Zdziwiony zerknąłem na męża, nie rozumiejąc. Dlaczego sugeruję, abym poszedł spać, czy tam nawet się położyć? Przecież ja nawet nie czuję zmęczenia, w porównaniu do niego ja porządnie się wyspałem. A i dzieci za bardzo dzisiaj nie szalały, może i troszeczkę pobrudziły mi kuchnię podczas jedzenia, ale potem były naprawdę bardzo grzeczne, a więc nie mogłem zdecydowanie na nie narzekać, w końcu kochałem je i bardzo je chciałem, a więc kim bym był, gdybym na nie narzekał.
- Nie dziękuję, jak widzisz mam co robić - Przyznałem, zerkając na męża, nim znów wróciłem do pracy szyjach ubranka dzieci.
- No właśnie, dlaczego to zszywasz? Przecież możemy kupić nowe, dzieciom na pewno się to przyda, powoli już chyba wyrosły z tych starych ubranek. - Wyznał, zwracając tym samym moją uwagę.
- Masz rację, ale po co wydawać pieniądze? Kiedy można zaoszczędzić, zszywając to, co jeszcze jest dobre - Przypominałem mu, nie będąc za rozdawaniem pieniędzy, które można przeznaczyć na coś innego. I jak najbardziej nie chcę oszczędzać na naszych dzieciach, bo zasługują na wszystko, co najlepsze, ale skoro mogę coś zszyć, ratując te rzeczy, to dlaczego tego nie zrobić? Po coś w końcu się tego uczyłem.
Sorey nic już nie powiedział, zostawiając mnie samego sobie, idąc zając się naszymi dziećmi, tak jak wcześniej mnie o tym informował.
Tak więc każdy z nas miała swoje zadanie, Sorey zajmował się dziećmi, a ja zajmowałem się szyciem ubrań naszych smerfów, pochłaniając się całkowicie pracą.
- Mama głodny - Haru ciągnąc mnie za nogawkę, zwrócił moją uwagę, zmuszając mnie do pracy i odłożenia na chwilę szycia.
- Dobrze, mama już zaraz wam przygotuję coś na obiad - Odezwałem się do synka, biorąc go na ręce, idąc z nim do kuchni, gdzie posadziłem na krzesełku, przesuwając bliżej blatu, robiąc obiad, któremu mój synek mógł się przyglądać, oczywiście musząc dotknąć wszystko i to naprawdę wszystko przeszkadzając mi chyba na każdy możliwy sposób.
Cierpliwy jak zawsze przygotowywałem obiad, odpowiadając na wszelakie pytania mojego syna, a i później córki która przyszła razem z tatusiem do kuchni.
Szczerze mówiąc, bycie rodzicem jest naprawdę bardzo ciężkie, nie ma czasu dla drugiej osoby, którą się kocha, a całą uwagę poświęca się tylko i wyłącznie dzieciom. I tak samo było w naszym wypadku, mój mąż dzielnie pomagał mi w nakarmieniu naszych małych pociechy posprzątaniu po obiedzie, w zajęciu się dziećmi co nie było wcale takie proste. Dzieci troszeczkę się rozwydrzyły, dając nam w kość, na szczęście z moją cierpliwością i wytrwałością Soreya udało nam się położyć je spać. Mając, chociaż troszeczkę czasu dla siebie, który mogliśmy przeznaczyć na rozmowę, bo w końcu na nic innego nie mogliśmy sobie pozwolić, doskonale wiedząc, że Sorey musi iść jutro do pracy. Dlatego, aby odrobinę go odprężyć, przed jutrzejszym dniem w pracy usiadłam na jego biodrach, rozmasowując porządnie jego spięte mięśnie, dbając o to, aby się odprężył, w końcu na to właśnie zasługuje.
Ciężko dla nas pracuje, a więc chociaż w taki sposób mogę mu pomóc, aby się odprężył i odpoczął przed jutrzejszym powrotem do pracy.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz