wtorek, 19 września 2023

Od Mikleo CD Soreya

 Nad jeziorem spędziłem, prawie że pół nocy nie mając ochoty na powrót do domu, tu było mi znacznie lepiej, mogłem odprężyć się, a i zmęczyć swój organizm, aby wracając do domu móc od razu pójść spać.
Znając mnie, gdybym mógł siedzieć nad wodą, jeszcze dłużej siedziałbym, gdyby nie to, że mój pies zaczął dawać mi sygnał o chęci powrotu do domu, jak więc mógłbym mu odmówić, skoro tak dzielnie nie pilnuje.
- Już wracamy - Odezwałem się do mojego czteronożnego przyjaciela wychodząc z wody, osuszając się z niej, bez pośpiechu ruszając za nim, rozglądając się po okolicy, aby w razie co zareagować.
Na szczęście nic się nie wydarzyło a my spokojnie bez stresu i pośpiechu wróciliśmy do domu. Lucky wyjątkowo wszedł do domu, kładąc się na swoje legowisko, gdy ja cicho skierowałem się po schodach do sypialni gdzie Sorey, zamiast spać grzecznie, stał przy oknie, odwracając się w moją stronę szybko i zdecydowanie za mocno przytajać się do mnie.
- Sorey wszystko dobrze? Dlaczego nie śpisz? - Zapytałem zaskoczony, delikatnie się do niego przytulając, aby troszeczkę go wesprzeć o ile było, po co i w ogóle w czym.
- Bałem się, że coś ci się stało, tak strasznie długo nie wracałeś - Wyznał, z powodu czego westchnąłem cicho, mój mąż zdecydowanie przesadza, przecież dobrze wie, że jeśli już pójdę nad jezioro, długo nie wrócę. Coś tak czuje, że Sorey przez to, co go spotkało, za bardzo martwi się o nie i o dzieci, a niepotrzebne niech zajmie się sobą i swoją słabą psychiką, która zdecydowanie potrzebuje pracy, aby powrócić do zdrowia.
- Oj Sorey, Sorey, przecież mnie znasz, gdy jestem nad wodą, całkowicie zapominam o bożym świecie - Powiedziałem, kładąc dłoń na jego włosach, delikatnie go po niej głaszcząc.
- Nie zostawiaj nie więcej samego, nie puszcze cię już nigdy więcej samego, nie potrafię bez ciebie żyć - Powiedział, nie przestając mocno mnie do siebie przytulać. On naprawdę się boi, że coś i się stanie. Mój panie i co ten człowiek z nim zrobił? Gdybym tylko mógł, jakoś bym mu pomógł tylko, że nie mam pojęcia jak to zrobić.
- Dobrze, nigdzie już bez ciebie nie pójdę, a teraz pójdę się umyć, aby nie zrobić ci krzywdy moim zimnem - Wyznałem, chcąc iść do bali, aby się wygrzać tylko i wyłącznie dla niego samego.
- Nigdzie już nie idź, nie przeszkadza mi twoje zimo, chce tylko się z tobą położyć, przytulić do ciebie i pójść spać - Wyznał, nie chcąc mnie już puszczać, no i co ja miałem teraz zrobić? Musiałem się zgodzić.
- Dobrze, jeśli tego chcesz, położę się z tobą już teraz, tylko proszę, już się nie martw - Wyszeptałem, stając na palcach, aby ucałować jego czoło, chwytając dłoń, ciągnąc w stronę łóżka, gdzie wspólnie położyliśmy się do łóżka, wtulając w swoje ciała.
- Spędziłeś dobrze czas nad jeziorem? - Podpytał, wywołując uśmiech na moich ustach, jezioro zawsze wywołuje u mnie uśmiech, a więc nie było to zaskoczeniem dla mojego męża.
- Było cudownie, tego było mi trzeba - Wyszeptałem, wtulony w jego ciało. - A teraz już chodźmy spać, jesteś zmęczony, a ja nie chce, abyś z mojego powodu czuł się rano źle - Poprosiłem, widząc, że jest zmęczony, a nie śpi tylko i wyłącznie z mojej winy.

<Pasterzyku? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz