Nie do końca miałem ochotę na kąpiel, nawet na taką cieplutką i pachnącą, albo raczej nie miałem siły na to, ale też wiedziałem, że nie mam wyjścia. Już czułem, że ubrania się do mnie lepiły, i to było trochę obrzydliwe. Przechodziłem przez to, jak byłem człowiekiem? Mój Boże, to musiało straszne być. Mam nadzieję, że już wkrótce przestanę, bo czułem się strasznie sam ze sobą. Jak mój mąż mógł ze mną wytrzymać, kiedy byłem człowiekiem? Ja już teraz ze sobą nie wytrzymuję, a przecież aniołem jestem i nie daję rady, a co dopiero, jak człowiekiem byłem i nie tylko się pociłem. Tak trochę... fuj, jak sobie tak teraz o tym pomyślałem.
- Nie lepiej było, gdybyś otworzył łazienkę na dole? – przyznałem, lekko zmęczony już po samym wchodzeniu po schodach. Jak schodziłem tutaj na dół, do Mikleo i Misaki, to aż tak się nie zmęczyłem. A schodziłem sam, więc tak jakby to większy był wysiłek. Chyba. A może jednak nie?
- Mówiłem ci, dlaczego jej nie chcę otwierać, to po pierwsze. A po drugie, po kąpieli od razu idziemy do spania, więc lepiej teraz się trochę pomęczyć niż później. Już, siadaj tutaj, a ja już się tu zabieram za wszystko – poprosił, sadzając mnie na krześle, które chyba przygotował mi wcześniej, bo nie przypomniałem sobie, by było ono tutaj, kiedy ostatni raz korzystałem z łazienki... Miki naprawdę o wszystkim pomyślał. I jest niesamowity. I kocham go nad życie, i nie pozwolę go skrzywdzić, chociaż nie wiem, jak bym dał sobie z tym radę w takim stanie. Chociaż... może mógłbym robić za jakieś spowolnienie przeciwnika, by Mikleo miał czas uciec wraz z dziećmi. I może jeszcze się tak spocę, że się na tym pocie poślizgnie i coś sobie złamie. Szansa minimalna na to jest, ale istnieje, tak?
- Bo w niej umarłem. Ale już jestem. Więc skoro już tu jestem, to można już z niej korzystać – zauważyłem, nie za bardzo rozumiejąc tego jego rozumowania. Owszem, gdyby Mikleo mnie nie odnalazł, to nie wiem, czy przeżyłbym kolejne tortury i upust krwi, który był równie regularny. Tylko po co była mu moja krew, skoro nic nie robiła? Tak wynikałoby z tłumaczeń Mikleo, ale tamten facet twierdził coś innego, a mianowicie, że potrzebuje znacznie więcej krwi innych aniołów, by uzyskać efekt krwi Serafina wody. Nie wiem, czy on coś sobie ubzdurał, czy Miki czegoś tu nie wie... ale na szczęście nie muszę się nim przejmować. Chyba.
- To nie jest takie proste, Sorey – zaczął, ale ja już troszkę miałem dosyć tej wymówki.
- Więc mi to wytłumacz – poprosiłem, wierząc w to, że da on radę. Jestem głupi, zgadza się, ale on jest mądry.
- Jeszcze przyjdzie na to czas. Chodź, pomogę ci się rozebrać – poprosił, znów zmieniając temat. I tyle byłoby z tej rozmowy, bo zaraz o tym zapomnę i przypomnę sobie dopiero, kiedy ta łazienka na dole może się okazać bardziej przydatna niż ta na górze.
Ręce jeszcze strasznie mi drżały, więc Miki znów musiał robić wszystko; rozebrał mnie, wykąpał mnie, ubrał mnie i zaprowadził do sypialni. Nie położył mnie jednak od razu do łóżka, tylko najpierw zaprowadził na fotel, prosząc, bym chwilkę poczekał, bo on musi pościel zmienić. No i w tej chwili mnie olśniło. Ja chyba jednak nie powinienem tutaj spać, bo ja się zaraz spocę i tyle byłoby z czystej pościeli. Nie lepiej ulokować mnie na dole? Przecież nie będzie mu się wygodnie ze mną spać.
- Wiesz, Miki, wydaje mi się, że ja powinienem iść spać na dół, bo tu się zaraz spocę, przepocę tę pościel świeżą, i tobie będzie tak niemiło ze mną spać, a tam nie będę nikomu przeszkadzał, a już na pewno nie tobie, bo ty potrzebujesz odpocząć – zacząłem, obserwując go, jak się męczy z pościelą. Chciałbym mu pomóc, ale czułem, że nie dałbym za bardzo rady. Chociaż... nie no, poszewki z poduszek bym już zdjął. Powolutku. Bardzo. Ale w końcu by mi się udało. To chyba mu jednak pomogę...
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz