piątek, 16 lutego 2024

Od Daisuke CD Haru

 Nie powinno mnie to zaskakiwać, w końcu Haru pochodził z niższej klasy społecznej, mógł nie mieć środków na taką wyprawę, ani jakiegokolwiek powodu, by się wybierać gdzieś poza miasto. To nawet lepiej dla mnie, bo teraz dzięki temu mogę mu pokazać świat. Może nie cały, bo to jest zwyczajnie niemożliwe, trochę nie mamy na takie rzeczy czasu, podróże konne za dużo czasu zajmują, a o inny, no i szybszy środek transportu raczej trudno, żeby nie powiedzieć, że wręcz niemożliwe, ale jakieś takie ważniejsze i piękniejsze miejsca pokazać bym mu mógł. Teraz pokażę mu krajobraz górski, który nie jest tak spektakularny, jak ten nadmorski, no ale morze znajdowało się strasznie daleko, minimum kilka dni konno, a nie tak jak tutaj jeden dzień. Ale nad morze też się udamy, tylko jak będzie cieplej, bo teraz chyba bym umarł z zimna. 
- Ze mną zobaczysz ich znacznie więcej – odpowiedziałem spokojnie, patrząc przed siebie. 
- O ile praca mi na to pozwoli – odparł, ciężko wzdychając. 
- Wiesz, że nie musisz pracować w straży, prawda? Mam środki, by zapewnić ci, czego tylko chcesz, i ponadto, a ty możesz robić, co tylko chcesz – powiedziałem, zerkając na niego kątem oka. Pracował, bo chciał, nie miałem z tym problemu, ale też nie chciałem, by praca stanęła mu na drodze do zwiedzania świata, zwłaszcza, że był całkiem szczęśliwy. A przynajmniej na takiego wyglądał. 
- Nie chcę być na twoim utrzymaniu – wyjaśnił, na co lekko zmarszczyłem brwi. Tak właściwie, to on jest na moim utrzymaniu. W końcu, do kosztów utrzymania domu się nie dokłada, ubrania mu też kupuję, zabieram i będę zabierać go na różne wyjazdy, i absolutnie mi to nie przeszkadzało. To i tak była niska cena w porównaniu ze szczęściem i miłością, jaką daje mi Haru, ale dla niego pieniądze miały znaczenie i chyba dlatego tak wzbraniał się przed zamieszkaniem ze mną. I niepotrzebnie, bo teraz ma bardzo dobrze, a będzie miał jeszcze lepiej, ja już tego dopilnuję. 
- Cóż, jeżeli tak uważasz. Ale i tak latem i tak cię zabieram nad morze. I jeżeli będziesz chciał, to możesz mi towarzyszyć w wyjazdach na winnice. Co prawda, nie będą to takie zapierające dech w piersiach widoki, jak góry, czy morze, ale w ten sposób także zwiedzisz trochę świata. I zobaczysz, czym się zajmuję – zaproponowałem, nie mając żadnego problemu z tym, by towarzyszył mi w takich bardziej biznesowych wyprawach. Dzięki temu będą one nieco bardziej znośne. 
- No, zobaczymy jeszcze – odpowiedział, a ja nie wiedziałem, do czego się odnosi, czy do wyjazdu nad morze, czy może do wyjazdów biznesowych? Bo tego morza mu nie odpuszczę, sam z chęcią bym wyjechał nad morze, bardzo dawno mnie tam nie było, no ale już na te winnice mogę machnąć ręką. Chociaż, miło by było, gdyby ze mną chociaż raz pojechał. 
Późnym popołudniem dojechaliśmy do celu, z czego się ucieszyłem, ponieważ już trochę zmarzłem, i jeszcze zgłodniałem. Rano nie zjadłem jakoś dużo, po wczorajszym torcie musiałem się tak trochę ograniczyć, by nie wpłynęło to na moją wagę, zwłaszcza, że teraz ćwiczyć raczej nie będę, a przecież musiałem wyglądać perfekcyjnie, skoro jutro chcę mu się oświadczyć. Tylko nie w gospodzie, zabiorę go gdzieś w teren, gdzieś, gdzie jest ładnie, romantycznie, tak, jak on lubi. 
- Zjemy, przebierzemy się i pójdziemy się trochę ogrzać w gorących źródłach – przedstawiłem mu swój plan, kiedy po zamówienia jedzenia udaliśmy się do naszego pokoju. – Na jutro proponuję zwiedzanie, jeśli ci to odpowiada. Chyba, że nie masz ochoty, możemy cały dzień posiedzieć tutaj, nikt nam przeszkadzać  nie będzie – dodałem, otwierając torbę, by wyjąć z niej jakieś luźniejsze rzeczy, które i tak później zamieni się na ręczniki owinięte wokół pasa. No i jeszcze musiałem schować pudełeczko z pierścionkiem, by przypadkiem nie wpadło w jego ręce, bo wtedy nici z niespodzianki. 

<Piesku? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz