niedziela, 7 stycznia 2024

Od Daisuke CD Haru

 Zastanawiałem się, jak mam mu powiedzieć, że trzeba iść odebrać okulary. No i żeby jeszcze zabrał mnie do specjalisty, ale czy to miało sens? Nie wziął bransoletki, mimo, że mu o tym mówiłem. I pokazywałem. Ja chyba będę musiał jakoś dogadać się z Suzue. Coś tak czuję, że ona mnie zrozumie, i to znacznie lepiej niż Haru. Nie, żebym narzekał na opiekę, jaką nade mną roztacza, jestem mu za to wdzięczny, tylko irytuje mnie to, że mnie nie rozumie. I że to wszystko tak długo mu zajmuje. Ja wiem, że Haru tak trochę bardziej i więcej musi pomyśleć, by coś zrozumieć, i ja to akceptuję, owszem, ale w tym przypadku musimy działać szybko. I sprawnie. A obawiam się, że zanim Haru zrozumie, o co mi chodzi, to może się nam skończyć czas. 
– Musimy iść po twoje okulary – powiedziałem, robiąc kilka kroków w stronę rynku, i następnie się odwróciłem w jego stronę, by zobaczyć, czy zrozumiał. I sądząc po jego minie... no to tak średnio. Panie, daj mi cierpliwość, bo się załamię chyba. 
– Gdzie chcesz, żebyśmy poszli? – spytał zrezygnowany, mimo wszystko idąc powoli za mną. 
– Po twoje okulary, byś już ślepy nie był – odpowiedziałem, nic sobie z tego nie robiąc, że mnie nie rozumie. Żeby później nie było, że mu nie odpowiadałem. 
– Jak fajnie, że cię rozumiem – westchnął ciężko. Może jeszcze uda mi się zorganizować coś, by Haru mógł mnie zrozumieć. Jakieś zaklęcie. Może eliksir. Bo ja z nim nie wytrzymam. 
Cierpliwie poprowadziłem go do budynku, w którym byłem z nim kilka dni temu, by zbadać jego wzrok. Kiedy byłem na miejscu, zatrzymałem się przed drzwiami i odwróciłem się w jego stronę. I jego mina była nietęga. Westchnąłem ciężko, a następnie podszedłem do drzwi, drapiąc w nie. 
– Co ty chcesz od medyka? – spytał, ale posłusznie otworzył drzwi. Śmiało wszedłem do środka, miaucząc pospieszająco. Miałem nadzieję, że wnętrze mu rozjaśni umysł, ale nie. Podszedłem więc do okularów i miauknąłem, patrząc na niego znacząco. – O co ci chodzi? – pytał dalej, podchodząc do mnie. 
– Może miał pan odebrać okulary? – zaproponowała rozbawiona recepcjonistka, wpatrując się w naszą dwójkę z pewnym rozczuleniem. 
Nawet obca kobieta wie, o co mi chodzi. A on mnie zna i ma ze mną taki problem. 
– Miałem? Miałem, fakt – przyznał, podchodząc do lady. 
– Na jakie nazwisko? – dopytywała, zerkając w moją stronę. Chyba miała ochotę mnie pogłaskać. A ja nie chcę być głaskany przez obce osoby. Toleruję tylko Haru. 
– Kambe. Chyba – odparł niepewnie. No nie chyba, tylko na pewno. 
– Ma pan bardzo mądrego i uroczego kota – powiedziała kobieta, podając mu pakunek z okularami. I co to był za ton? Nie podobał mi się ten ton. Mam nadzieję, że ona go teraz nie chce podrywać. I ja uroczy nie jestem, wypraszam sobie. 
– I jeszcze jak bardzo gadatliwego – przyznał, ciężko wzdychając. – Wracamy do domu? – zapytał, zwracając na mnie swoją uwagę. 
Jako, że byłem zmęczony tym wszystkim, podszedłem do niego, stanąłem na tylnich łapkach, a te przednie wyciągnąłem do góry, opierając o jego kolana. Miałem nadzieję, że zrozumie to, że chcę do niego na ręce. 

<Piesku? c:> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz