Nie za bardzo wiedziałem, kiedy zasnąłem. W ogóle tego w planach nie miałem. Po prostu Hana chciała się położyć, i zasnęła przy mnie, i to tak mocno się wtulając w moje ciało, że nic nie mogłem zrobić, bo gdybym coś zrobił, to zaraz by się obudziła. A na to pozwolić nie mogłem. Ta tragedia na pewno ją strasznie wymęczyła. Mam nadzieję, że nie będzie o tym pamiętała, jak już dorośnie. Jest malutka, więc możliwie, że tak właśnie będzie. A ja na pewno przypilnuję, by była bezpieczna i nikt jej więcej nie porwał. Ani jej, ani żadnego z moich dzieci.
Kiedy się przebudziłem, moja księżniczka dalej spała. Nie miałem ochoty leżeć w łóżku, musiałem w końcu pomóc Mikleo z drugim dzieckiem. No ale co miałem zrobić z Haną? Zostawić ją? Przenieść do jej pokoju? Bałem się, że jak się obudzi sama, to się przestraszy. Nie chciałbym, by się przestraszyła. Dlatego więc leżałem grzecznie przy niej, gładząc jej włoski, które już raczej wymagały umycia. Wieczorem je umyję, by były śliczne i pachnące, jak u mamusi.
– Już się lepiej czujesz? – usłyszałem głos Mikleo, który mocno mnie zaskoczył. On tu był? Byłem pewien, że... sam nie wiem, czego. Na pewno nie tego, że mój mąż tu będzie. I to jeszcze z naszym synem, który również spał, siedząc na jego kolanach.
– Lepiej się czułem przed snem, zasnąłem, bo Misaki zasnęła – wyjaśniałem, przecierając zmęczone oczy.
– Hana – powiedział szybko, na co zmarszczyłem brwi. – Powiedziałeś Misaki. A to nie ta córka – wyjaśnił mi, dostrzegając moje spojrzenie.
– Możliwe – przyznałem, ciężko wzdychając. – Dopiero co się obudziłem. Zaspany jeszcze jestem. Poza tym, takie podobne są do siebie – dodałem, patrząc na moją księżniczkę z rozczuleniem. Nie wiem, co bym zrobił, gdyby stała jej się krzywda. Gdyby komukolwiek z mojej rodziny stałaby się krzywda. Ja się zdecydowanie nie nadaję do posiadania rodziny. Ewidentnie za słabe serce mam do tego.
– Przypomniałeś sobie, jak Misaki wyglądała, jak była mała? – zapytał cicho, przyglądając mi się z uwagą.
– Nie wiem. Tak mi się wydaje. Ale mogę bredzić, mam do tego talent – przyznałem, nie wykluczając tej możliwości. – Wziąć Haru od ciebie? – zapytałem, odwracając głowę w jego stronę, bardzo chcąc mu pomóc w... w czymkolwiek. Niewiele dzisiaj zrobiłem. W końcu, to Mikleo znalazł Hanę. To on ją odebrał tej kobiecie. Ja tam byłem... nie wiem, po co, chyba tylko po to, żeby przytrzymać Aoi, aby nie rzuciła się na mojego męża. Gdyby nie to, że serce bolało mnie strasznie nie wiem, co bym zrobił tej kobiecie. Nic dobrego, na pewno. Więc to dobrze dla niej, że takie problemy się u mnie pojawiły.
– Sam go do ciebie położę – odparł, po czym zrobił to, o czym mi mówił wcześniej. – Zrobić ci coś ciepłego do picia?
– Nie, dziękuję. Chcę ci pomóc. Na pewno jest tu coś, w czym mogę ci pomóc – odpowiedziałem, nie spuszczając z niego wzroku. Co prawda, nie za bardzo wiem, jak ja niby wstanę nie budząc przy tym Hany, która dalej spała sobie wtulona w moje ciało, jakbym jej miał zaraz zniknąć.
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz