piątek, 12 stycznia 2024

Od Mikleo CD Soreya

Zmęczony nie potrafiłem, a może raczej nie chciałem, się obudził, w śnie było mi dobrze, niw śniło mi się nic po za ciemnością i pustką, która uderzała we mnie z każdej strony.
Niezadowolony chyba, bo czy naprawdę byłem niezadowolony, tego nie do końca byłem pewien, czułem, jakby było mi wszystko jedno, ale nie byłem pewny czy było mi wszystko jedno, to wszystko, co działo się teraz, ze mną było naprawdę dziwne. A ja nie potrafiłem tego rozgryźć. Otworzyłem oczy, czując, no właśnie tak naprawdę nic nie czując, z powodu czego nie wiem, czy mi to przeszkadza, czy mi to nie przeszkadza, sam już nie wiem, co ze mną jest nie tak.
- Dzień dobry Mikleo jak się czujesz? - Usłyszałem znajomy głos, pani jeziora dostrzegając zmartwione spojrzenia nie tylko kobiety, ale i mojego męża..
- Nie wiem, problem w tym, że nie czuję nic - Przyznałem, podnosząc się do siadu, patrząc na kobietę, która uważnie mi się przyglądała.
- Co się stało? - Dopytała kobieta, siadając obok mnie, aby uważnie mi się przyjrzeć, trochę tak, jakby chciała coś zobaczyć w moich pustych oczach. A czego wydaje mi się, nie da się dostrzec, w czymś, czego nie ma, z drugiej jednak strony ja naprawdę nic nie wiem. Nie mam siły myśleć ani się nad tym zastanawiać.

- Spotkałem Heliona, nie wiem, jak to się stało, ale pocałunkiem odebrał mi emocje - Wytłumaczyłem, znowu nie będąc pewien do końca czy mówię to dobrze i czy tak się stało. A czy może mi się to przyśniło, nieposiadanie emocji naprawdę potrafi być problematyczne, nie jestem w stanie pokazać nikomu, co naprawdę czuje i, mimo że kiedyś było to dla mnie czymś normalnym, tak teraz po wielu, wielu latach nie jestem w stanie sobie z tym poradzić.
- Pocałunek? A to był taki dosłowny pocałunek? - To pytanie mnie trochę zaskoczyło, czy to miało znaczenie, czy pocałunek był dosłowny, czy nie? Tego nie do końca rozumiałem, ale skoro miało to dla niej takie znaczenie, nie miałem problemu, aby jej to powiedzieć, a raczej wytłumaczyć.
- Nie, dosłownie to nie był pocałunek, miałem wrażenie, jakby zbliżył swoją twarz. I wyssał ze mnie emocje, nie dotykał moich ust, ale było to, sam nie wiem, dosyć dziwne doznanie - Przyznałem, mając nadzieję, że kobieta to zrozumie, bo nie byłem w stanie więcej jej nic na ten temat powiedzieć, nie do końca pamiętałem tego momentu, to trochę tak jakby cała radość i wszystko ze mnie odeszło, pozostawiając po prostu pustkę.
- Rozumiem, z tym nie jestem w stanie nic zrobić, musimy dopaść tego heliona, aby, odkryć jak odzyskać to, co zostało skradzione - Wytłumaczyła, tym samym zerkając na mojego męża. - Nie martw się, będzie dobrze - Starała się pocieszyć mojego męża.
Kobieta spędziła z nami jeszcze chwilę, nim opuściła nasz dom, chcąc zrobić wszystko, aby jak najszybciej pomóc mi wrócić do dawnego siebie, gdy ja nie przejmując się w tej chwili niczym, leżałem na łóżku, marząc tylko o tym, aby znów zasnąć, nie odczuwają tej okropnej pustki, która była strasznie dla mnie męcząca, a do tego krzywdząca moich bliskich, co doskonale potrafiłem dostrzec.

<Pasterzyku? C:> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz