Pytania narzeczonego naszego syna trochę mnie zaskoczyły. I przytłoczyły. Ja nie wiem, czy on jest to robił, bo był faktycznie zaciekawiony, czy może zapytał, by może zaangażować mnie w jakąś rozmowę, bo poza „dzień dobry” to ja nic nie mówiłem. Bałem się, że jak powiem coś więcej, to coś popsuję. Nie wiedziałem już, co mówić, czego nie mówić, bo zapomniałem o wszystkim, o czym mi mówił Miki. A więc skoro nie wiem, o czym mówił, to wolę nie mówić o niczym.
I dobrze mi to szło. Miki podtrzymywał rozmowę, i szło mu naprawdę świetnie i naturalnie, a ja nie robiłem nic i chyba też dobrze mi szło. I tak by to trwało aż do teraz. I co ja mam odpowiedzieć? Raczej nie powinienem mówić nic, bo to byłoby niegrzeczne z mojej strony. Ale co mam mówić, jak ja nie pamiętam nic? Albo niewiele? Czemu nie mogą się bardziej skupić na moim mężu? To on jest tu piękny, i niesamowity, i inteligentny, i ogólnie lepszy z tej naszej dwójki. Nawet z tym starym i brzydkim kolczykiem. Jak będzie spał, postaram się go jakoś odpiąć. Po co mu coś takiego? Ja jestem w stanie zapewnić mu coś znacznie lepszego. Jeszcze nie wiem, co, ale coś wymyślę. Jak nie zapomnę.
– Ja... tak nie do końca pamiętam, jak to było tam na górze – zacząłem tak upośledzenie trochę, bo tak jakby zapomniałem języka w gębie, jak to się mówi. To na pewno dobrze, bym mówił? Jak już zacząłem, to chyba muszę skończyć. Ale to też tak skończyć, by już mnie więcej nikt o nic nie zapytał i by to nie zabrzmiało grzecznie.
Jest to możliwe, ale w moim przypadku? Wręcz awykonalne. Mój Panie, w co ja się wpakowałem? Powinienem zostać z Misaki... Znaczy się, z Haną i Haru. Z tego stresu wszystko mi się myli.
– Na pewno pamiętam bardziej emocje, jakie mi towarzyszyły w niebie. I nie byłem szczęśliwy z powodu tego, że Miki'ego... znaczy się, Mikleo, i też jakoś chyba czułem, że on mnie potrzebował. No i wróciłem. Jakoś. Po powrocie na ziemię nie pamiętałem, kim jestem, jak się nazywam, i jaką miałem przeszłość. Z jakiegoś powodu czułem, gdzie znajduje się Mikleo, i po prostu szedłem w jego kierunku. A kiedy już go zobaczyłem, to po prostu wiedziałem, że go kocham i że chcę z nim spędzić resztę swojego życia – powiedziałem, mając nadzieję, że zaspokoiłem jego ciekawość i już będę miał spokój.
– Wygląda na to, że bardzo kochasz swojego męża – odpowiedział narzeczony, którego imienia już nie pamiętam, wpatrując się we mnie tak, jakby był zafascynowany moją historią. Aż się trochę dziwnie poczułem. Co w tym było takiego fascynującego? Wróciłem do męża, który mnie potrzebował. I to już tak trochę desperacko, sądząc po stanie, w jakim go wtedy znalazłem. Dobrze, że zdążyłem go znaleźć, nim Miki bardziej pogrążył się w tym smutku. Chociaż, może w końcu by się z nim pogodził?
– Oczywiście, że tak. Zrobiłbym dla niego wszystko – powiedziałem, patrząc z uwagą na mojego Miki'ego, by ten miał pewność, że mówię całkowicie poważnie.
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz