czwartek, 4 stycznia 2024

Od Mikleo CD Soreya

No i jak tu z nim żyć? Ja wiem, że on wygląda dobrze we wszystkim tym, co znajduję się w szafie, jednak sądzę, że dobrze byłoby, gdyby jakoś się ubrał i to znacznie lepiej niż na wyjście z domu do pracy, Alishy czy a spacer, nie chcemy przynieść wstydu Merlinowi, mógłby nam tego nigdy nie wybaczyć.
- Nie możesz ubrać byle czego, przecież nie założysz na ciało piżamy prawda? Brudnej lub rozciągniętej też nie założysz - Odpowiedziałem, martwiąc się o to, co założy, ta koszula, którą teraz ma na sobie była taka ładna, a on ją zniszczył, co czuję, że jutro już nie zdążymy kupić mu nowej no i co my teraz zrobimy?
- Nie ubiorę przecież piżamy, nie ubiorę też ubrań schodzonych, ale taką zwykłą koszulę chyba już ubrać mogę prawda? Bo i tak nie będzie miało to większego znaczenia - Gdy to powiedział, zerknąłem na niego, ciężko przy tym wzdychając, on naprawdę nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji, nie możemy wyglądać byle jak, co często mu powtarzam, a mimo to on mnie nie słucha, uważając zupełnie coś innego.
- Czy naprawdę muszę ci to tłumaczyć raz jeszcze? - Zapytałem, wyciągając jedną z ładniejszych granatowych koszul z szafy, odwracając się w jego stronę. - Myślę, że nie jest najgorsza, trzeba ją tylko przebrać i myślę, że jutro będziesz się w niej dobrze prezentował - Oczywiście mówiłem do siebie on i tak nie brał tego wszystkiego na poważnie, na szczęście od tego miał mnie.
- Czy mam to przeprać? - Zapytał, przyglądając się koszuli, którą trzymałem w dłoni.
- Nie ma takiej potrzeby, tym zajmę się jutro, a dzisiaj chodźmy, może już spać, bo nie wiem jak ty, ale ja skorzystałbym ze zdrowej dawki snu - Zaproponowałem, uśmiechając się do niego łagodnie, składając na jego ustach delikatny pocałunek.
- To całkiem dobry pomysł - Zgodził się ze mną, ruszając moimi śladami, prosto do łóżka gdzie mogliśmy wtulić się w swoje ciała, zamieniając ze sobą jeszcze kilka zdań, nim oboje udaliśmy się na spoczynek.
W nocy nie do końca wiem, o której godzinie zjawiła się u nas Hana, dziewczynka bardzo chciała spać z nami, na co nie mogliśmy się nie zgodzić, małą męczą koszmary, a to było dla nas do zrozumienia, wiele przeżyła przez tę kobietę i gdybyśmy jej szybko nie odnaleźli, zapewne jej psychika zniszczyłaby się jeszcze bardziej, jak dobrze więc, że szybko zareagowaliśmy, bo gdyby nie to sam nie wiem, co by się z nią stało.
Resztę nocy upłynęła nam dość spokojnie, Hana spała z nami, czując się bezpiecznie, a więc nie już nas nie budziła ani razu.
Rano, gdy nadszedł czas, oczywiście nasze dzieci nas obudziły, jak i jedno tak i drugie, chcące uwagi, ale i nie tylko siadanie również musiało zostać jak najszybsze przygotowane, z resztą nie tylko dzieci były głodne, zwierzaki również oczekiwały, jedzenia i uwagi, a więc musieliśmy znać się wszystkim aż do przyjścia Lailah. Kobieta od razu zajęła się naszymi dziećmi, gdy my przygotowaliśmy się do wyjścia na spotkanie z Merlinem.
- Hej nie stresuj się tak, wszystko będzie dobrze - Odezwałem się do męża, widząc wiele negatywnych emocji wymalowanych na jego twarzy.

<Pasterzyku? C:> 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz