A więc wygląda na to, że nie tylko on tego chciał, ale i ja sam, rany, jaka porażka co mi w ogóle do głowy przyszło? Ja to chyba nie mogę pić, bo mi odbija.
Wzdychając cicho, położyłem dłoń na głowie, zażenowana nie tylko tym, co się między nami wydarzyło, ale i tym, że tego nie pamiętałem.
- No dobrze, skoro tak było, to zdążało się tylko jeden jedyny raz - Odezwałem się w końcu, mając już nowe postanowienie, nie dotykać ani nie myśleć o Daisuke w inny sposób niż ten związany z pracą.
- Jesteś tego pewien? - Podpytał, patrząc na mnie zniesioną brwią.
- Tak, jestem pewien - Zapewniłem go, chociaż po jego minie już nie do końca byłem pewien czy aby na pewno tego właśnie postanowienia będę się długo trzymał.
- A to się jeszcze okaże - Odpowiedział, bardzo pewny swego co przyznam, trochę mnie zaskoczyło, nie podejrzewałbym, że spodoba mu się seks z takim zwykłym strażnikiem, zdecydowanie mógłby wybrać sobie kogoś innego nawet dużo lepszego ode mnie, chyba ja go raczej nie zrozumiem, nawet gdybym bardziej tego chciał.
- Dziwny z ciebie człowiek - Powiedziałem, ruszając w drogę, musząc zdecydowanie wrócić do swojej pracy, co jak co ale nie za stanie nam płacą, a przynajmniej nie mi.
Daisuke na te słowa nie powiedział, już nic idąc za mną z tą okropną cygaretką, ach ci bogacze wydają pieniądze na szkodliwe dla siebie, żeby a później plącząc, jak strasznie chorują, a wtedy nawet pieniądze nie są już w stanie im pomóc.
Niestety mój kompan nie miał ochoty mi docinać mimo tego, że o to właśnie go prosiłem, to mi się trafił, nie dość, że idiota to jeszcze uparty idiota.
Cały dzień irytowany miałem już dość tego dnia chcąc już wrócić do domu, nie słuchając już nikogo.
- No witam, kogo moje oczy widząc - Usłyszałem za sobą dobrze znany mi głos na dźwięk, którego wszystkie moje miejsce aż się spięty.
- Czego? - Może i to nie było miłe, ale już jeden irytujący gość obok już mi wystarczył.
- Może trochę grzecznie, chyba zapomniałeś, z kim rozmawiasz - Odezwał się, ukazując odznakę królewskiej straży.
- Z zadufanym w sobie strażnikiem, który wyżej sra, niż dupę ma - Syknąłem, mając już na dziś dość tych wszystkich głupich słów.
- No proszę jaki wyszczekany, w straży królewskiej takie nie byłeś, najwidoczniej morderstwo zmienia człowieka. No i tu przegiął, dostając ode mnie w twarz, z pieści.
- Uważaj, bo jeszcze podzielisz jej losy - Syknąłem, teraz to już naprawdę byłem wściekły, pech tylko chciał, że Daisuke akurat musiał temu się przysłuchiwać. - Ani słowa, bo jeszcze ty oberwiesz - Syknąłem do mojego kompana, chcąc już jak najszybciej wrócić do koszar, gdzie przebrałem się w swoje ubrania, bez słowa wychodząc z koszar, teraz już byłem naprawdę wściekły i nie chciałem z nikim rozmawiać, idąc do baru, gdzie mogłem się napić. W tej chwili było mi wszystko jedno, czy dam rade jutro iść do pracy, czy też nie. Niech już ten dzień się skończy, bo chyba zwariuję.
<Daisuke? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz