Nie do końca zgadzałem się ze słowami Haru, ale coś mi się wydaje, że on już ma sobie wyrobione zdanie na mój temat, jak i na temat każdej innej bogatszej osoby. To już niestety typowe dla takich pospolitych osób, i nawet im się nie dziwię. Dopóki nie zacząłem pracować w straży, miałem do czynienia tylko z osobami z wyższych sfer, i praktycznie one wszystkie były takie same. Tak samo nudne, tak samo przewidywalne. Oczywiście, jest kilka perełek, jak chociażby Suzue, ale to pewnie dlatego, że jakieś tam pokrewieństwo między nami jest, a jak wiadomo, skoro ja jestem diamentem, to i ona musi być. Prosta logika.
- Pewnie myślisz, że całymi dniami nie robię nic pożytecznego, tylko robię co mi się żywnie podoba – odparłem, jednocześnie kiwając głową na jego wcześniejsze pytanie, podając mu pustą miskę. Co jak co, ale gotował naprawdę dobrze i to, że pracuje w straży, jest strasznym marnotrawstwem talentu.
- Tak, właściwie, to tak – przyznał, chowając biorąc moją miskę oraz chowając jedną z butelek.
- Trochę racji masz, robię, co chcę, bo mogę sobie na to pozwolić. Ale gdybym tylko wydawał pieniądze, a nie pracował, szybko bym stracił wszystkie pieniądze i tyle byłoby z mojego wygodnego życia – powiedziałem spokojnie obserwując, jak Haru nakłada jedzenie oraz wyjmuje szklaki do alkoholu.
- A cóż to za praca? Chodzenie na przyjęcia? – spytał kpiąco, stawiając wszystko na stole.
- Takimi złośliwymi komentarzami ranisz moje serce – powiedziałem sarkastycznie nie spuszczając z niego wzroku. – Ale poniekąd tak, bo o dobre stosunki z partnerami biznesowymi trzeba dbać. Do tego dochodzi jeszcze prowadzenie ksiąg rachunkowych, dbanie o płynność finansową, odpowiednie inwestowanie i takie tam... i zanim powiesz mi, że to nic, to zastanów się, czy ty dałbyś sobie radę na moim miejscu.
- Od małego jesteś w takim środowisku, więc dla ciebie to pestka – odparł, siadając naprzeciwko mnie.
- Widzisz, to samo mogę powiedzieć o tobie. Nie ma co porównywać twojego świata do mojego, ani do tego, które z nas miało ciężej w życiu. Może ja przeszedłem przez sytuacje, z którymi ty nie dałbyś sobie rady. I odwrotnie – powiedziałem spokojnie, zabierając się spokojnie za posiłek, ale to już będzie ostatni tego dnia. Jeszcze przytyję, a ja to sobie pozwolić nie mogłem. Co prawda słyszałem nie raz, że im większy ktoś ma brzuch, tym lepiej mu się w życiu powodzi, ale mnie taki wygląd się nie podobał. I będę się z dietą pilnował, by dobrze czuć się w swoim ciele.
- Czasem powiesz coś mądrego – przyznał, a ja uśmiechnąłem się delikatnie.
- Nawet częściej niż czasem, ale dobrze, że już nie boisz się przyznać do moich zalet, nie będąc pod wpływem alkoholu – odparłem, uśmiechając się do niego złośliwie, a Haru wywrócił oczami.
- No i to tyle byłoby z mądrych rzeczy – bąknął, a ja uśmiechnąłem się jeszcze szerzej. – To co, za te moje urodziny? – wlewając alkohol o pięknej, złocistej barwie do szklanek.
- Za twoje urodziny, staruszku. Chociaż muszę przyznać, że po tobie troszkę się nie spodziewałem, tak spędzać urodziny sam. Jesteś osobą sympatyczną, taki człowiek jak ty zjednacza z łatwością innych ludzi. Dlaczego jesteś tu sam? – zapytałem, kierowany ciekawością, kiedy jednym łykiem opróżniłem zawartość szklanki. I nie tylko ja, Haru też już swoją szklankę opróżnił, i już zaczął nawet napełniać je na nowo. Trochę znajomy widok. Ciekawe, czy równie znajomo się zakończy.
<Haru? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz