasem zachowuje się jak pięcioletnie dziecko - Odpowiedziałem, zadziornie uśmiechając się do nie, troszeczkę się z nim drocząc, bo w końcu czemuż by też nie. Droczenie się to zawsze przyjemna doznanie z osobą, którą się kocha.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz