I właśnie w tym momencie uświadomiłem sobie, że on nie da ni o tym zapomnieć, diabeł wcielony, na którego akurat ja musiałem trafić.
- Było, ale tak być nie powinno - Odpowiedziałem, zachowując powagę, gdy on, cóż naprawdę się dobrze bawił.
- To może nie narzekaj, tylko ciesz się chwilą - Odparł, gdy z moich ust wydostało się ciche westchnięcie.
- Świetnie się bawisz prawda? - Zapytałem, nie odpowiadając na jego pytanie, już nawet przestając się dziwić, on i jego numery nie były dla mnie niczym dziwnym, ale żeby to? Co się w ogóle wczoraj zadziało? Nie koniecznie wszytko pamiętam, mam przebłyski, ale, żeby dopuścić do czegoś takiego? Chyba po prostu podświadomie czegoś było mi trzeba, w innym wypadku na pewno bym sobie na to nie pozwolił.
- Ależ oczywiście, że tak, patrzenie na ciebie to świetna zabawa - Stwierdził, czym trochę mnie speszył, no chyba tak bezpośredniego człowieka, jak jego samego, to ja okazji poznać jeszcze nie miałem.
Nie odpowiedziałem już na jego słowa, nie mając ochotę bawić się w tę grę, bolała mnie głowa i najchętniej położyłbym się jeszcze spać albo napił się czegoś ciepłego, niby mam dziś wolne, a to, co się stało, trochę zachwiało mój harmonogram.
Daisuke widząc, że nie chce z nim już rozmawiać, położył się na poduszce, postanawiając pójść jeszcze spać, no świetnie szkoda, że ja już nie dam rady spać.
Leżałem tak przez dłuższy czas bez ruchu, myśląc nad tym, co wczoraj się między nami wydarzyło, w sumie to czy naprawdę było co przeżywać? No trochę było, jutro będziemy razem pracować i jak ja mam się zachować? Teraz to już nie wiem sam.
Myśląc nad tym bardzo intensywnie, chyba odleciałem mimo wszystko więc zmęczony tym wczorajszym piciem.
Obudziłem się kilka godzin później, ale Daisuke już przy mnie nie było, wyglądało na to, że już wyszedł, dziwne, bo nawet tego nie usłyszałem.
Nie mając siły o tym myśleć, wstałem, aby się ogarnąć, coś może zjeść, wypić, aby ta susza mnie tak nie paliła, a i mimo wielkich chęci to po wszystkim padłem spać, to jest naprawdę ciężko dla mnie dzień.
Następny dzień wcale nie był lepszy. Mimo że już nic mnie nie bolało to i tak czułem się dziwnie ze świadomością spotkania Daisuke. No nic, raz kozia śmierć muszę pracować bez względu na to, co wydarzyło się między nami.
Ruszyłem wiec do pracy, zachowując spokój, moja twarz z resztą jak zawsze była wykrzywiona w grymasie niezadowolenia, mimo że sam nie wiedziałem czemu.
- No proszę, kto się zjawił i to jeszcze spóźniony - Daisuke od rana musiał wbijać mi szpileczki, jak miło z jego strony od razu wiem, że żyje, tak jakbym przypadkiem o tym zapominał.
- Daj spokój, naprawdę nie mam na to siły, jestem zmęczony i nie mam ochoty na twoje igraszki - Powiedziałem, wchodząc do szatni, gdzie musiałem się przebrać, odkrywając na chwilę ciało, na którym było mnóstwo śladów po seksie.
- Ktoś tu cię ładnie załatwił - Odezwał się, no nie mogąc, po prostu nie mogąc sobie odpuścić.
- Ta, taka jedna wkurzająca mnie pijawka - Odpowiedziałem, zakładając strój gotów do pracy.
<Daisuke? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz