wtorek, 27 lutego 2024

Od Soreya CD Mikleo

 Delikatnie zmarszczyłem brwi na jego pytanie, nie mówiłem mu o tym? No a byłem pewien, że mu mówiłem. Ale jak tak bardziej nad tym myślę, to tak niezbyt pamiętam jego odpowiedź, a więc coś sobie ubzdurałem. W sumie, to nie pierwszy i nie ostatni raz. I oni zaoferowali mi pracę posłańca... przecież bym sobie wymyślił, że przekazałem komuś wiadomość, a w rzeczywistości nic takiego nie miałoby miejsca. To zdecydowanie nie jest praca dla mnie, jestem za głupi na takie rzeczy. No nic, lepiej teraz się skupię na tym, by faktycznie odpowiedzieć mu na to pytanie, a nie tylko zrobić to w myślach, jak to miało miejsce do tej pory. 
- Znaczy się, że najrozsądniejszą opcją dla mnie pracowanie na nocki w magazynie. No wiesz, w nocy będę pracować, a nad ranem wracać i odsypiać, by nie czuć się za bardzo samotnym, kiedy nie będzie ciebie i dzieci. A jak wrócicie, wstanę i będę z wami spędzać czas. Genialne, nie? – wyjaśniłem zadowolony, szczerząc się do niego szeroko.  
- No... nie wiem – przyznał, delikatnie się krzywiąc. 
- Jak to? Praca na magazynie jest prosta, czyli taka idealna dla mnie, i może zarobię trochę mniej niż ty, ale zawsze to trochę będzie tych pieniędzy. I nie będę cierpiał, jak was nie będzie, bo będę spać – odparłem, uśmiechając się do niego delikatnie. 
- Jak byłeś kiedyś człowiekiem, to też zdarzało ci się pracować na nocki, i nie znosiłeś tego dobrze. Ja też, zresztą. Nie lubiłem być w nocy sam. I też za dnia głównie odsypiałeś, a nie spędzałeś z nami czas, bo byłeś zbyt zmęczony – odpowiedział mi, na co się zastanowiłem. Naprawdę? Nie wiedziałem o tym. Ale też, czy to zmienia postać rzeczy? Nie powiedziałbym. 
- Ale teraz jestem aniołem i jestem zacznie wytrzymalszy, niż jakiś tam człowiek, więc nie będę musiał tyle spać. Poza tym, będę tam pracował tylko przez jakiś czas, tak długo, jak ty będziesz pracował u Alishy. Zobaczysz, nawet nie odczujesz różnicy – obiecałem i ucałowałem go w policzek. 
- Cóż, skoro tak zdecydowałeś, to niech ci będzie – odpowiedział, ale dalej coś mi się wydawało, że nie był zadowolony. 
- Postaram się wynagrodzić ci moją nocną nieobecność – obiecałem, naprawdę mając nadzieję, że nie będzie na mnie o to zły. Wierzę, że jakoś uda mi się to wszystko pogodzić. To nie może być takie trudne. Zresztą, to będzie trwało tylko przez jakiś czas, i to nie jakoś długi, no bo ile to może być? Miesiąc? Może kilka tygodni. Pewnie jak byłem człowiekiem, trwało to znacznie dłużej. Tak mi się wydaje. 
- Ty to lepiej skup się na tym, by rozpakować zakupy, bo dzieci muszą gdzieś usiąść – odpowiedział, na co uśmiechnąłem się głupkowato. Racja. Zapomniałem się. 
 - Już się robi – odpowiedziałem, zabierając się do kończenia mojej roboty. Więc mam teraz dodatkowy cel. Nie dość, że muszę wrócić do bycia człowiekiem, albo po prostu pozbyć się mojego żywiołu, to muszę także pilnować, by podczas pracy mój mąż nie poczuł się odrzucony i zapomniany. Właściwie, to w ogóle nie mogę na to pozwolić, by kiedykolwiek się tak poczuł, nie tylko podczas okresu, w którym będę pracował. I zrobię wszystko, by właśnie tak było. 

<Owieczko? c:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz