niedziela, 17 września 2023

Od Mikleo CD Soreya

 Nie mogłem się na to zgodzić, a nawet powiem, więcej nie chciałem się na to zgadzać, to mój mąż i ma spać ze mną, nie godzi się, aby spał w salonie.
- Nie opowiadaj głupot, śpisz tu ze mną czy ci się to podoba, czy nie, nie pozwolę ci spać samemu w salonie, pościel zmianie jeszcze raz, jeśli tylko będzie trzeba - Odparłem, zmieniając pościel.
- Spocę się - Wyznał, chcąc mi pomóc pościel zmienić, co mu nie wychodziło, dlatego sam szybko pościel zmieniłem, ładnie układając ją na łóżku.
- Nic już nie mów, tylko chodź, połóż się - Poprosiłem, podchodząc do niego, aby pomóc mu położyć się do łóżka.
Mój mąż nie był ani trochę zadowolony z powodu moich słów i zachowania kładąc się posłusznie na łóżku, wtulając w poduszkę.
Chcąc położyć się obok mojego męża, przebrałem się w koszulę, zdejmując ubrania ze swojego ciała, kładąc się obok męża na poduszce, wtulając w jego ciało.
- Dobranoc - Wyszeptałem, chowając głowę w jego ramionach.
- Dobranoc owieczko - Odezwał się, całując delikatnie w czoło, odprowadzając do krainy snów.

Kolejne kilka dni mijały nam bardzo spokojnie, Sorey jeszcze przez kilka dni się pocił, dając mi dodatkową pracę, na którą w ogóle nie narzekałem, chciałem pomagać mężowi w każdy możliwy sposób dlatego bez chociażby jednego słowa pomagałem mu w każdym możliwy sposób, dbając o to by nie czuł się źle.
W końcu, gdy on czuje się źle to i ja źle się czuję, a tego nie chcemy ani on, ani ja.
- Jak się czujesz? - Podpytałem, gdy tylko ujrzałem, że już nie śpi, wpatrując się w moją twarz.
- Dobrze, jest mi już dużo lepiej - Przyznał, łagodnie się przy tym uśmiechając, zwracając moją uwagę na jeden drobny fakt, który naprawdę mnie ucieszył.
- Przestałeś się pocić - Zauważyłem, kładąc dłoń na jego czole, zdając sobie sprawę z pewnego drobnego faktu, trucizna musiała opuścić jego ciało, nie pocił się już przecież, a nawet i ciało stało się, cieplejsze, z czego akurat mogłem, a nawet powinienem się ucieszyć.
- Tak, bardzo się z tego powodu cieszę już i tak wystarczająco długo bylem twoim utrapieniem, nie chciałbym nim wciąż być - Powiedział, głaszcząc mnie po biodrze, całując delikatnie w czoło.
Słysząc te słowa, westchnąłem cicho, kręcąc głową, on tak na poważnie? Mój panie, dlaczego on uważa, że kiedykolwiek był mi problemem, kiedy nigdy nim nie był? Czy ja kiedykolwiek narzekałem? Nie i narzekać nie będę przecież to mój mąż, chociaż teraz bez obrączek to taki jakby mąż.
- Hej, nie opowiadaj takich rzeczy, jesteś moim mężem i zrobię dla ciebie wszystko, tak jak kiedyś ci to obiecałem, byłem przy tobie w ciężkich chwilach w tamtym życiu i będę teraz, póki nas życie nie rozdzieli - Wyszeptałem, zbliżając się do niego, aby ucałować nasze usta.
- Nigdy nie chciałem być twoim ciężarem - Powiedział, patrząc na mnie ze smutkiem w swoich rubinowych oczach.
- I nigdy nie byłeś, przestań nawet tak uważać - Poprosiłem, nie chcąc, aby się o coś obwiniał, na pewno nie z tego powodu.

<Pasterzyku? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz