Ja chyba nigdy nie zrozumiem jego podejścia do siebie samego, dlaczego jest dla siebie taki krytyczny? Tego nie wiem, ale mam nadzieję, że kiedyś mu przejdzie, chociaż czy na pewno? Akurat w tym zachowaniu nie różni się niczym od tamtego ludzkiego siebie, a to martwi mnie najbardziej.
- Na pewno nie zrobiłbyś złego wrażenia, ale jeśli nie chcesz, nie mam zamiaru cię zmuszać do niczego - Zapewniłem go, mogąc pójść sam, chociaż przyznam, do miasta samotnie chodzić nie musiałem, ale jak to się mówi, jak mus to mus.
- Przecież mnie znasz, ja pozytywnie nigdy nikogo nie potrafię zaskoczyć - Musiał, on po prostu musiał, gada takie głupoty, że czasem szkoda mi na niego słów.
- Znam i nie zgadzam się z tym, co do mnie mówisz, ponieważ uważam, że jesteś za bardzo dla siebie krytyczny, mimo że nie masz powodu, aby takim być, no ale moje mówienie i tak nic nie zmieni. Nie słuchasz mnie. Zakładam więc, że nigdy nie zaczniesz słuchać, na ten temat, a więc nie będę znowu powtarzać po raz setny jednego i tego samego zostawiając tobie to, co już wielokrotnie ci powtórzyłem, zapewniając cię, że zdania na twój temat nie zmienię. A teraz przepraszam, ale muszę już wyjść - Ucałowałem go szybko w policzek, żegnając się z dziećmi, które zostawiłem z tatą, co prawda myślałem, aby zabrać je do szkoły. Jednak jeśli mam iść sam, to nie mogę ich zabrać, nie będę w stanie rozmawiać z dyrektorem i ich pilnować. A wiem, że razem ze mną do biura weź, nie będą mogli, dlatego lepiej, aby zostali tutaj z tatą. Gdzie będą miały towarzystwo zwierzaków, taty, zabawki i wszystko to, co jest im potrzebne do szczęścia, a na zwiedzanie szkoły jeszcze przyjdzie czas.
Opuściłem dom, ruszając spokojnie w drogę, nie śpiesząc się z wejściem do miasta, im później tam wejdę tym dla mnie lepiej, bo psychicznie również musiałem się do tego przygotować.
Do szkoły dotarłem w doskonałym momencie, dyrektor właśnie przyszedł do pracy, a więc nie musiałem czekać, od razu mogąc zamienić z nim kilka zdań, zapisując dzieci do szkoły, mając nadzieję, że tu będzie im dobrze, a mój mąż przekona się do tej szkoły.
Podziękowałem panu za rozmowę, opuszczając jego gabinet, rozglądając się spokojnie po szkole z nadzieją, że to miejsce będzie odpowiednie dla naszych dzieci.
Z pozytywnym myśleniem opuściłem szkołę, chcąc już wrócić do domu, do bliskich i pewnie bym tak zrobił, gdybym na swojej drodze nie napotkał Heliona. Czułem go już wcześniej, a mimo to myślałem, że tylko mi się zdaje, przecież nie widziałem ich od lat, a więc nie byłem pozytywnie zaskoczony, gdy go zobaczyłem.
Czy ja miałem teraz głowę do walki z potworem? Nie specjalnie, mimo to trzeba było ratować dziewczynkę, którą ten potwór zaatakował.
Nie zastanawiając się za bardzo, ruszyłem na potwora, który okazał się, silniejszym niż podejrzewałem, potwór poza nadludzką siłą, był w stanie odebrać pozytywne emocje, pozostawiając w człowieku smutek i pustkę..
Potwór i mi odebrał emocje pocałunkiem, pozostawiając pustkę, z którą ni jak nie dało się walczyć.
Zmęczony opadłem na ziemię, zamykając swoje oczy, w tej chwili potrzebowałem kilku a może nawet kilkunastu minut nie znów będę w stanie wstać i ruszyć prosto do domu, do bliskich, którzy pewnie się o mnie martwią a może i nie, tego nie byłem w stanie stwierdzić, a nawet szczerze nie chciałem o tym w tej chwili myśleć.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz