piątek, 1 grudnia 2023

Od Mikleo CD Soreya

Czy ja w tej chwili potrzebowałem jego pomocy? Chyba nie, ja naprawdę dobrze sobie radziłem a on, cóż, on ledwo był w stanie się ruszać, a to oznaczało, że lepiej by było, gdyby odpoczywał tylko czy on będzie w stanie nic nie robić? Lub czy będzie w stanie mnie posłuchać? Oczywiście, że nie on przecież musi mi pomagać, chociaż skoro sam chciał czytać do późna i pójść spać na siedząco to jest sam sobie winien, ja mu nie kazałem tak zasypiać, to znaczy w takiej pozycji.
- Nie, ja nie potrzebuję pomocy, świetnie sobie radzę sam, ale wiem, kto potrzebuje pomocy - Mówiłem, odwracając głowę w jego stronę, rzucając mu to swoje wszystko mówiące spojrzenie.
- Kto? Kto jej potrzebuje? - Zapytał, marszcząc przy tym swoje brwi, jak zwykle nie rozumiejąc mojej wypowiedzi, jak miło, że mój mąż jest geniuszem i rozumiem, co do niego mówię..
Wzdychając ciężko, położyłem dłoń na głowie. Czując, chyba że zaczyna mnie ona boleć, jak można być tak mało kumatym, no cóż, widziały gały co brały, teraz odwrotu już nie ma.
- Ty Sorey, o tobie mówię - Wytłumaczyłem, czym jak się okazało, jeszcze bardziej go zaskoczyłem, a dlaczego? No właśnie już po chwili miałem się dowiedzieć.
- Ja? Ale czemu ja? Przecież ja nic nie robię, a więc nie trzeba mi w niczym pomagać - Odpowiedział mi, czym już w tej chwili w ogóle nie nie zaskakiwał, no cóż, chyba już się przyzwyczaiłem.
- Tak ty kotku, wyglądasz strasznie, mało spałeś, bolą cię plecy, boli cię kark i ledwo jesteś w stanie się obracać, a więc nie jesteś w stanie mi pomagać - Przyznałem, widząc to, nie musząc mu się nawet zbyt uważnie przyglądać, myślę, że nawet ślepy by to zobaczył a mimo to on i tak będzie uważał, że tak nie jest, bo przecież ja jestem ślepy, niedołężny i kto wie co jeszcze innego sobie tam myśli, to znaczy nie myśli, ale troszeczkę mnie tak traktuje.
- Jestem, to mi w niczym nie przeszkadza - Na jego słowa uniosłem jedną brew ku górze, czy on tak serio? Myśli, że głupi jestem? Bo nie jestem i ślepy też nie, ale skoro on uważa, inaczej niech mu będzie, niech robi, co chce a wieczorem lub po południu, gdy dzieci zasnął, wymasuję go porządnie, używając przy tym swojej mocy, aby pozbyć się tego bólu, który zdecydowanie mu doskwiera.
- W porządku, jeśli uważasz, że masz siłę i ochotę, zajmij się dziećmi, one chętnie się z tobą pobawią, a ja w tym czasie przygotuję obiad, no, chyba że wolisz mnie posłuchać i pójść się, położyć, bo właśnie to powinieneś zrobić - Wyznałem, naturalnie wiedząc, że mnie nie posłucha, dlatego niech robi, co chce, byleby mi później nie narzekał, bo jeszcze w łeb mu dam. A tego na pewno nie chce.
- Dobrze, w taki razie ja zajmę się dziećmi, a ty w tym czasie zajmij się obiadem no, chyba że jednak chcesz, abym ci pomógł, bo wiesz ja chętnie.
- Nie Sorey, nie potrzebuję pomocy, z resztą i tak nie ma, w czym mi pomagać idź do dzieci - Poprosiłem, wyrzucając go z kuchni, nie potrzebując go tutaj obiad i tak jest prosty, postanowiłem zrobić naleśniki, posiłek jest szybki i przyjemny do robienia a jeszcze lepszy do jedzenia..
- Sorey niech dzieci umyją ręce i chodźcie, już obiad zrobiłem - Zawołałem, gdy już kilka naleśników było zrobione, b o przecież co to jest dorobić sobie kilka następnych, nim dzieci zdążą zjeść te, które były już gotowe.

<Pasterzyku? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz