Miał trochę racji, po posiłku trzeba było trochę odpocząć, no ale czy ja miałem na to czas? Tak średnio. Trochę późna godzina była, ale wolałem nie jeść obiadu wcześniej, tylko poczekać na niego, a że wracał troszkę późno, to i obiad późno był. A gdyby tak zmienić porę treningu? Zamiast późnym popołudniem, to z rana, już po śniadaniu? To nie jest taki zły pomysł. Tylko co ja będę robił, jak Haru będzie odpoczywał, zmęczony po całym dniu pracy? Nie mam mu oczywiście za złe tego odpoczynku, to jest całkowicie normalne, ale nie chciałbym leżeć, kiedy mam energię i chęci do działania. A może by tak dwa treningi? Właśnie rano, i teraz wczesnym wieczorem... to jest genialne. Czemu ja wcześniej na to nie wpadłem? Od jutra to zdecydowanie wprowadzam do swojego grafiku.
- Nie mam czasu na odpoczynek. Zresztą, nie zjadłem jakoś długo, nic mi nie będzie – odparłem nieprzekonany, podchodząc do szafy, musząc się przebrać w coś bardziej odpowiedniego do treningu. W takich ubraniach najkorzystniej wyglądać nie będę, ale nie to było moim zamiarem. Potrzebowałem w końcu jak największej swobody ruchu podczas treningu, by był on jak najbardziej efektywny.
- Nie mam nic do tego, byś sobie trenował, natomiast krzywdy ci sobie robić nie pozwolę – odpowiedział, przyglądając mi się z uwagą i chyba ze zmartwieniem. Ten to naprawdę nie ma poważniejszych problemów, skoro zamartwia się o mnie. Ja czułem się bardzo dobrze, było ze mną wspaniale, nie jestem narażony na żadne niebezpieczeństwo, więc czemu się o mnie martwi? Nie pojmowałem tego.
- Jakiej krzywdy? Żadnej krzywdy sobie nie robię. Już nie raz tak robiłem – odparłem, zdejmując ze swojego torsu elegancką koszulę na rzecz takiej zwyczajnej, białej, wiązanej z przodu. Nie przejmowałem się tym wiązaniem, bo i po co?
Haru wpatrywał się jeszcze we mnie przez chwilę, kiedy to zmieniałem spodnie, a kiedy już to uczyniłem podszedł do mnie, chwycił za moją dłoń i uniósł ją do góry, by ucałować jej wierzch. Jego zachowanie mnie mocno zaskoczyło. Zaskoczyła mnie ta delikatność i gesty pełne szacunku, czego aż tak często nie doświadczałem. Właściwie, to właśnie Haru był pierwszym, który zaczął okazywać mi szacunek poprzez pocałunki w dłonie. Miła odmiana. Odmiana, do której jeszcze nie przywykłem. I by to zamaskować, zachowałem oczywiście kamienną twarz. Nie jestem przyzwyczajony do tego, by dzielić się swoimi emocjami. Już i tak dużo się przed nim otwieram, no ale jednak niektóre z nich, zwłaszcza te negatywne, wolę zatrzymać dla siebie.
- Wiesz, że jest najpiękniejszy i najidealniejszy pod słońcem? – zapytał, kładąc dłonie na mich biodrach.
- Czasem mi coś takiego mówisz – odpowiedziałem trochę nieufnie, przyglądając się mu z uwagą. Do czegoś on dąży. Tylko jeszcze nie wiem, do czego.
- Niepotrzebnie jesteś dla siebie aż tak krytyczny. I czasem dobrze by ci zrobiło, gdybyś troszkę sobie odpuścił – wyjaśnił spokojnie.
- Nie mogę sobie odpuszczać. Kiedy sobie odpuszczam, zaczynam wyglądać mniej idealnie. Odpoczywaj, wrócę za jakąś godzinę, może półtorej. Jakbyś czegoś potrzebował, masz oczywiście dzwoneczek, jeżeli chcesz coś sobie przygotować w kuchni, możesz śmiało iść i się nikim nie przejmować. Ja uciekam – odpowiedziałem, chwytając go za koszulę, by móc dosięgnąć do jego ust i ucałować je delikatnie na pożegnanie. Co jak co, ale ja na palcach stawać nie będę, nawet dla niego, i nie przy takiej różnicy wzrostu. Odkąd jestem w domu, nie noszę żadnych butów z podwyższeniem, więc ta różnica była przeokropna i strasznie mnie dołowała.
<Piesku? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz