Uśmiech od razu pojawił się na moich ustach, zrobię mu, co tylko zechce, o ile w ogóle będę w stanie zrobić, wszystko, na co będzie miał ochotę i nie mówię już o umiejętnościach ale o produktach, których mogę nie mieć, nie wszystko w końcu posiadam w domu z wiadomych przyczyn ale się postaram dla niego, aby miał wszystko to, co potrzebuje.
- Zrobię, co tylko zechcesz - Zapewniłem go, całując delikatnie jego słodkie usta.
- O nie, nie mój drogi sam masz coś wymyślić. Chciałbym, abyś mnie po prostu zaskoczył - Wytłumaczył, co szczerze przyznam, bardzo mi się podobało, bardzo lubiłem, gdy dawał mi wolną rękę, pozwalając na zrobienie tego, na co sam mam ochotę lub na coś, co chciałbym zrobić specjalnie dla niego.
- Oczywiście nie zawiodę cię - Zapewniłem, szczerze się uśmiechając do niego, naprawdę chcąc zrobić wszystko, aby dnia jutrzejszego był zadowolony i szczęśliwy i co najważniejsze nieobrażony na mnie bo chyba właśnie to bolałoby mnie najbardziej.
- Ja myślę - Niby zachowywał się, jakby już mu przeszło, a jednak czułem, że tak nie było, wciąż się martwił i wciąż był zazdrosny, a więc jak ja miałem spokojnie iść na obiad do przyjaciółki, gdy on ledwo co teraz był w stanie wytrzymać z zazdrości, to ja już nawet nie chcę, wiedzieć co będzie później.
Miałem jeszcze trochę czasu, aby spędzić z nim czas. I chciałem, to zrobić jak najlepiej się da, aby później nie był, aż taki o mnie zazdrosny w końcu ja idę, tylko na obiad nie zrobię niczego wbrew mojemu panu, z resztą ja nie zdradzam, jeśli jestem z nim, to nikt inny nie będzie w stanie wejść mi na głowę.
- Muszę już iść - Odezwałem się, całując go w usta, zakładając na ramiona, swoją bluzę musząc powoli opuścić dom.
- Dobrze, jeśli musisz - A on znów brzmi tak, jakby nie chciał, abym tam poszedł, no i jak ja mam brać go na poważnie? Gdy daje mi sprzeczne sygnały, niby idź, ale jeśli chcesz, znać moje zdanie to nie idź no i weź, tu bądź mądry.
Westchnąłem ciężko ale nie skomentowałem jego słów, całując go w czoło.
- Do zobaczenia - Porzegnałem się z nim, wychodząc z domu, kierując się prosto do domu przyjaciółki, z którą miałem zasiąść przy stole wraz z Kaną jej mamą.
Witając się z dziewczynami, zasiadłem przy stole, odpowiadając na pytania matki Kany, która zachowała się jakoś tak troszeczkę dziwne, gdy tylko dowiedziała się o tym, że jestem w związku i to z mężczyzną a przecież kobieta tak bardzo liczyła na to, że zostanę mężem jej córki, co nigdy by się nie wydarzyło, to znaczy bardzo lubię Kanę ale tylko lubię, nie byłbym w stanie dać jej czegoś więcej, nawet gdyby bardzo tego chciała.
Obiad był naprawdę bardzo dobry, a czas spędzony był bardzo, przyjemny tylko jeden problem miałem, po obiedzie poczułem się jakoś dziwnie, głowa zaczęła mnie boleć, a myśli krążyły wokół mojej przyjaciółki, czego nie rozumiałem.
Czując się dziwnie, musiałem opuścić dom, kobiet myśląc, że jeśli wrócę do domu i odpocznę, to poczuję się lepiej, nie myśląc o przyjaciółce, do której chyba zacząłem coś czuć i to coś więcej niż tylko przyjaźń..
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz