Ewidentnie było widać, że coś było z nim nie tak, źle się czuł, ale przecież się mi nie przyzna, bo wszystko było ważniejsze on niego samego.
Nie dając się przekonać, dałem mu odpocząć, nie słuchając go, nie chcąc i nie mogąc wracać do domu bez niego samego.
Mój mąż potrzebował trochę czasu, aby dojść do siebie, biorąc głęboki wdech i głęboki wydech powoli dochodząc do siebie.
- Już ci lepiej? - Zapytałem, delikatnie dłonią głaszcząc go po włosach, przyglądając mu się uważnie.
- Trochę tak - Gdy to powiedział, musiałem mu się lepiej przyjrzeć, aby być pewnym jego słów.
- A dasz radę wstać? Pójdziemy po Haru i wrócimy do domu, a tam już się położysz - Wciąż byłem zmartwiony jego złym stanem, bojąc się o to, jak się teraz czuję.
- Dam radę, nic mi nie jest - Zapewnił mnie, powoli wstając z ziemi, aby ruszyć powoli do zamku, gdzie miał odpocząć po męczącej podróży. Alisha chciała, abyśmy zostali, trochę się uspokoili, a dopiero później wrócili do domu, my jednak nie byliśmy chętni na pozostanie w zamku, mimo wszystko woleliśmy wrócić do domu, gdzie nasze dzieci były bezpieczne...
- Połóż się i bardzo proszę. Odpocznij, wciąż nie wyglądasz najlepiej - Odezwałem się, pomagając mu usiąść na kanapie.
- Nie mogę, muszę ci pomóc w opiece nad dziećmi - Stwierdził, mimo że nasze dzieci nie miały ochoty się bawić, chcąc pójść spać, a przynajmniej tak wyglądały jakby właśnie zmęczone były.
- Nad dziećmi? Przecież one zaraz pójdą spać tak jak zresztą i ty - Odpowiedziałem mu, całując go w czoło, biorąc do rąk koc, którym nakryłem leżącego już na kanapie męża.
- Dada mogę położyć się z tobą? - Hana, która teraz naprawdę będzie bała się spać sama, ale to nic jakoś sobie z tym poradzimy.
- Oczywiście księżniczko, chodź do mnie - Sorey zrobił miejsce naszej córce, która szybko wskoczyła tacie do łóżka, wtulając się w jego ciało, czując się bezpiecznie blisko swojego tatusia, który w razie co uchroni ją od złego.
Ucałowałem ich obojga w policzki, dając im spokojnie odpocząć na kanapie, gdy ja poświęciłem całą swoją uwagę naszemu synkowi, który potrzebował naszego wsparcia i bliskości, dlatego właśnie musiałem poświęcić my czas, Sorey musiał odpocząć, a wraz z nim Hana dlatego teraz ja musiałem zająć się naszym drugim dzieckiem, które również w tej chwili bardzo mnie potrzebuje.
- Haru potrzebujesz czego? Chcesz coś zjeść? Czegoś się napić? - Zapytałem, kucając przy dziecku, aby spojrzeć mu prosto w oczy.
- Chce mamę - Powiedział, przytulając się do mnie, no i jak ja miałem go zostawić bez opieki, gdy ewidentnie potrzebował mojej bliskości.
Biorąc go na ręce, postanowiłem pójść z nim do salonu, gdzie posadziłem sobie na kolanach, biorąc w dłoń jedną z książek, zaczynając ją czytać.
Sorey i Hana już spali, ale nie przeszkadzała im naszą obecność i to, że czytałem na głos, Haru był zadowolony, usypiając mi w ramionach a ja, gdy tylko zauważyłem, że już zasnął, przytuliłem go do siebie, postanawiając posiedzieć w fotelu z książką, którą czytałem sobie dalej, tym razem już w myślach dając odpocząć moim bliskim.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz