Zastanowiłem się nad propozycją mojego partnera, rozważając wszystkie za i przeciw, no i wychodzi na to, że jest więcej plusów. Nie dość, że dobrze zjem, bo Haru gotuje porównywalnie dobrze do kucharza w mojej posiadłości, to jeszcze będę miał spokój od rodziny. Babcia nie będzie zadowolona, kiedy będę jej tłumaczył, co stało się z naszym dystrybutorem, i wolę to jeszcze trochę odroczyć w czasie. Mam czas na zawarcie nowej umowy, za bardzo nie zbiedniejemy przez te kilka dni. No i będę miał okazję, aby lepiej poznać mojego partnera z pracy. Do tej pory albo pracowaliśmy, albo spotykaliśmy się po pracy, by gadać o pracy. A przy alkoholu i dobrym jedzeniu ludzie się otwierają, przynajmniej tak wynika z moich doświadczeń.
- O alkohol się nie martw, ja się tym zajmę. O której godzinie się widzimy? – zapytałem, narzucając na swoje ramiona ciepły płaszcz.
- Tak wieczorem. Jak mówiłem, jeszcze mam trochę rzeczy to roboty – powiedział, na co pokiwałem powoli głową. Więc spokojnie będę miał czas na powrót, umycie się, przebranie, wybór alkoholu... do wieczora na pewno zdążę ze wszystkim.
- To do zobaczenia – powiedziałem, wychodząc z koszar. Haru dom miał na terenie miasta, ja musiałem się trochę przespacerować, więc czasu nie mam aż tyle, co on.
Reszta dnia minęła mi tak, jak sobie zaplanowałem. Czy wychodzę do ludzi, czy do jednego, trochę lepiej mi znanego, zawsze musiałem dobrze wyglądać, już nie mówiąc o tym, że koniecznie musiałem zmienić koszulę, gdyż ta moja była ubrudzona krwią dziewczyny, którą trzymałem na rękach. A kiedy już znów wyglądałem jak porządny człowiek i pachniałem jak jeszcze porządniejszy człowiek, mogłem wybrać alkohol, co było niemałą zagwozdką. Nie wiedziałem, co Haru lubi. I co planuje ugotować. I skąd ja mam wiedzieć, co wybrać? Wytrawne wino? Może jakieś półsłodkie? A może whisky? To może inaczej, na co ja mam ochotę? Z winem mam do czynienia prawie cały czas, które zazwyczaj było podawane do obiadu. Z whisky już niekoniecznie... z tego więc tytuł zdecydowałem się na butelkę ze złocistym płynem. Przed wyjściem poinformowałem służbę o tym, że wrócę później, by nie reszta rodziny nie czekała na mnie niepotrzebnie.
Podczas drogi do Haru pogoda zrobiła mi psikusa i nagle zaczęło lać jak z cebra, przez co kiedy już do niego dotarłem, to byłem przemoczony do suchej nitki. Nienawidzę jesieni. Mokro, brudno, ponuro, i w ogóle jakoś tak paskudnie. Tyle dobrego, że chociaż słońce ostro nie świeci i nie muszę się martwić o swoją cerę.
- Trzymaj – Haru podał mi ręcznik, kiedy tylko wpuścił mnie do środka. – I zdejmij buty. Podać ci coś na przebranie? Jak rozwiesimy ubrania przy kominku, może zdążą wyschnąć.
Szczerze, nie za bardzo chciałem zakładać coś jego, bo na pewno nie będzie wyglądać to na mnie dobrze. Ale szlag mnie trafi, jak będę musiał siedzieć w tych zimnych, mokrych i przylegających do każdego centymetra mojego ciała ubrań... dlatego też kiwnąłem głową, wycierając twarz. Szlag trafił mój ubiór, szlag trafił moje włosy... gorzej być już tu chyba nie może. Zdjąłem buty, tak jak mnie prosił i postawiłem butelkę z alkoholem na stole, czekając cierpliwie na moje nowe rzeczy na ten wieczór.
- Proszę. Koszula i spodnie, łazienka jest tam – powiedział, podając mi zwitek ubrań. Powinienem podziękować? Chyba powinienem podziękować. Tak wypada. Nie wiem, jeszcze tego tak do końca nie czuję...
- Dziękuję – powiedziałem, idąc do wyznaczonego mi pokoju. Kato chyba był zaskoczony, ale pewności nie miałem, za bardzo się mu nie przyglądałem. Jedyne, czego chciałem, to po prostu zmienić ubranie.
Zamknąłem się w tej jakże skromnej łazience i zdjąłem z siebie mokre rzeczy, by założyć na siebie suche. Okazało się, że spodnie się tu gdzieś zawieruszyły, bo ja otrzymałem jedynie koszulę. Haru był ode mnie wyższy, więc koszula była na mnie trochę za duża, ale nie na tyle duża, bym czuł się komfortowo. Będę musiał go poprosić o spodnie. Starałem się także uratować swoją fryzurę, ale oczywiście jest ona mokra, nie chce się jakkolwiek układać, więc musiałem się mu pokazać z grzywką na czole. Oficjalnie pan Kato zostanie za moment jedną z niewielu osób, które mnie zobaczyły w moim najgorszym stanie.
- Nie dałeś mi spodni – powiedziałem z wyrzutem, wychodząc z łazienki. Haru odwrócił się w moją stronę już z otwartymi ustami, by pewnie coś odpowiedzieć, zmierzył mnie spojrzeniem i zamarł. Jeżeli dobrze interpretowałem jego emocje, to mu się spodobałem. Co akurat dziwne było, ja wiem, że na co dzień wyglądam wspaniale, ale teraz to doskonałości mi brakowało. A ten się na mnie gapi i wzroku oderwać nie może. On naprawdę jest dziwnym człowiekiem. I niech sobie nim będzie, tylko niech mi już w końcu coś da, bo trochę tu zimno się robi.
<Haru? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz