środa, 3 stycznia 2024

Od Haru CD Daisuke

 Pierwszy raz od wielu lat byłem tak bardzo w kimś zakochany, nie pamiętałem, już chyba co to znaczyło miłość, miłość na zabój, która zabierała całkowicie mój zdrowy rozsądek, nie byłem pewien co dzieje się wokół mnie, nie byłem, też pewien co robię i dlaczego. Wiedziałem tylko jedno, że kocham tę kobietę i to kocham na zabój. Jeśli ona nie będzie, moja to nie będzie niczyja inna, jeśli wybierze, kogoś innego zabiję się albo zabiję ją, a potem siebie, nie pozwolę jej odejść, nie pozwolę, aby znalazła sobie kogoś innego, teraz jest tylko i wyłącznie moja.
Kana zachowywała się troszkę dziwnie, bo niby to cieszyła się z mojej atencji, ale z drugiej strony uważała, że zachowuje się jak nie ja. Jak to nie ja? Co ona miała w ogóle na myśli? Nie rozumiałem jej, ale miałem nadzieję, że jej to przejdzie, bo wszystko co dla niej robię, robię po to, aby była szczęśliwa, zaniedbuje swoje zdrowie i nawet chyba o kimś zapomniałem, nie jestem w stanie przypomnieć sobie o kim, ale wiem, że gdzieś tam daleko ktoś na mnie czeka, tylko kto? Kiedy i czy na pewno w ogóle czeka, tego nie jestem pewien, mój umysł trochę się plącze, ale serce jest pewne tego, co czuję do tej najpiękniejszej na świecie kobiety.
Otworzyłem oczy, patrząc na twarz mojej przepięknej pani, która nie spała, przyglądając mi się z uwagą w swoich cudnych oczach.
- Dzień dobry Kana - Przywitałem się z kobietą, składając jej na czole delikatne, ale za to szybki pocałunek.
- Dzień dobry Haru - Odezwała się, zaczynając jeszcze intensywniej wpatrywać się w moje oczy.
- Czy coś jest nie tak? - Podpytałem, niepewny jej spojrzenia, które przeszywało mnie wręcz na wylot.
- Twoje oczy są jakieś dziwne, stały się ciemne, nie ma w nich już blasku, czy wszystko z tobą w porządku? - Zapytała, kładąc, na moim policzku co przyznam, było bardzo słodkie, ona się o mnie martwiła kochana z niej dziewczyno, przynajmniej ona do niczego mnie nie zmusza i nie chce, abym się zmieniał nie to co... Jak mu tam było a no tak Daisuke, on wiecznie mnie do czegoś zmuszał i kazał, robić coś czego robić nie chciałem. Jak dobrze, że się wreszcie się od tego uwolniłem.
- Czuję się bardzo dobrze, nie musisz się mną przejmować, jestem zdrowy, zdrowy jak ryba i szczęśliwie jak jeszcze nigdy dotąd - Przyznałem, uśmiechając się do niej głupkowato.
- Jeśli tak uważasz, nie będę twierdziła inaczej - Odpowiedziała, po czym wstała z łóżka, zerkając na mnie za ramienia. - Wstawaj, zrobimy sobie śniadanie, a po nim pójdziemy na miasto zrobić zakupy - Dodała, po czym wyszła, z pokoju zostawiając mnie samego w łóżku, No i czy mi się chciało wstawać z łóżka? Niezupełnie, ale czy miałem wybór? Coś tak czułem, że również nie, no nic skoro moja pani mówi, że mam wstać to wstanę, nie mogę przecież kazać jej na siebie czekać, ona na to nie zasługuje i, mimo że nie miałem ochoty wstawać z łóżka to i tak to uczyniłem, aby rozpocząć nowy dzień u boku mojej damy.

<Paniczu? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz