Cicho wzdychając, ruszyłem przed siebie, robiąc to, co zostało mi wyznaczone przez mojego współpracownika. Ruszając za mężczyzną, dość szybko dostrzegłem, że tak jak ja go widzę, tak i on widzi mnie, cudownie teraz zacznie mi uciekać.
- Hej, stój! - Zawołałem, biegnąc za mężczyzną, chcąc jak najszybciej go złapać.
Mężczyzna, próbując mi uciec, skierował się na most, na którym znajdował się Daisuke. Kieszonkowiec, dostrzegając go, zatrzymał się, odwracając w moją stronę, próbując uciec.
- Odsuń się, bo cię zabije - Zwrócił się do mnie, wyciągając broń w moją stronę.
Czy on mnie skrzywdzi? Z tego, co widzę nie koniecznie, ręka strasznie mu się trzęsie, a samo zachowanie wskazuje na to, że nie jest w stanie nikogo skrzywdzić. Boi się, jest złodziejem, ale nie mordercą i tego jestem pewien.
- Spokojnie, odłóż broń, nic ci nie zrobimy - Obiecałem, powoli podchodząc do mężczyzny, którego ręka zaczęła się coraz to bardziej trząść. Kieszonkowiec, próbując mnie przestraszyć, strzelił tuż obok mojej twarzy, mając nadzieję, że to mnie wystraszy. Nie raz jednak byłe tak straszony, nie od dziś pracuje w służbie. Dlatego nie robi to na mnie wielkiego wrażania.
Nie czekając za długo, złapałem mężczyznę, powalając go na ziemię, wyciągając kajdanki z kieszeni.
- Jesteś aresztowany za kradzież, posiedzisz sobie trochę w więzieniu i przemyślisz swoje zachowanie - Powiedziałem, podnosząc go z ziemi, prowadząc go do więzienia, gdzie teraz spędzi trochę czasu, podając jego broń mojemu współpracownikowi, samemu nie chcąc mieć z nią nic wspólnego.
- Nie mogę trafić do więzienia, czeka na mnie w domu rodzina, nie mając pieniędzy, nie poradzą sobie beze mnie - Mówił, starając się zmienić moje zdanie, które i tak nie może być zmienione, nie ja zdecyduje, co z nim dalej będzie, w tej chwili wszystko zostaje w rękach sędziego, który zdecyduje co z nim dalej.
- Mogłeś o tym myśleć wcześniej, nim zrobiłeś to, co zrobiłeś - Wyjaśniłem, prowadząc do lochów, gdzie zajął już swoje miejsce, zerkając na godzinę, pół dnia za nami, a to oznacza, że pora na przerwę, jak dobrze, szczerze miałem już dość pracy.
- Przerwa - Odezwałem się rozprostowując kości na starym krześle jednym z nielicznych, które tu jeszcze pozostały.
- Przerwa? Więc co teraz mam robić? - Podpytał, stając przy mnie, troszeczkę zaskakując mnie swoim pytanie, co on ma robić? Jest przerwa, niech robi ,co chce, co on nigdy przerwy nie miał? Zresztą czy on kiedyś pracował? Nie ma pojęcia, dziwny z niego człowiek i oczywiście to ja muszę takich jak on znosić, bo kto inny nie jest w stanie tego zrobić.
- Cóż, szczerze możesz robić, co tylko chcesz, możesz coś zjeść, możesz posiedzieć, iść na spacer robisz co chcesz, po to właśnie jest przerwa, ale ktoś taki jak ty nic o tym nie wie, co w ogóle mnie nie zaskakuje, nie rozumie nawet, dlaczego tu jesteś, nudzi ci się w życiu? - Podpytałem, unosząc jedną brew ku górze, chcąc zrozumieć, dlaczego ktoś taki z widocznie wyższej półki chce pracować właśni w takim miejscu jak to.
- To nie jest sprawa, która powinna cię interesować - Stwierdził, co było dosyć logiczną odpowiedzią, to nie moja sprawa kto by się tego spodziewał.
- Masz racje to nie moja sprawa. No nic, idę do naszego więźnia, pewnie jest głodny, jeszcze na to nas stać - Odezwałem się, wstając z krzesła, zabierając posiłek dla więźnia, idąc w jego stronę, chcąc z nim porozmawiać, a może nawet pomóc o ile tylko będę w stanie to uczynić.
< Daisuke? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz