Zanim opuściłem koszary, musiałem się jeszcze skierować do sierżanta po dwie sprawy. Musiałem dokończyć sprawę chłopaka, który dosłownie dostał szansę na całkowite zmienienie życia, jeżeli tego nie spartoli. A druga sprawa była sprawą pana strażnika Kato. Byłem pewien, że jutro się spóźni. Wiem, że to zrobi, bo ja bym to zrobił to samo, by go zirytować. Dlatego muszę zrobić krok przed nim. Dołączę do niego na ten patrol. Jestem pewien, że się ucieszy, w końcu kto by się nie ucieszył? Będzie mógł więcej czasu spędzać z kimś tak wspaniałym, jak ja. Nauczy się czegoś, na przykład manier. Poza tym, niebezpiecznie jest tak chodzić po mieście bez broni, a ja broń noszę, więc dopełnienie idealne. Chociaż, nadal nie rozumiałem, czemu nie nosił broni. Potrafił się nią obchodzić, widziałem to na treningu. Muszę go jeszcze jakoś przekonać do sparingu na którymś z treningu, by dowiedzieć się, o czego jest zdolny. Mogę się trochę pobawić, nim zajmę się swoimi sprawami, w końcu i tak wolę się zaaklimatyzować i zdobyć chociaż zalążki zaufania. Sierżanta przekonałem, i to minimalnym wysiłkiem.
- I chciałbym się dopytać o strażnika Kato – zacząłem powoli temat, kiedy już wpłaciłem kaucję.
- Coś się stało? Nie dogadujecie się? Chciałbyś zmienić partnera? – zapytał, a ja pokręciłem głową. Świetnie się bawiłem z Haru, ale nie wiem, czy Haru świetnie bawił się ze mną. Cóż, na szczęście o to nie dbam.
- Nie chciałbym zmieniać partnera. Właściwie, to się o niego martwię. Zauważyłem, że nie nosi z jakiegoś powodu przy sobie broni, i też z tego co wiem, z rana ma trasę po obrzeżach miasta. To chyba niebezpieczne chodzić tam w pojedynkę, i to jeszcze bez broni – zacząłem niewinnie, chcąc wyjść na zmartwionego kolegę. To ludzie lubią w innych ludziach, z tego co zauważyłem.
- Cóż, faktycznie, strażnik Kato kategorycznie odmawia używania broni, i robi to na własną odpowiedzialność. A jak chodzi o ten patrol, to faktycznie, powinno być dwóch strażników. Niestety, nie mamy tu tylu strażników, a Kato nigdy nie zgłaszał żadnych problemów na tej trasie – wyjaśnił, a ja wyczułem, że mu wstyd. Faktycznie, nie było tu wiele ludzi, ale coś tak czułem, że kiedy strażnicy będą chodzić po ulicach w najlepszych zbrojach w tym kraju, ilość rekrutów znacznie się zwiększy. Straż jest instytucją, bez której żadne miasto się nie obejdzie, najwyższa pora ją odbudować... i kolejny dobry uczynek na moim koncie.
- Zgłaszam się na ochotnika – obwieściłem, czym mocno zaskoczyłem sierżanta, ale pozytywnie.
Już po chwili znałem wszystkie szczegóły, które powinienem. Przed ósmą w koszarach... całkiem optymalna pora, trochę wcześnie, faktycznie, ale nie jest najgorzej. Poza tym jestem przekonany, że Haru Kato swoim zirytowaniem mi to wynagrodzi.
Następny dzień rozpocząłem stosunkowo wcześnie, bo przecież było się umyć, odpowiednio ubrać, uczesać, zjeść śniadanie... tyle z tego wczesnego śniadania było dobrego, że babka jeszcze spała i nie musiałem jej słuchać. Już się jej wczoraj nasłuchałem i wystarczy mi na najbliższe dni. Niestety, pewnie kiedy tylko wrócę, znów się nasłucham, że przynoszę wstyd rodzinie i co by moi rodzice powiedzieli.
Kiedy dotarłem do koszar, była za piętnaście ósma, a pana Kato nigdzie nie było... czysto teoretycznie, powinien być tu o ósmej, więc jeszcze się nie będę denerwował. Zostawiłem wierzchowca w tym samym miejscu, co wczoraj, a następnie oparłem się plecami o mur przy bramie tak, by wchodzący tu nie mogli mnie zauważyć, i odpaliłem cygaro. Dzisiaj na tej przerwie chyba będę musiał udać się na jakąś kawę. Ale nie mam pojęcia, gdzie tu można kupić coś dobrego, takie rzeczy spożywałem tylko spod rąk mojego kucharza. Ale za to Haru już się wydaje się znać to miasto...
- Dzień dobry – odezwałem się, kiedy minęła mnie niesforna, jasnobrązowa czupryna. Ja osobiście w takiej fryzurze z domu nie wyszedł, ale jemu to nawet pasowało. Może gdyby się jeszcze wyspał, wyglądałby jeszcze lepiej.
<Haru? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz