Słowa Mikleo mocno mnie zaskoczyły. Przecież ja to wszystko robiłem dla niego, by miał piękne wspomnienia i wspaniałe przeżycia ze ślubu, i też dla dzieci, by kiedy podrosły, miały wszystko, czego im potrzeba. Już nie mówiąc o tym, że za dwa lata będą musiały iść do szkoły, a jak wiadomo, wyprawka dla dwóch maluchów na raz też jest bardzo droga... to źle, że się staram? Najwidoczniej tak.
- Ale sam mi mówiłeś, że się źle czujesz bez obrączki – powiedziałem niepewnie, przyglądając się mu ze smutkiem.
- Jeszcze gorzej czuję się bez ciebie, wiesz? – odparł, chwytając moją dłoń i uśmiechając się delikatnie. – Poza tym, zawsze możemy zorganizować ślub jeszcze za rok, albo dwa. To nie jest nic bardzo naglącego – dodał, próbując mnie troszkę mnie uspokoić.
- Tak mniej się widzieć będziemy dopiero do końca zimy, może nawet nie. A później wam to wszystko wynagrodzę – powiedziałem, mając nadzieję, że mnie zrozumie. Też się źle czuję z tym, że tak mało się teraz widzimy, ale to wiecznie nie będzie trwało. A później będę cały dla nich... no prawie. Wtedy trzeba będzie wszystko powoli przygotowywać do ślubu, ale to też jednocześnie będzie takie wspólne spędzanie czasu.
- Chcę tylko, byś wziął pod uwagę to, że potrzebujemy cię teraz, dlatego proszę, zastanów się nad tym – poprosił mnie, a ja westchnąłem ciężko. No i co ja mam robić? Chciałem i zarobić, i spędzać czas z rodziną, no ale aby to robić, musiałbym chyba nie spać, albo spać godzinę dziennie, ale to nie było możliwe. Anioły powinny być bardziej wytrzymalsze od ludzi, no ale wygląda na to, że wcale tak nie jest. – Wykorzystamy ten wolny czas na spędzenie go razem? – dopytał, trochę odwracając moją uwagę od ponurych myśli. Naprawdę nie mogliby wytrwać jeszcze te trzy miesiące...? To nie jest przecież aż tak dużo czasu...
- Pewnie. Przygotować ci kąpiel? – spytałem, postanawiając skupić się tylko i wyłącznie na nim.
Teraz nie ma sensu myśleć nad tym, co mam teraz zrobić. Skupię się nad tym, jak będę leżał w łóżku. Albo jutro na warcie, chociaż... coś mi się wydaje, że ten problem rozwiąże się sam, a tak bardziej dokładnie to Alisha będzie wysyłać mnie wcześniej do domu. I chyba będę musiał się z tym pogodzić... oby tylko udało się zarobić odpowiednią kwotę na nasz ślub. Już postanowiłem jedno, i tego postanowienia chcę dotrzymać, a jeszcze bardziej to bym chciał zobaczyć uśmiech Mikleo w dniu naszej uroczystości.
- Nie mnie, a nam. I bardzo ładnie o to proszę – poprawił mnie, kładąc dłonie na moich ramionach i następnie stanął na palcach, by pocałować mnie w usta. No tak, nam... po prostu ja już o sobie nie myślę. Bardziej skupiam się na Mikim, i dzieciach, bo oni są dla mnie najważniejsi.
- Przyjdę po ciebie, jak już wszystko będzie gotowe – poprosiłem, siląc się na lekki uśmiech.
Miki zszedł na dół, a ja zająłem się przygotowaniem naszej kąpieli. Rany, jak ja dawno tego nie robiłem... zazwyczaj raczej nie zażywałem takich kąpieli, bo nie miałem siły, a jak już miałem i się na to decydowałem, to tylko wlewałem do balii gorącej wody, wygrzewałem się i wychodziłem. Żadnych dodatków, bo nie miałem na to siły, i też nie widziałem sensu w tym, wolałem zostawić to dla Mikleo. Dzisiaj jednak nie szczędziłem dodatków, by mój Miki mógł się w pełni zrelaksować. Ja też, ale to tak przy okazji.
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz