Czując na swojej twarzy tyłek kota, nie mogłem się nie obudzić, zrzucając z twarzy zwierzę.
- Co ci odbiło Dama?! - Syknąłem podirytowany, patrząc ze złością na czarnego jak noc kota o niebieskich tęczówkach. Chwilę, to zdecydowanie nie była Dama, kolor się nie zgadzał i to spojrzenie tak dobrze mi znane. - Daisuke? - Zapytałem, uważnie obserwując kota, który miauczeniem starał się mi odpowiedzieć, a przynajmniej tak brzmiał, a nawet wyglądał, jakby chciał to zrobić. - Co ci się stało? - Zadałem bardzo głupie pytanie, no bo tak na logikę przecież kot nie zacznie nagle odpowiadać na moje pytania prawda? Podejrzewam też, że nawet gdyby chciał mi odpowiadać to i tak bym go nie zrozumiał, a więc nie miało to najmniejszego sensu. - Nieważne, przecież ty i tak mi nic nie wytłumaczysz - Dodałem, świadom tego drobnego faktu zastanawiając się, jak mógłbym mu pomóc, czy to samo przejdzie, tak jak było w moim przypadku? Czy może będę musiał znaleźć kogoś, kto pomoże mi z tym drobnym problem?
Wzdychając ciężko, wziąłem kota w ręce, uważnie mu się przyglądając, to zdecydowanie stuprocentowy kot, a to może oznaczać, że tak jak w moim przypadku, tak i w jego przypadku mogła tu zadziałać magia, a toby oznaczało, że to wina bransoletki, którą mu podarowałem, rany coś czuję, że on nie będzie zadowolony z tego faktu tym bardziej, gdy się dowie, że to wina mojego prezentu, ja tylko chciałem odkupić winy, a zamiast tego będę miał jeszcze większe kłopoty, gdy mój panicz znów wróci do siebie.
- No i co ja mam zrobić z tobą? - Zapytałem, licząc na jakąś pomóc, przecież ja nie należę do zbyt mądrych, to znaczy jak chce, to potrafię, ale nie wiem jak przywrócić go do swojego dawnego ja, ani tym bardziej jak mu pomóc.
Kot wydał z siebie głośne miał, chyba coś chcąc mi przekazać, no świetnie teraz to dopiero będę wszystko rozumiał.
- Poczekaj, ja cię w ogóle nie rozumiem - Przyznałem, uważnie mu się przyglądając. Kot znów wydał z siebie głośniejszy dźwięk, podchodząc do mnie bliżej.
- Poczekaj, powoli chcesz czegoś tak? - Zapytałem, tak jakbym zapomniał, że on nie umie mówić.
- Miał - No i tyle by było z odpowiedzi, tak jakbym w ogóle oczekiwały czegoś innego.
- Zróbmy to tak, będę wymieniał po kolei rzeczy, a ty dasz głos, dopiero gdy będziesz tego chciał dobrze? - Kot odpowiedział mi głośnym miał, co uznałem za pozytywną odpowiedź, a więc zacząłem wymieniać. Na początku szło nam nie najlepiej, ale gdy wspomniałem o jedzeniu, kot uśmiechnął się, co było dosyć dziwne, chociaż czy na pewno? To przecież był mój panicz, a więc dziwne zachowania mogą się zdarzyć, nawet jeśli się tego nie spodziewamy.
- No dobrze skoro jesteś głodny, poproszę służbę o posiłek dla ciebie... I tak dla mnie też - Dodałem, widząc jego spojrzenie.
Przed wyjściem z sypialni podrapałem go za uszkiem, idąc do kuchni, gdzie poprosiłem o odgrzanie obiadu dla mnie i przygotowanie mięsa gotowanego dla mojego panicza. I chociaż służba była zdziwiona, zrobiła to, o co ją grzecznie poprosiłem, mogąc wrócić do kota, który leżał na łóżku.
- Służba zaraz nam coś przyniesie, a na razie musimy poczekać - Odezwałem się do kota, do którego podszedłem, siadając obok, głaszcząc po tym mięciutkim futerku.
<Paniczu? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz