Nie byłem ani trochę zadowolony z powodu tego powrotu do domu, zdecydowanie nie zarabiałem za dużo w tej pracy, a każdy wolny dzień był dla mnie stratą czasu, to właśnie z tego powodu byłem najbardziej Niezadowolone, ale co mogłem zrobić? Daisuke nie dał mi pracować dalej, a to odrobinkę mnie frustrowało, przecież byłem w stanie pracować, może trochę byłem słaby, ale to nic wielkiego. I w gorszych sytuacjach życiowych zdarzało mi się być w pracy.
Westchnąłem cicho, zdejmując z ramion płaszcz, o którym dopiero co sobie przypomniałem, odkładając go na bok, siadając na łóżku, dopiero wtedy czując jak bardzo zmęczony i bezsilny jestem.
Zmęczony położyłem się na łóżku, zamykając na chwilę oczy, czując jak sen, uderza we mnie z każdej strony i zapewne zdążyłbym zasnąć, gdyby nie pukanie do drzwi, które zmusiło mnie do wstania z łóżka.
Zmęczony podszedłem do drzwi, powoli je otwierając.
- Dzień dobry słucham? - Odezwałem się zachrypianym głosem, nie mając pojęcia, kim jest mężczyzna, który stał przed moimi drzwiami.
- Dzień dobry, zostałem wysłany z Pana z polecenia pana Kambe, mówił mi, że jest pan w nie najlepszym stanie, co się zgadza, sądząc po pana wyglądzie.
- Dziękuję panu za przyjście, ale nie potrzebuję pomocy medyka - Wyjaśniłem, co chyba nie doszło do medyka, który wszedł do środka, ignorując moje słowa.
- Spokojnie, jestem opłacony i dlatego bez niepotrzebnego gadania proszę siadać - Odezwał się, co wywołało ciche westchnięcie z mojej strony, oczywiście wiedziałem, kto go opłacił, z powodu czego nie czułem się najlepiej, nie jestem bogaty, ale nie lubię rozdawania pieniędzy, tym bardziej że medyk nie jest mi potrzebny.
Nie miałem jednak już wyjścia, dałem się przebadać medykowi, który podał mi zioła mające pomóc mi szybciej wyjść z przeziębienia.
Podziękowałem mężczyźnie, odprowadzając go do wyjścia, mogąc nareszcie wrócić do łóżka, gdzie od razu padłem jak zabity, nie mając nawet siły myśleć.
Ze snu wybudził mnie dźwięk pukania do drzwi, zaspany podniosłem się do siadu, przecierając dłonią zaspane oczy, potrzebując chwili, aby wstać z łóżka i podejść do drzwi powoli je otwierając. Od razu, dostrzegając Daisuke, który stał przed moimi drzwiami.
- Zapewne przyszedłeś po swój płaszcz - Odezwałem się zmęczony, wciąż ledwo kontaktując ze światem, przeklęte przeziębienie, gdyby nie ta woda nic by się nie stało.
- Tak i chciałbym wiedzieć, co powiedział medyk - Odpowiedział mi, przypominając o medyku, którego mi załatwił.
- A medyk, dziękuję za bycie miłym, ale nie było to konieczne, bez Medyka też bym sobie poradził, to tylko zwykłe przeziębienie w ciągu tygodnia powinnam już wrócić do pracy - Wytłumaczyłem, zapraszając go do środka domu, chcąc oddać mu płaszcz, który mi wcześniej dał.
- Muszę dbać o mojego ulubionego strażnika, z kogo będę sobie żartował, jeśli coś ci się stanie - Wyjaśnił, a ja westchnąłem ciężko, kręcąc przy tym głową, oddając mu płaszcz, który wcześniej mi podarował.
- Myślę, że sarkazm wypływa z twoich ust w każdej możliwej strony, ale ci to wybaczę, bo już się przyzwyczajam. Szef przydzielił ci już kogoś nowego czy dopiero ma zamiar to uczynić? - Podpytałem, pokasłując sobie, nakrywając się kocem.
<Daisuke? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz