Ciężko westchnąłem, nie chcąc się za bardzo wczytywać, w to, czego dotyczy sprawa, nie jestem upoważniony, nie chce, się w to wtrącał.
- Takei, po co ci to? - Zapytałem, niczego nie rozumiejąc. To, że dokumenty tyczą jego rodziny, to już zauważyłem, ale żeby grzebać w archiwum.
- Znasz go? - Podpytał, przyglądając mi się z uwagą, bardzo chcąc wiedzieć, kim jest ten mężczyzna, może gdybym jeszcze żył czegoś by się od niego dostał a tak, cóż raczej już na to za późno.
- Znałem, Takei już od dawna nie żyje, został zamordowany - Wypowiedziałem, wychodząc z archiwum, nie chcąc, aby mnie łączono z całą tą sprawą.
- Nie żyje? Kto go zabił? - Daisuke wychodząc z archiwum, schował dokumenty do torby, co nie powinno nigdy się zdarzyć, ale co miałem w tej sytuacji robić, zgłosić to? Nie, mimo że to głupie irytujący dzieciak to nie zrobiłbym mu czegoś takiego.
- Tego nikt nie wie, pewnego dnia odnaleziono go w pracy martwego, nikt nie wie, co się stało, niektórzy uważają, że popełnił samobójstwo, ale ja sądzę, że ktoś pomógł mu ukrócić swój żywot, Takei wiedział zbyt dużo, a cena tego była naprawdę surowa - Wytłumaczyłem, zamykając za sobą archiwum, tak jak być powinno, chcąc wrócić do pracy, gdzie mieliśmy jeszcze co robić. Dziś przede wszystkim musimy iść do dziewczyn i spróbować je przesłuchać, sprawa z Akirą w końcu powinna dobiec końca.
Kambe zamyślił się na dłuższą chwilę, analizując coś tam sobie w głowie, a to może i dobrze, gdy jest zamyślony mało do mnie gadać, a gdy mało gada mogę odetchnąć, nie czując się zażenowanym tym lub tamtym.
- Miał może kogoś, kto dobrze go znał? - A on nadal pyta o to samo, ten temat naprawdę był dla niego ważny.
- Nie mam pojęcia, to był tylko mój, przełożony aż tak dobrze go nie znałem - Przyznałem, wchodząc do szpitala, od razu dostrzegając małą dziewczynkę, która biegała wesoło po szpitalu.
- Haru - Zawołała, podbiegając do mnie, chcąc na ręce, no i co ja mam uczynić, gdy jest taka słodka.
- Dzień dobry Anno - Przywitałem się z dzieckiem, biorąc ją na ręce. - Jak się czujesz? - Podpytałem, chcąc wiedzieć, sprawa z Akirą sir ruszy.
- Dobrze - Odpowiedziała, uśmiechając się pięknie, rany jak mnie taki uśmiech rozbraja.
Zadowolony z jej odpowiedzi zerknąłem na Kambe który wciąż żył w swoim świecie, no nic, sam też sobie poradzę.
- Pójdziemy zobaczyć, jak ma się reszta pań - Odezwałem się do Anny i Daisuke, który ruszył za mną, kiwając tylko głową.
No dobra zróbmy to szybko, aby mieć już to z głowy.
Na szczęście kobiety były w stanie mówić i, mimo że na początku nie chciały, w końcu przekonałem je, chcąc ruszyć już tę sprawę, ileż można w końcu czekać, czas leci a Akira wciąż siedzi w więzieniu bez dowodów.
- Nareszcie - Odetchnąłem z ulgą, wychodząc ze szpitala, nie znosiłem tego zapachu ani patrzenia na cierpiących ludzi, to wszystko było takie smutne, ludzie czy bogaci, czy biedni umierają w tym brutalny świecie.
- Wszystko dobrze? - Zapytałem, zwracając się do mojego partnera, chcąc wiedzieć, czy może czegoś mu nie potrzeba na poprawę nastroju.
<Daisuke? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz