Nie byłem zadowolony z faktu, że moim mentorem będzie osoba, która jest w moim wieku, albo i jeszcze młodsza ode mnie. Sądziłem, że jak już będą mnie szkolić, pokazywać, jak ta praca wygląda, to przydzielą mi kogoś z najdłuższym stażem, najlepiej takim dwudziestoletnim, a nie takiego młokosa. A z moich informacji wynika, że jest tu ktoś o takim stażu. No ale nie, trzeba było mi dać takiego tutaj młodzika. Przynajmniej nie mogę mu odmówić oryginalności. Nie słyszałem, aby jeszcze ktokolwiek mnie nazwał mnie lalusiem, a już troszkę przezwisk w moją stronę słyszałem. Jeszcze coś o księciu mówił, ale to akurat mi się nie spodobało, bo to już dużo słyszałem. Jak już chce do mnie się jakoś specyficznie zwracać, to może być laluś, bo całkiem zabawnie brzmi. Nie powinienem go więc skreślać, ludzie oryginalni są reguły są mądrzy. Nie można także zapominać o tym, że są wyjątki od reguły, ale staram się patrzeć na świat optymistycznie i jeszcze go nie skreślać. Może nawet zaskoczy mnie jeszcze bardziej i okaże się przydatny?
Nie komentując jego słów także ruszyłem za nim, chcąc w końcu coś robić. Wbrew pozorom, nie lubiłem bezczynności i marnowania czasu, a przez tego tu osobnika już godzina z życia stracona. Oby reszta dnia była bardziej produktywna. Chciałbym poznać innych strażników, którzy tu są, ale tylko tych najstarszych. I poznać ułożenie koszar, bo gdzieś tu archiwa muszą być. Zanim jednak do nich wejdę, też minie trochę czasu. Na szczęście mam czas i jestem cierpliwy. Babka niczego nie podejrzewa i tylko to ma dla mnie znaczenie.
- Najpierw udamy się do zbrojowni, musimy ci dobrać zbroję – odezwał się, kiedy w końcu dotarliśmy na miejsce. Trochę mnie to zaniepokoiło, jaka zbroja? Po co mi to? Przecież to ani pożyteczne ani ładne nie jest. Jak ja się będę w tym prezentował?
- Mówisz o tym, co w tej chwili masz na sobie? – dopytałem, tak dla pewności, wchodząc za nim do tej całej zbrojowni. I o mój Boże słodki, strasznie tu śmierdziało stęchlizną. Nie dało się tu wytrzymać. Sprzątają tu w ogóle? Nie ma mowy, że ja tu cokolwiek przymierzę. W ogóle nie powinienem nawet tu stać. Gdybym sprzedał to, co mam na sobie w tym momencie, wystarczyłoby na wyremontowanie tego przybytku i zakupienie zbroi u najlepszego mistrza, a i tak jeszcze by zostało pieniędzy.
- Tak, to jest standardowe wyposażenie straży. Dlatego bardzo proszę, zdejmij te wszystkie niepotrzebne dodatki, byś został w samej koszuli i spodniach – poprosił, rozwiewając moje wszelkie wątpliwości.
- Nie ma mowy, że ja to założę. Jest to brzydkie, bez gustu, niepraktyczne i zatęchłe. Założę się, że bardziej krępuje ruchy i w niej miałbym mniejszą szansę na unik niż w tym, co mam aktualnie na sobie – stwierdziłem, nie ruszając się z miejsca. Żadna siła nie zmusi mnie do tego, bym założył te elementy na moją koszulę. Już mam wrażenie, że przesiąknąłem tym zapachem. Jak wrócę, to nawet nie obiad jem, a kąpiel biorę, i to jakąś godzinną.
- Wybacz, że nie mamy tu niczego na miarę jaśnie pana, ale jesteśmy trochę biedni i to jest najlepsze, co mamy, dlatego rozbieraj się, bo ja za ciebie nie będę odpowiadał przed sierżantem – powiedział, mierząc mnie wzrokiem, by chyba spróbować tak na oko dopasować do mnie zbroję.
Mnie jednak zainteresowało to, co on powiedział. Jesteśmy trochę biedni... no przecież on jest genialny. Mogę dać datek na straż, by odświeżyli ten budynek cały, wyposażenie, i ogólnie co się tam jeszcze da, akurat trochę drobnych przy sobie mam, powinno wystarczyć, a jeżeli nie, to doniosę jutro. Mogę nawet polecić kogoś, kto stworzy zbroje lekkie i wytrzymałe, godne tego, bym ja je nosił, więc poziom prestiżu i efektywności staży podniesie się dzięki takim zbrojom o sto procent. Ale dopóki nie zostaną stworzone, to ja niczego stąd nie zakładam.
- No proszę, panie Kato, nie sądziłem, że jest pan takim człowiekiem czynu – zacząłem lekko pobłażliwym tonem, co zwróciło uwagę młodego mężczyzny, który utkwił we mnie swoje złote tęczówki. – Normalnie ludzie się najpierw poznają, idą na kolację, a ty już każesz mi się rozbierać. Odważny podryw, zaimponował mi pan – rozwinąłem, oczywiście tylko się z nim drocząc. Z tego co widziałem, strasznie go irytowałem, a ja nawet lubię irytować ludzi. To całkiem zabawne, jak się irytują.
<Haru? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz