Nie podobała mi się ta przerwa, psuła mi cały harmonogram. Rozumiałbym, gdyby to była jedna z cięższych prac, ale teraz? Co niby żeśmy zrobili? Tu ta przerwa za bardzo nie była potrzebna, przynajmniej moim zdaniem. Zawsze o tej samej godzinie jest ta przerwa? Jeżeli tak, to muszę zacząć inaczej planować następne dni, by nie zmarnować czasu tak, jak go marnuję teraz.
Nie mając za bardzo nic innego do roboty, ruszyłem za Haru. W sumie, to nie tylko dlatego, że byłem znudzony, ale z chęcią bym się przyjrzał temu kieszonkowcowi. Chciałbym wiedzieć, czy warto inwestować w kogoś takiego, jak on. Znaczy, talent ma, tego odmówić mu nie można, nie poznałem nikogo, kto by okradł tylu ludzi w tak krótkim czasie i gdyby nie ja, nie zostałby złapany. Pytanie, jakie mi się nasuwa jest takie, czy nie zniknie przy pierwszej lepszej okazji. Znalazłbym zastosowanie dla jego zwinnych dłoni, mógłby na przykład podwinąć komuś klucze, nie wzbudzając niczyjej uwagi.
- Nie nudzi ci się za bardzo w życiu? – usłyszałem, kiedy Kato w końcu dostrzegł, że za nim idę.
- No właśnie nudzi, i dlatego też za tobą idę – wyjaśniłem bez żadnego zająknięcia.
- Nie możesz tam w swoim zapewne wielkim domu zatrudnić jakiegoś błazna? – dalej kontynuował podgryzanie mnie, a przynajmniej tak mu się wydawało, bo na mnie to zbytniego wrażenia nie robiło. Chociaż muszę przyznać, są to jedne z bardziej oryginalnych rozmów, kiedy przeprowadziłem w swoim życiu w przeciągu ostatnich kilku lat. Takie nowości to ja nawet toleruję.
- Błazny są przereklamowane i z reguły nudne. Tu mam znacznie więcej zabawy – odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Wystarczy, że tu go troszkę zirytuję i już mam rozrywkę za darmo, i to znacznie lepszą, niż gdybym miał zatrudniać do tego specjalnie przeszkoloną osobę.
Kato prychnął cicho, ale już nie odpoczywał. Tak szczerze, to nie rozumiałem, skąd w nim tyle frustracji. Nie muszę się specjalnie starać, by go zirytować, ktoś tu musi mieć jakieś straszne problemy emocjonalne, to w ogóle bezpieczne, aby ktoś tak niestabilnie emocjonalnie tutaj pracował?
Zeszliśmy na dół, do lochów, w których śmierdziało przeokropnie, ale dzielnie starałem się to wytrzymać. Oby ten chłopak był tego warty, bo mi się chyba przykro zrobi. Haru podał jedzenie naszemu więźniowi, zaczynając z nim rozmawiać bardzo spokojnie i dosyć łagodnie. Ja po prostu oparłem się o ścianę, nasłuchując zarówno pytań mojego partnera, jak i odpowiedzi chłopaka, bo z obu tych rzeczy mogłem się wiele o nich dowiedzieć. Już na przykład, że pan Haru Kato jest najporządniejszym strażnikiem pod słońcem, który chce uratować każde istnienie. Piękna postawa, szkoda tylko, że taka głupia. Nie sądziłem, że są jeszcze osoby, które chcą ratować wszystko i wszystkich. Wymierający gatunek mi się trafił... interesujące. Za to ten chłopak nie był zbyt interesująca. Zwyczajna historia dziecka urodzonego w biednej rodzinie, który chciał coś zarobić. Tylko kradzież na potęgę nie jest żadnym rozwiązaniem. Wychwyciłem w jego głosie coś, co jednak dało mi wiarę w niego i jego przyszłą lojalność.
- Co byś zrobił, gdybyś dostał uczciwą pracę? – zapytałem niby od niechcenia, patrząc na młodzika jedynie kątem oka.
- Ja... byłbym wdzięczny, sir. I zrobiłbym wszystko, by ją utrzymać – odpowiedział z nadzieją w głosie. Sir... no proszę, przynajmniej dobrze wychowany. Niektórzy tu zebrani mogliby się od niego nauczyć manier.
- Już od dłuższego czasu garbarz z zakładu przy głównej ulicy poszukuje czeladnika. To takiej pracy wymagane są zwinne dłonie, ale to chyba nie będzie dla ciebie problem – wyjaśniłem spokojnie, trochę ignorując trochę zszokowane spojrzenie Haru.
- Znam ten zakład, sir, i nie wiem, czy właściciel by się zgodził na przyjęcie mnie na ucznia. I nigdy nie miałem styczności z obrabianiem skóry.
- Naukę od zera będziesz miał zapewnioną. Mistrz jest trochę surowy, ale to tylko dlatego, że jest stary. I bezdzietny, jeżeli dobrze wykorzystasz szansę i mu zaimponujesz możliwe, że przepisze na ciebie zakład, więc mam nadzieję, że tę szansę dobrze wykorzystasz. Gdyby był jakiś nieprzekonany powiedz, że przybywasz z polecenia Kambe. Po tej minie wnioskuję, że takie rozwiązanie ci odpowiada – dodałem, zauważając, że jest w lekkim szoku, a na moje pytanie kiwnął jedynie głową. – Wspaniale. Kato, idziemy, nic tu po nas – dodałem chcąc jak najszybciej to miejsce opuścić, o i też trzeba była wpłacić kaucję za tego... jak on się nazywał? Nie pamiętam. W ogóle tego nie zakodowałem. Nic, zdarza się.
- A tobie co? Dobre serce się obudziło? – usłyszałem zaskoczony głos Haru, kiedy znaleźliśmy się na schodach.
- Bardziej zmysł biznesmena. Chłopak może być dobrą inwestycją, mało kto jest w stanie okraść tylu ludzi w tak krótkim czasie. Szkoda, by taki talent się marnował – wyjaśniłem od niechcenia, nie za bardzo rozumiejąc, czemu on tego nie dostrzega... chociaż, po tym jak mi zaimponował, chyba mam wobec niego za duże oczekiwania.
<Haru? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz