środa, 10 stycznia 2024

Od Daisuke CD Haru

 No i jak ja mam mu powiedzieć, że już tam byłem wraz z Suzue? I że już jutro otrzymam miksturę, która to sprawi, że szybciej wrócę do swojego idealnego ciała? I pojutrze najpóźniej będę znów piękny i tak arystokratyczny, jak tylko arystokrata może być, bo to kocie ciałko strasznie beznadziejne było, takie smukłe, wątłe, nijakie... dalej nie wierzę w to, że jestem takim prostym kotem. Los śmieje mi się w twarz. A może to wina bransoletki? Nie no, chyba nie, bo jednak w tym kocim ciałku zostały cechy z mojego ludzkiego ciała; czarna sierść, bo czarne włosy, ciemnoniebieskie oczy, przebite ucho po kolczyku, blizna na lewej łapce po nacięciu... więc to problem musi być we mnie, nie w bransoletce. Ale jak ja mogę być taki zwykły, kiedy jestem niezwykły? 
Pokręciłem łebkiem na jego słowa, bo nie za bardzo miałem pomysł, jak mu pokazać, że już tam byłem. Może jak zrozumie, że nie chcę iść, to sam sobie dopowie, dlaczego nie chcę iść? Chociaż, może za dużo od niego oczekuję. Jak bardzo będzie naciskał, zaprowadzę go do Suzue, ona już mu wszystko opowie. 
- Nie chcesz? Podoba ci się bycie kotem? – spytał, drapiąc mnie pod bródką i tym samym powodując, że zacząłem mruczeć. Czemu ja mruczę? Ja nie chcę mruczeć. Nie mam też za bardzo nad tym kontroli, wystarczy, że czuję choć malutką przyjemność, i od razu mi się krtań uruchamia. Tak, za tym zdecydowanie nie będę tęsknić.
- Oczywiście, bo nie ma nic przyjemnego niż załatwianie się do kuwety – odpowiedziałem niezadowolony, patrząc na niego z pretensją. 
- Domyślam się, że nie. Więc czemu nie chcesz? Byłeś już? – spytał, czym mnie zaskoczył. On wpadł na to tak szybko? On się dobrze czuje? Ale pokiwałem głową, przyglądając mu się z zainteresowaniem. 
Coś się zmieniło. Jakiś taki inny był. Bardziej wesoły, zrelaksowany, no i nie zmęczony, co mnie chyba zaskoczyło najbardziej. Zwykle zmęczenie po pracy przechodzi mu, kiedy zasygnalizuję mu, że mam ochotę na chwilę przyjemności, czy to krótszą, czy to dłuższą. I to mnie zaniepokoiło. Coś się stało. I ja nie wiem, co. I pewnie się nie dowiem, bo nie mam jak o to się spytać. 
- To dobrze, mamy teraz więcej czasu dla siebie – odezwał się zadowolony, kładąc się na łóżku. A ja oczywiście za nim. Już się nawet wygodnie ułożyłem, i chciałem się tak fajnie rozciągnąć, ale coś mi nie podpasowało. Jakiś zapach pochodzący z jego z jego ubrań. Jakiś dziwny i nieprzyjemny dla mnie zapach. Niezadowolony podniosłem się z jego brzucha i zacząłem powoli oraz bardzo dokładnie wąchać jego ubranie. Nie wiem, co to był za zapach, albo raczej, czyj. Bo wydaje mi się, że to osoba. Jakiś chłopak. Ale to nie był Ryu. Znałem już jego zapach, wczoraj Haru solidnie nim przesiąknął. Więc skoro to nie Ryu... to kto? Usiadłem na jego brzuchu i nerwowo zacząłem machać ogonem, patrząc na niego z pretensją. – Trochę pracy w terenie, więc pewnie moje ubrania mogą trochę inaczej pachnieć – dodał, patrząc na mnie przepraszająco. 
- W terenie? Ciekawe, z kim. Jutro idę z tobą – odparłem niezadowolony, dalej machając swoim ogonem. 
- Już idę się umyć i przebrać. Czy może najpierw pójść po obiad? – spytał, a ja na jego słowa od razu zeskoczyłem i podszedłem do drzwi łazienki, drapiąc o nie swoją łapką. Nie chcę, by tu siedział taki śmierdzący nie wiadomo, kim. Jeszcze mi pościel prześmierdnie i moje futerko. No i ja też bym się umył, chociaż przyznam, jak moja sierść jest mokra, no to mam jeszcze większą ochotę się lizać. Ale nigdy tego nie zrobię, tak się nie poniżę. Już to mruczenie, korzystanie z kuwety i chęć przybrania przedziwnych pozycji podczas snu w zupełności mi wystarczają. 

<Piesku? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz