Nie byłem przekonany czy aby na pewno powinniśmy to robić, Sorey był zmęczony, a ja nie chciałem, aby męczył się jeszcze bardziej tylko dlatego, że martwi się o moje potrzeby, o których nawet nie mówię. Nie narzekałem przecież na brak żadnych zbliżeń. Rozumiałem, że nie ma na to siły ani ochoty, nie jestem zwierzęciem i potrafię to zrozumieć.
Odrywając się od jego ust, spojrzałem mu prosto w oczy, zastanawiam się, czy aby to na pewno dobry pomysł. On pójdzie jutro wcześniej do pracy, a ja będę wylegiwał się w łóżku to chyba niesprawiedliwe, aby teraz dla moich zachcianek nie spał w nocy.
- Może to dlatego, że kominek przygasł, a ty nie leżysz pod kołdrą - Odezwałem się, zerkając na kominek. - Nic się nie martw, zaraz zrobi ci się cieplej - Obudziłem, całując go w czoło, odchodząc od niego, aby rozpalić kominek dla męża, skoro było mu zimno, to właśnie po to był kominek, aby go rozgrzać. No i już nie musi się męczyć.
- Nie o takie rozgrzanie mi chodziło - Odezwał się, a mimo to czułem, że troszeczkę mu jakby ulżyło, od początku czułam, że nie ma ochoty na seks, a mimo wszystko chciał zrobić to dla mnie, abym ja poczuł się lepiej, niepotrzebnie niemusze zawsze dostawać tego, co chce.
- Wiem, ale przynajmniej to nie spowoduje, że się zmęczysz - Powiedziałem, wchodząc, nim pod koce mając nadzieję, że mamy już to za sobą. Sorey jednak nie dawał za wygraną, swoje lodowate dłonie wślizgując pod moją koszulę, drażniąc każdy centymetr mojego ciało, doprowadzając mnie do szaleństwa, gdy jego dłoń wślizgnęła się pod małym bielizna.
Odruchowo jęknąłem cicho, zakrywając dłonią usta.
- Jesteś okropnie upatry owieczko, oboje wiemy, że tego chcesz - Wyszeptał mi do ucha i nim się zorientowałem, znalazł się na mnie, zdejmując mi dłoń z ust, łącząc nasze usta w zachłanny pocałunku, dłonią odpinając guziki koszuli, którą miałem na sobie, odkrywając moje nagie ciało, do którego szybko się dorwał, obdarowując nawet najmniejszy kawałek pocałunkami, pozostawiając na nim gdzieniegdzie malinki, która zawsze lubił zostawiać.
Ta noc była bardziej przyjemna i, mimo że z początku nie byłem pewien tego, czy to dobry pomysł, gdy tylko we mnie wszedł. Wiedziałem, że to właśnie tego najbardziej ostatnio mi brakowało..
Zadowolony i nawet trochę zmęczony uśmiechnąłem się ciepło do męża, całując delikatnie jego usta, ciesząc się z tak upojnej nocy.- Jesteś niesamowity, tyle lat a ty zawsze potrafisz zaskakiwać - Przyznałem zadowolony, kładąc głowę na tego klatce piersiowej.
- Staram się jak mogę, dla mojego małego aniołka - Wyznał, brzmiąc już ba zmęczonego, nic w tym dziwnego nie było, chyba na samym początku nawet nie chciał lub nie myślał o tym, jak skończy się ten wieczór. Zapewne chciał położyć się tylko spać, a jednak jak zawsze myśląc o mnie, dał mi to, czego potrzebowałem, nawet mimo tego, że on sam nie byłam pewien czy aż tak tego potrzebował lub chciał.
- To teraz postaraj się zasnąć, nie chcesz chyba w końcu spóźnić się do pracy - Odezwałem się, cicho przy tym ziewając.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz