Mimo, że było już dawno po obiedzie, dalej jeszcze troszkę to przeżywałem. Niepotrzebnie się w ogóle odzywałem. Znacznie lepiej bym wypadł, gdybym trochę inaczej sformułował swoją odpowiedź. Teraz już za późno, zepsułem wszystko i tyle byłoby z poprawienia relacji z Merlinem. Wiedziałem, że to był zły pomysł, by tam iść. Powinienem zostać z dziećmi, a Miki powinien pójść tam sam. On sobie świetnie radził, ja wszystko psułem. Cud, że z tego stresu nie zapomniałem, jak się posługiwać nożem i widelcem, chociaż dłonie mi drżały strasznie, i to na tyle strasznie, że trochę się tak bałem jeść. Przemogłem się jednak, bo gdybym nie jadł, to byłoby niekulturalne z mojej strony. Co prawda, tak zestresowany byłem, że smaki do mnie niezbyt docierały. Dobrze, że Miki odpowiadał, że jedzenie dobre było, bo na pewno było dobre, tylko ja tego nie byłem w stanie poczuć.
Od razu poszedłem na górę, by się przebrać. Miałem trochę dosyć tej koszuli. Znaczy się, koszula sama w sobie była normalna, koszula jak koszula, ale Miki zadbał o to, by była ona idealna. I to za idealna jak dla mnie. Ja nie jestem idealny, więc czemu miałbym nosić rzeczy idealne? Zdjąłem tę zdecydowanie za idealną koszulę i założyłem na swój tors taką zwyczajną, prostą koszulkę. I już po tym czułem się znacznie lepiej. Zmieniłem także swoje spodnie, przeczesałem dłonią włosy, powodując na głowie ten mój naturalny nieporządek, i już czułem się lepiej.
Nim zszedłem na dół, zajrzałem jeszcze do dzieci, by upewnić się, że wszystko w porządku. Okazało się, że nasze dzieci się przebudziły, zarówno Haru jak i Hana, dlatego zabrałem je na dół. Wpierw chciałem wziąć moje dzieci na ręce, ale szybko zdałem sobie sprawę, że to byłby zły pomysł, dlatego złapałem córeczkę za dłoń, synka za dłoń i powoli zszedłem z nimi po schodach. Swoją drogą, dobrze, że już wróciliśmy, i że wszedłem do pokoju Hany, bo nie wiem, jakby zareagowała, gdyby się obudziła, przyszła do naszego pokoju i zobaczyła, że nas nie ma.
– Mama! – odezwały się dzieci, podbiegając do najukochańszej mamy na świecie. – Stęskniliśmy się – dodały, przytulając się do jej nóg.
– Tak? My też się za wami stęskniliśmy. Byłyście grzeczne dla cioci? – dopytał Miki, gładząc ich włoski.
– Były bardzo grzeczne – odezwała się Lailah, uśmiechając się do mnie jakoś tak dziwnie.
Miki coś jej powiedział. Na pewno coś jej powiedział. Pewnie o tym, że się skompromitowałem jedyną dłuższą wypowiedzią, na jaką się zdecydowałem. Znaczy, zdecydowałem się, zostałem zapytany i musiałem odpowiedzieć. Mogłem powiedzieć, że nie pamiętam nic. I byłoby lepiej. Tak to pewnie myśli sobie o mnie, że jestem zapatrzony tylko w Miki'ego, a tak nie było. Dbałem o Miki'ego, i o moje dzieci, i o moich najbliższych przyjaciół. Najlepiej to by ze mną było, gdybym był niemy. Po co mam głos? Tylko się kompromituję. Więcej z tym problemów niż pożytku.
– Zostaniesz na kolacji? Może ci przygotować coś do picia? Wy też chcecie coś do picia? – zapytałem wszystkich, zachowując się jak najbardziej normalnie. Już i tak czułem się znacznie lepiej z powodu samego przebrania. W końcu byłem sobą, takim prostym, troszkę nieporadnym, głupkowatym, ale sobą.
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz