Nawet nie chciałem tego komentować, dobrze już wiedząc, co chce mi przez to powiedzieć, ja chyba naprawdę muszę przestać pić, bo chyba mu za bardzo odbija po nim.
- Co ja widzę w takim narcyzie, jakim jesteś, to ja naprawdę nie wiem - Odezwałem się, cicho wzdychając niewierzący w samego siebie, jestem chyba za bardzo zmęczony a później mam za swoje.
- Tak jak już mówiłem, jestem po prostu przystojny, bogaty i nie mam żadnych wad - Gdy to powiedział, prychnąłem cicho, nie wierząc w to, co ten głupek mówi, chyba słońce za mocno mu łeb przysmażyło.
- Tak, poza tym, że jesteś wpatrzony w siebie, to masz rację żadnych wad - Odpowiedziałem, mając ochotę już wrócić do domu, szczerze nie chciało mi się jeść już dziś jadłem i chyba bardziej wolałbym iść do domu położyć się do łóżka i pójść spać.
- Piękno trzeba docenić - Powiedziałem, a ja westchnąłem cicho, rozprostowując swoje kości.
- Dobrze, to ty sobie nadal rób dobrze, a ja idę do domu - Powiedziałem, zmęczony idąc w stronę domu, musząc się nagle zatrzymać, czując szarpnięcie za koszulę.
- Coś już ci mówiłem, idziemy na obiad - Powiedział, a ja westchnąłem ciężko trochę tym niepocieszony, ja nie miałem pieniędzy na takie super drogie obiady, mogąc przecież zrobić coś sobie w domu, o ile w ogóle jeszcze dziś wstanę, gdy już położę się spać.
No i co ja z nim mam? Wiedząc, że i tak już nie wygram, poszedłem z nim na ten obiad, który był naprawdę bardzo dobry, rany chyba już dawno się tak nie najadłem, jednocześnie nie czując się tak strasznie ciężko, byłem chyba już padnięty i tylko zdrowy rozsądek trzymał mnie z dala od pójścia spać.
- Dziękuję, to był naprawdę dobry obiad - Powiedziałem, uśmiechając się z wdzięcznością do lalusia, co jak co ale ten obiad na trochę mnie potrzyma, a więc nie będę musiał już dziś nic jeść.
- Nie dziękuję, tylko zajmij się wreszcie sobą, byś się wyspał, ogarnął te swoje włosy, które chyba szczotki dawno nie widziały, no i zaczął jeść nie tylko więcej s nawet i częściej - Pouczył mnie, a ja czułem się przy nim jak dziecko, którym już od dawna nie byłem, no cóż, może trochę ma racji, ale po co mi się starać? Nie mam na to czasu ani ochoty, spać nie umiem, chyba to łóżko nie pozwala, jeść nie mam czasu, bo muszę pracować, a włosy dbam o nie, czesząc dziennie, może gdybym je podciął, wtedy wyglądałyby jeszcze lepiej, ale czy mi się chce? No nie za bardzo, nie mam w planach nikogo podrywać, a wręcz przeciwnie nie uśmiecha mi się z kimś być, to za duży koszt, dlatego wolę być sam, bo wtedy nie muszę dbać o innych.
- Wezmę pod uwagę twoje słowa i wiesz, od razu pójdę spać - Powiedziałem, gdy tylko wyszliśmy z restauracji, a ja poczułem jeszcze większe zmęczenie spowodowane tym gorącem, które na dworze panowało.
- Teraz? - Podpytał, idąc obok mnie.
- Teraz, nie upiłem się rzeczy chcieć czegoś więcej - Odgryzłem się, trochę zadzierając z ogniem, ale co zrobić mam, gdy sam mnie do tego prowokuję.
< Daisuke? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz