środa, 3 stycznia 2024

Od Haru CD Daisuke

 Przyznam, poczułem złość z domieszką zazdrości, gdy ujrzałem moją Kane z tą okropną żmiją, sam nie wiem, skąd mi się teraz wzięło takie przezwisko, ale sądzę, że do niego pasuje jak nic innego na tym świecie.
- Kana co ty z nim robisz? - Zapytałem, czując narastającą złość z powodu obecności tego człowieka, chyba żaden inny tak mnie, nie wprawia złość jak ten tu jego mość.
- Rozmawiamy, nie martw się to nic ważnego - Zapewniła, a mimo to nie ufałem jej tak do końca, dobrze znałem Daisuke i wiedziałem, jak świetnie idzie mu manipulowanie innymi ludźmi, w końcu i ja byłem zmanipulowany, ale teraz jestem wolny i nie pozwolę mu znów skrzywdzić ani mnie, ani osoby, którą kocham nad swoje własne niewiele warte życie.
- Nic ważnego? Rozmowa z nim nigdy nie jest niczym dobrym, on manipuluję ludźmi - Burknąłem, pusząc na niego ze złością w oczach dobrze wiedzą, że mnie słyszy, a nawet więcej zwraca na mnie swoją uwagę.
- Uważaj, co mówisz - Syknął, patrząc na mnie ze złością co i ja odwzajemniłem, nie mogąc go znieść.
- A co prawda boli? Ktoś tu jest naprawdę delikatny - Mruknąłem, w tej chwili nie martwiąc się o jego uczucia, to akurat mało mnie obchodziło, jeśli coś zrobi, mojej pani zabiję go, nawet jeśli będę musiał ponieść za to surową karę.
- Haru dość, cicho już bądź - Gdy rozkazała mi, bym zamilkł, uczyniłem to bez najmniejszego problemu, skoro moja pani tak mówi to, muszę być jej posłuchy, aby mnie kochała i chciała już do końca moich dni.
Kana przeprosiła w moim imieniu Daisuke, chociaż ja winien się nie czułem, dobrze postawiłem.
Cicho burknąłem, dostrzegając pieska, który podszedł do mnie, merdając wesoło ogonem, na co nie zareagowałem, wręcz przeciwnie poczułem zniesmaczenie, jakiś głupi pies pragnął mojej atencji.
- Odejdź pchlarzu - Warknąłem jadowicie w jego stronę, nie chcąc, aby się do mnie zbliżał.
Wszyscy jakoś tak dziwnie na mnie spojrzeli, tak jakbym nie był sobą, a przecież jestem prawda?
Nie przejmując się tym pchlarzem ani żmija, siedząc przede mną, ani tymi spojrzeniami, które były dziwne, zabrałem moją panią od tego złego człowieka, najlepiej, aby trzymała się od niego jak najdalej.
- Nie wolno ci się tak zwracać do ludzi - Odezwała się do mnie, trochę tak jakby właśnie mówiła do dziecka, a nie dorosłego faceta, którym przecież byłem.
- To nie człowiek to potwór, żmija jadowita, dupek - Burknąłem, nie mając zamiaru mówić dobrze o kim takim jak Daisuke, to człowiek, którego powinno się omijać szerokim łukiem.
Kana coś tam sobie mówiła, ale już jej nie słuchałem, lepiej, aby trzymała się przy mnie ja zawsze ją obronie.
Po powrocie do domu Kana była jakaś dziwna, szukała czegoś, o czym nie chciała, mi powiedzieć twierdząc, że to nie moja sprawa, no dobrze skoro tak uważa, nie będę jej zmuszał do mówienia, w końcu to zrobi, tylko czasu potrzebuje.
Kana znalazła coś schowanego za szafką, coś z powodu czego zaczęła się kłócić z mamą o, o mnie, ja to wiedziałem, że jestem niczego sobie, ale żeby się o mnie kłócić? To już lekka przesada, nie chcąc się jednak wtrącać w ich kłótnie, grzecznie siedziałem sobie na krześle, marząc o uwadze mojej pani.

<Paniczu? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz