Ciężko westchnąłem, uświadamiając sobie, jak pieniądze rządzą tym światem, nie ma tu już szczerości ani profesjonalizmu ten świat naprawdę schodzi na psy.
- To nie jest profesjonalne - Odezwałem się niezadowolony, kręcąc przy tym swoim nosem.
- Nie, ale za to jeszcze dziś uda nam się dostać zgodę na przeszukanie rezydencji Akiry - Odpowiedział, a ja, mimo że tego nie popierałem, musiałem się z tym pogodzić, bo właśnie taki był świat, brutalny i fałszywy.
Nie komentując już niczego, grzecznie czekałem na dokumenty bawiąc się z nudów palcami, zastanawia jak to wszystko rozebrać, co takiego pozwoli nam obwiniać tego obrzydliwego człowieka i co najważniejsze czy przypadkiem znów nie zostanie oczyszczony z zarzutów? Niestety prawo w tej sytuacji jak na razie nie jest po naszej stronie, a i po odnalezieniu niezbitych dowodów na tego człowieka nie jestem pewien czy znowu nie uda mu się wywinąć.
- Proszę, podpisana zgoda, możecie go sprawdzić tylko ostrożnie, nie chce problemów - Nasz szef przyniósł nam dokumenty pozwalające nam przeszukać dom najprawdopodobniej okropnego człowieka i mówi, że nie chcę mieć problemów, jak miło z jego stron, że myśli też o nas i tym, że może nam się coś stać.
Dziękując mężczyźnie, za tak szybkie działanie ruszyliśmy w drogę, chcąc już jak najszybciej mieć to z głowy, im szybciej uda nam się dostać do jego rezydencji, tym szybciej będziemy w stanie coś na niego wyciągnąć, a wtedy na pewno nie omieszkamy tylko wykorzystać.
Wejście do rezydencji Akiry dzięki nakazu nie zajęło nam duzi czasy, w czasie, gdyż podejrzanego nie było w domu służba, pozwoliła nam wejść do środka, a my korzystając z tego, rozejrzeliśmy się po całej rezydencji.
Na pierwszy rzut oka nic ani nikt nie wydawał się tam być podejrzanym, zwykła rezydencja z obrzydliwie bogatymi rzeczami, służbą, a nawet dwoma pięknymi pieskami, które chyba znudzone leżeniem na swoich legowiskach postanowiły nam towarzyszyć.
- Zamknięte - Odezwałem się bardziej do siebie niż do Daisuke, zastanawiając się, czy jest tu coś, co mogłoby nam pomóc otworzyć te przeklęte drzwi.
- Poczekaj - Kambe podszedł do jakieś komody, z której wyjął klucz, zachowując się tak, jakby tu nieraz już był. A no i w sumie mogło tak być, w końcu się znali, a i mieli, nawet chyba z tego, co zrozumiałem podpisaną wspólnie umowę.
Daisuke podszedłem do drzwi, włożył klucz do zamka, przekręcając go, tym samym ukazując nam to, co było za nimi ukryte.
Szczerze powiedziawszy, przynajmniej na początek nie rozumiałem, dlaczego to biuro było zamknięte, wyglądało tak samo bogato, jak cała reszta, czysto, schludnie, a i nawet bardzo przytulnie, coś jednak musiało być na rzeczy, skoro to właśnie to miejsce było zamknięte.
Przeszukując uważnie każdy kawałek gabinetu, nie znalazłem nic podejrzanego, co przyznam, trochę mnie martwiło, bo jeśli okaże się, że tylko te listy są naszym dowodem, wtedy mężczyzna znów zostanie uniewinniony, a kolejne kobiety mogą zostać skrzywdzone.
- Nic tu nie ma, chyba bardzo uważa na to, co robi - Odezwałem się do Daisuke, zwracając na chwilę jego uwagę. Przeszukaliśmy chyba już wszystko, a i tak nadal nie mamę niczego konkretnego na tego ohydnego człowieka. Dobrze się ukrywa, aż zbyt dobrze.
<Daisuke? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz