Czy byłem niemiły dla Kamei’a? Nie wydaje mi się. Ale miły też nie byłem. Po prostu byłem, starałem się odpowiadać zdawkowo i za bardzo nie zbliżać, nie przywykłem do takiego kontaktu fizycznego. Podanie ręki? Jak najbardziej. Ale ciągłe chwytanie za ramię? Kto tak robi? Haru raz wsparł się na moim ramieniu, ale tylko dlatego, by nie upaść, więc mogłem mu to wybaczyć. Owszem, zaobserwowałem, że ludzie często w takim przyjaznym geście chwytają ramię innych... ale ja tego kompletnie nie rozumiałem. To było dziwne. Wolałem ograniczyć się tylko do podania ręki. Oczywiście zupełnie co innego było podczas seksu, wtedy dotyk jest jak najbardziej pożądany, ale tylko wtedy. I nigdy więcej.
- Jak tego chcesz, to wracaj szybko, bo moja cierpliwość jest na granicy powiedziałem na odchodne, otwierając drzwi. I od razu westchnąłem ciężko, ze zrezygnowaniem. Nienawidzę deszczu. Zanim wrócę do domu, będę wyglądał jak zmokły kurczak. Dobrze, że już nikogo dzisiaj odwiedzać nie będę, bo nie chcę, by ktokolwiek mnie widział w takim stanie. Swojej służby i nielicznej, pozostałej przy życiu rodzinie nie liczę. Oni... widzieli mnie w różnych stanach.
- Nie chcesz trochę przeczekać? – zaproponował Haru, dostrzegając ulewę na dworze. Trochę mnie to kusiło, ale nie wydawało mi się, by to cokolwiek miało pomóc. Brakuje tu tylko burzy, a do niej na pewno dojdzie w nocy.
- Nic to nie da, a ja nie chcę ci się naprzykrzać. Masz odpoczywać, by jutro przyjść do pracy – stwierdziłem, zarzucając na swoją głowę kaptur, za którym nie przepadałem z powodu tego, że zawsze niszczył fryzurę. Teraz jednak nic do stracenia nie miałem.
W drodze do domu zastanawiałem się nad tematem Akiry, który ani trochę mnie nie uspokajał. Moja kuzynka z jakiegoś powodu bardzo go lubiła, podczas kiedy ja niezbyt. Coś mi się w tym facecie nie podobało, ale musiałem go znosić z powodu tego, że jest dystrybutorem win pochodzących z mojej winnicy. Wtrącenie go za kratki nie byłoby dla mnie wielkim problemem, przez chwilę owszem, byłyby one, ale i tak zastanawiałem się nad zmienieniem dystrybutora, i zamiast jednego małego kupca podpisać kontrakt z jakąś gildią kupiecką, zwłaszcza, że wkrótce moja rodzina wejdzie w posiadanie kolejnej winnicy. Teraz mam idealny motyw, by zerwać naszą współpracę. Zanim jednak to zrobię, mógłbym wykorzystać naszą znajomość. Gdybym go zaprosił do siebie na jakąś kolację, jego posiadłość byłaby pusta. Gdyby ją przeszukać, może byśmy znaleźli jakieś twarde dowody. Tylko czy pan bardzo profesjonalny Kato by się zgodził...? Porozmawiam z nim o tym jutro, kiedy już wróci do pracy. A jak nie wróci, to sam się do niego przejdę.
Następnego dnia zjawiłem się w pracy trochę później, niż zwykle, ale nadal punktualnie. I o perfekcyjnym czasie, by usłyszeć, jaki to jestem nudny, i nijaki, i wiecznie obrażony, i że się bawić nie potrafię... i to mówił Shinnosuke do Haru. Na widok mojego ulubionego strażnika nawet się delikatnie uśmiechnąłem. Było to bardzo subtelne, ale jak na mnie, to i tak bardzo dużo. Chyba się trochę zapędziłem.
- Dzień dobry – powiedziałem, zwracając uwagę mężczyzn i przerywając tę przemiłą wiązankę.
- Och, Kambe, ja... miło cię widzieć i... ja teraz trening mam, także no... do później – odezwał się speszony Shinnosuke, zaraz znikając w jednym z budynków.
- Dobrze cię widzieć – odezwałem się do brązowowłosego, mówiąc całkowicie szczerze. Może w końcu znów będzie miło w tej pracy. I w końcu może zrobimy jakiś przełom w śledztwie, bo irytuje mnie to, że taki obślizgły gad jak Katsu chodzi po tym świecie wolny. Jeżeli mój partner ma rację i to on za tym stoi zrobię wszystko, by dosięgła go sprawiedliwość.
<Haru? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz