Zerknąłem na mojego towarzysza, uśmiechając się do niego łagodnie.
- Może nie z samego rana, bo już prawie popołudnie mamy, ale tak co mam być niezadowolone, jak jestem wyspany, bez kaca po dobrej zabawie, bez bólu kręgosłupa po łóżku i o dziwo nawet niezbyt głodny - Wyjaśniłem, wracając wzrokiem do posiłku, który nam właśnie robiłem, nie chciałbym przecież go popsuć, tym bardziej że dla mnie danie naszej rodziny jest bardzo ważne w prawidłowym wykonaniu.
- No tak to nieszczęsne łóżko, zdecydowanie potrzebujesz czegoś nowego - Stwierdził, chyba bardziej przejmując się tym łóżkiem niż ja sam, cóż chyba po prostu przyzwyczaiłem się, do tych buli kręgosłupa, które zazwyczaj po nim mam.
- Nie jest takie złe - Zapewniłem, wrzucając do garnka ziemniaki, które musiały się jeszcze ugotować przed ich nałożeniem.
- Tak, masz rację, nie jest tak źle, bo jest jeszcze gorzej, jeśli mam następnym razem na nim spać to chyba tego już nie przeżyję - Powiedział, zwracając moją uwagę na słowo następnym razem, a więc wygląda na to, że to nie będzie jednorazowa przygoda, tylko mój kompan ma ochotę powtarzać to częściej, czy to coś złego? Nie raczej nie, on na tym skorzysta, ja na tym skorzystam, a więc czemu w sumie dobrze się nie zabawić.
- W takim razie następnym razem śpisz na ziemi - Stwierdziłem, uśmiechając się do niego głupkowato.
- Wydaje mi się, że ziemia byłaby dużo wygodniejsza od tego nieszczęsnego łóżka - Stwierdził, a ja szczerze byłam ciekaw czy naprawdę tak jest, to znaczy czy mu byłoby wygodniej na zimnej ziemi niż na ciepłym może nie do końca wygodnym łóżku.
- Chce to ujrzeć - Odpowiedziałem złośliwym tonem, wyciągając z szafki talerze i szklanki na ciepłą herbatę, którą również chciałem przygotować do obiadu.
- Myślę, że takie rzeczy kosztowałyby cię dużo pieniędzy - Odparł, nie przestając się wpatrywać w to, co tworzę w kuchni.
- Hym, może i pieniędzy nie mam, ale mam coś, co ci się podoba, a więc zawsze mogę to wykorzystać - Stwierdziłem, nakładając nam jedzenie na talerze, zalewając gorącą wodą kubki z herbatą, po kolei stawiając wszystko na stole.
- Zastanowię się nad tym - Powiedział, podchodząc do stołu, siadając przy nim, biorąc do ręki sztućce, którymi zaczął jeść wykonany przeze mnie obiad.
- I jak? - Zapytałem, zaciekawione czy specjalne danie rodziny Kato podejdzie mu do gustu tak jak inne jedzenie przygotowane przeze mnie.
- Dobre, nawet bardzo dobre - Powiedział, tym naprawdę mnie uszczęśliwił może to tylko zwykłe danie, ale dla mnie miało duże znaczenie a wszystko ku pamięci mojej babci.
- Cieszę się i to bardzo - Powiedziałem, zabierając się za posiłek, będąc już trochę bardziej głodnym.
- Wciąż nie potrafię uwierzyć, że nie pracujesz jako kucharz, taki talent i się marnuje - Powiedział, na co uśmiechnąłem się delikatnie. - Może zastanów się nad tym, aby zmienić pracę, takiego kucharza to nawet ja chętnie bym przyjął - Dodał po chwili.
- Pracy nie zmienię, straż bardzo lubię, spełniam się w niej, ale gdybyś kiedyś był w podbramkowej sytuacji, nie mając kucharza, może będę w stanie ci pomóc - Powiedziałem, w sumie to trochę sobie żartując, nie jestem pewien czy dałbym sobie radę jako kucharz, tym bardziej gotujący dla ludzi z tak wysokiej klasy.
<Daisuke? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz