Nie za bardzo rozumiałem, czym on tu był tak rozbawiony. Dokładam wszelkich starań w to, by mi było wygodnie, no i też przy okazji jemu. Zobaczymy, jaką minę będzie miał, jak prześpi na nim jedną noc, na pewno nie będzie tak skwaszony, jak każdego ranka, może wtedy mi podziękuje.
- Jak mówiłem ci kiedyś, ja tylko dbam o mojego ulubionego strażnika – powiedziałem wymijająco, nie chcąc mu przyznać racji. Owszem, im szybciej znajdzie się ono w jego domu, tym szybciej będziemy mogli je wykorzystać w wiadomym, czyli zrobić to jutro, bo najpierw musi się wyspać... no ale jak mu przyznam rację, to się chełpić będzie, a na to pozwolić nie mogłem, bo jeszcze za bardzo w piórka obrośnie i co wtedy? Stanie się nie do zniesienia.
- Przyznaj, że po prostu nie możesz się doczekać, aż je wykorzystamy – podchwycił jeden temat i już nie chce się go puścić, co za uparciuch. W sumie, to on był uparty od momentu naszego pierwszego spotkania, więc nie powinienem być teraz taki zdziwiony.
- Nie mogę doczekać się tego, byś mi przyznał rację, że nowe łóżko było dobrą inwestycją – kontynuowałem niewzruszony. W nieokazywaniu emocji byłem bardzo dobry, w okazywaniu emocji było u mnie nieco gorzej, bo zwyczajnie niektóre z nich były dla mnie niezrozumiałe.
- No to się tego nigdy nie doczekasz – powiedział hardo, ale ja swoje wiedziałem. Jutro będzie i lepiej wyglądał, i się lepiej czuł, i wtedy nie będzie miał wyjścia, jak tylko przyznać mi rację. No i nie dość, że będzie się lepiej wysypiał, to jego zdrowie też się polepszy. Jestem chyba dla niego trochę za dobry...
- Do zobaczenia jutro – odparłem jedynie, kiedy zdałem już sobie sprawę, że najwyższa pora się rozstać, co robiłem z lekką niechęcią. Haru nie był taki... zły. Miał swoje dziwne momenty, których absolutnie nie rozumiałem, no ale poza tym miło mi się rozmawiało. Oraz pracowało. Co prawda, do tej pory nie rozwiązaliśmy żadnej poważnej sprawy, jesteśmy w trakcie jednej, no ale całkiem sprawnie nam ona idzie. Jeden z oprawców na dniach zawiśnie na stryczku. Drugiego złapiemy niebawem i do niego dołączy, i znów można będzie świętować, ale może bez takiej ilości alkoholu. Seks między nami tak będąc jedynie lekko wstawiony, bo trzy szklanki i to niepełne to praktycznie nic, był bardzo przyjemny.
- Nie czekasz, aż moje łóżko przyjdzie? – spytał zaskoczony, a ja wyczułem w jego głosie lekki zawód. I to że niby ja czegoś dzisiaj chciałem... powinien się wstydzić za siebie.
- Wczoraj trochę się u ciebie zasiedziałem, i czeka na mnie dzisiaj praca. Wiesz, ta mała wymagająca, jakieś pierdoły, które nie wymagają żadnych umiejętności, bo tylko to robią bogaci ludzie. Ale jeżeli tak bardzo nie możesz się mnie doczekać, mogę przyjść jutro – zaproponowałem, uśmiechając się do niego złośliwie. Tak, jutrzejszy dzień nawet będzie dobry, bo jak ja dzisiaj wszystkie rachunki zrobię i przejrzę raporty, to jutro będę wolny, a im mniej czasu spędzam w domu, tym lepiej. Ostatnio babka dowiedziała się, że prowadzę sprawę Akiry i mi żyć nie daje, bo przecież to taki dobry chłopak jest i to wszystko musi być jedynie nieporozumieniem i mam go wypuścić. Chyba dopóki faktycznie nie zawiśnie, nie będę miał spokoju.
<Haru? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz