środa, 21 lutego 2024

Od Mikleo CD Soreya

 Czując gorące usta na moim chłodnym ciele, jęknąłem cicho, kładąc dłonie na włosach męża, przymykając swoje oczy. Nic wielkiego, a jednak wystarczyło, aby moje ciało drżało z podniecenia, a dłoń delikatnie zaciskała się na jego włosach.
- Nie o to mi chodziło - Wydusiłem, starając się myśleć trzeźwo, mimo że w ogóle mi to nie wychodziło, jego usta i dotyk powodował u mnie szaleństwo, z powodu którego mój mózg nie potrafił trzeźwo myśleć.
Sorey nie przejął się tym, co chciałem powiedzieć, położył mnie na kanapie, uśmiechając się do mnie zadziornie, łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku, dłońmi drażniąc moje ciało.
Pocałunkami schodząc na szyję, którą zaczął pieścić, zachęcając mnie do cichego jęku, który stałem się stłumić, aby przypadkiem nie być zbyt głośnym.
- Wiesz, że nie musisz się powstrzymywać? Dzieci z nami nie ma - Wyszeptał, przypominając mi o tym drobnym fakcie, o którym zapomniałem, to znaczy doskonale wiedziałem, że dzieci nie ma. Jednak podświadomie starałem się być cicho ze względu na to, że chyba już za bardzo przywykłem, do tego kontrolowania swojego głosu, podczas naszego zbliżenia. - Chcę cię usłyszeć - Dodał, trochę mocniej przygryzając mój sutek, wywołując głośne jęknięcie.
Pieszczoty mojego męża były naprawdę cudowne, on doprowadzał mnie do rozkoszy, nad którą nie potrafiłem zapanować.
Sorey troszeczkę mnie dręczył, zdejmując ze mną spodnie, aby specjalnie drażnić moje ciało, w miejscach intymnych nie chcąc zbyt szybko dać mi spełnienia.
- Sorey proszę, ja już nie mogę - Wydusiłem, zaczynając się pod nim nerwowo poruszać, potrzebując jego w sobie, potrzebując tego już teraz i to zaraz.
- Nie możesz? A co ci potrzebne? - Wyszeptał, ustami dotykając mojego przyjaciela, wywołując u mnie kolejny dreszcz podniesienia.
- Ciebie w sobie - Przyznałem, nie mogąc już się go doczekać, tak bardzo chciałem jego bliskości, jego dotyku i miłości.
- Jesteś strasznie niecierpliwy - Wyszeptał, uśmiechając się do mnie zadziornie, ach co za złośnik, no po prostu nie wytrzymam.
- So... - Nie zdążyłem nic więcej powiedzieć, gdyż z ust moich wydostał się głośny jęk rozkoszy, wywołany moim mężem. Sorey nie chcąc, abym gadał, wszedł we mnie bez ostrzeżenia, doprowadzając mnie do szaleństwa.
Zadowolony i pełen energii nie czułem zmęczenia, chcąc jeszcze więcej i więcej, mój mąż nie miał nic przeciwko, mogąc się wyszaleć, zaspokajając i siebie i mnie, korzystając z czasu bez dzieci, który nie zdarza się zbyt często.
Zadowolony i zmęczony wtuliłem się w ciało mojego ukochanego mężczyzny, patrząc na jego przystojną twarz.
- Coś mam na twarzy? - Dopytał, głaszcząc mnie po pośladku, gdy widział moje spojrzenia.
- Nie, na twarzy nic nie masz, jesteś za to bardzo przystojny i dlatego patrzę na mojego przystojnego męża - Wyszeptałem, oczywiście nie chcąc odpuścić tego tematu, chciałbym, aby zaakceptował to, co powiedziałem i zaczął myśleć bardziej pozytywnie na swój temat.
- Oj Miki, Miki - Westchnął, całując mnie w czoło. - Zamiast mówić o sobie, wole mówić o tobie, o tym pięknym ciele, który tak bardzo mnie kręci - Wyszeptał, łącząc nasze usta w namiętnym pocałunku.
Rozbawiony, gdy tylko oderwaliśmy się od swoich ust, wtuliłem się w jego ciało, ciesząc się jego bliskością.
- Kocham cię - Szepnąłem zadowolony jego bliskości.

<Pasterzyku? C:>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz