Spojrzałem na mojego męża bez emocji, czując się tak jak kiedyś, gdy nie znałem emocji, a mój mąż a może raczej wtedy jeszcze przyjaciel powoli mnie ich uczył, tym razem jednak uczenie nic nie da, problem polega na tym, że moje emocje zostały skradzione, a ja nie wiem co mam teraz zrobić i czy on będzie wiedział co zrobić chociaż nie, jeśli ja nie wiem, to on tym bardziej wiedzieć nie będzie, nie ubliżając mu, ale on i myślenie nie zawsze idąc ze sobą w parze.
- Helion - Wytłumaczyłem, nie mając ochoty ani siły, aby mówić zbyt wiele, chociaż czy nawet miałem mu, co więcej powiedzieć? Nie wiem, nie mam siły, myśleć chciałby się położyć i zapomnieć o tym, co się stało.
- Helion? Co chcesz mi powiedzieć? Dobrze się czujesz? - Zmartwiony, przyjrzał mi się, kładąc dłoń na mojej twarzy, bardzo uważnie mi się przyglądając.
- Helion mnie zaatakował, był dziwny i gdy tylko zacząłem z nim walkę, on odebrał mi emocje przez pocałunek - Wytłumaczyłem ale moje ciało, twarz i oczy nie ukazały żadnych emocji, których emocji po prostu już nie posiadałem.
- Pocałunek? - Zwrócił od razu uwagę na to jedno słowo, zapominając o tym, co do niego mówiłem, czy ten pocałunek był najważniejszy? Tego nie wiem, z resztą czy ja się tym słowem przejmuję? Nie bardzo, nie mam na to siły ani ochoty czując pustkę wymieszane ze zmęczeniem.
- Tak, pocałunek - Odpowiedziałem od niechcenia. - Pójdę się umyć - Dodałem, omijając go w przejściu, idąc prosto do łazienki, gdzie mogłem się umyć, doprowadzając do porządku, aby zmyć z siebie bród z ciała.
Po kąpiel wróciłem do kuchni, gdzie mój mąż nakładał jedzenie naszym dzieciom.
- Chcesz owieczko zjeść obiad? - Zapytał, zwracając swoją i dzieci uwagę na mnie.
- Nie - Krótka odpowiedz, wystarczyła, aby dano mi spokój.
- Mamo, czy wszystko dobrze? - Dzieci się martwiły, a ja nie potrafiłem nic na to poradzić, uśmiechać się nie umiałem, a więc tego nie było sensu robić.
- Tak, jestem tylko zmęczony, pójdę się położyć - Odpowiedziałem, opuszczając kuchni, powoli idąc do sypialni, od razu kładąc się do łóżka, gdzie chciałem już tylko zasnąć i się nie obudzić.
- Miki śpisz? - Usłyszałem, ale nie zareagowałem, wpatrując się tępo w okno. - Pójdziemy może do Lailah co? Ona będzie w stanie nam pomóc, co ty na to? - Podpytał, siadając obok mnie na łóżku, głaszczą po policzku.
Na to pytanie wzruszyłem ramionami, czy ja chciałem do niej ość? Nie wiem, nie miało to dla mnie znaczenia, mogłem zostać w domu, tu było mi dobrze, a chodzenie tam, gdzie są ludzie, nie jest mi po drodze, im dalej ludzi tym dla mnie samego jest znacznie lepiej.
- Nie chce, chce zostać w domu - Mruknąłem, nie mając ochoty zaszczycić go spojrzeniem, wpatrywanie się w okno było naprawdę przyjemne i podobało mi się bardziej niż skupianie się na tym, co do mnie mówi lub ode mnie chce.
- A jeśli poproszę, aby tu do nas przyszła? Zmienisz zdanie? - Podpytał, chcąc zwrócić moją uwagę, co mu się w końcu udało.
- Rób, co chcesz - Odpowiedziałem, wzruszając ramionami, nie wiedząc, czy tego chce, czy może tego nie chce, było mi to obojętne, naprawdę nie ma to dla mnie znaczenia, ale jeśli mu zależy, to niech już mu będzie bylebym ja nie musiał robić nic.
<Pasterzyku? C:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz