sobota, 6 stycznia 2024

Od Daisuke CD Haru

 Puściłem jego słowa mimo uszu, wpierw musząc się sobie przyjrzeć dokładnie w tym lustrze. I muszę przyznać, byłem jakiś taki... nijaki. Dama była ładniejsza ode mnie. Miała tę swoją sierść taką grubą, mięciutką, puchatą, a ja? Nie wiem, jak z miękkością, bo ja się nie głaszczę, ale puchaty to ja nie jestem. Sierść miałem wręcz kruczoczarną, przylegającą do smukłego ciałka. Czemu jestem taki mały? Powinienem być taki mały? Kocury są większe od kotek, a ja jakiś taki... Nie wiem, mierny taki trochę. Znaczy, nie mierny, ale jak na mój swoje pochodzenie miernie wyglądam. Powinienem wyglądać dostojnie. Szlachecko. A wyglądam jak zwykły dachowiec, tylko z całą czarną sierścią, co faktycznie jest niespotykane u dachowców. Przyjrzałem się sobie z profilu lewego, z profilu prawego, na wprost i jakoś tak... Nie byłem przekonany. Zdecydowanie nie wyglądam jak jeden z takich kotów, co kręcą się po rezydencjach. Nie podoba mi się to. 
– Już skończyłeś się podziwiać? – usłyszałem lekko zniecierpliwiony głos Haru. 
– Podziwiać? A co tu podziwiać? Jestem zwyczajny – pożaliłem się, ale oczywiście znów tylko to okropne miauczenie. Nawet mój głos nie brzmiał tak jakoś... arystokratycznie. A powinien. 
– Oczywiście, że jesteś piękny. A teraz się nie obraź, ale ja idę spać. Stary jestem i zmęczony – odpowiedział, a ja usłyszałem, jak przekręca się na bok. 
No i co ja miałem zrobić? Jak mam mu przekazać, że ma mnie zabrać do specjalisty od uroków i klątw? Teraz mnie nie zabierze, bo jest ciemno, i mokro, ale jutro... jutro też mnie nie zabierze, bo przecież musi iść do pracy. Chyba, że pójdę z nim do pracy i później go jakoś zaprowadzę. Ale czy on to zrozumie? Może jednak powinienem poszukać sobie kogoś, kto jest w stanie mnie zrozumieć prędzej, niż on. Nie mam czasu, im bardziej zwlekam, tym gorzej dla mnie. 
Ale teraz i tak nic nie zrobię. 
Wróciłem więc do niego, zgrabnie wskakując na łóżko, a następnie ułożyłem się wygodnie na jego klatce piersiowej. Biło od niej przyjemne ciepło, i całkiem wygodne się leżało, tylko trochę się ruszała, no ale przecież oddychać musiał. Poczułem, jak Haru w pewnym momencie kładzie dłoń na moim drobnym ciałku, zaczynając mnie gładzić po brzuszku, i to też całkiem przyjemne było i nim się zorientowałem, zacząłem mruczeć. A nie chciałem mruczeć. A mruczałem. Czemu mruczałem? Na czym to polega? Skomplikowane to wszystko. 
W nocy tylko raz się przebudziłem, a to wszystko dlatego, że musiałem załatwić swoje potrzeby, a poza tym, była to noc spokojna. Tylko bym się umył. Ale nie językiem, nie jestem kotem, wziąłbym kąpiel taką porządną, w balii. I nie obchodzi mnie to, że później będzie mi zimno. 
Poczekałem do rana, a kiedy nadeszła pora wstania, obudziłem Haru. Trochę mi to zajęło i musiałem wbić mu pazurki w jego ciało, by łaskawie się obudził. Jak już byłem pewien, że mam uwagę Haru, podszedłem do drzwi łazienkowych i uderzyłem w nie łapką. Mój partner dopiero po chwili wstał i otworzył mi drzwi, a ja od razu podbiegłem do balii, robiąc to samo. 
– Co ty chcesz? Umyć się? – spytał nieprzytomnie, na co pokiwałem łebkiem. – Przecież koty myją się językiem. 
– Sam się możesz umyć językiem – burknąłem niezadowolony nie zważając na to, że nie jest w stanie mnie zrozumieć. Może zrozumie moje zdenerwowanie po tonie miauczenia? I zrobi to, czego od niego oczekuję. 

<Piesku? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz