Oczywiście, że znacznie bardziej lubiłem patrzeć się w jego oczy bezpośrednio i nie mieć przeszkody pod postacią jego włosów. Oczywiście, uwielbiałem jego włosy, były przepiękne, pachnące, cudowne, i w ogóle najlepsze, ale nie, kiedy mi przykrywały jego cudowne oczy. Byłem prostym mężczyzną, nie było mi wiele do szczęścia potrzeba, tylko mojego Mikiego, całego, pięknego i z widocznymi, przecudnymi oczami. Mój Panie, jakie on miał cudowne te oczy. I to raczej nie przez żywioł. No bo, jak taki ametystowy kolor ma się łączyć z wodą? Co prawda, chyba tonacja się zgadzała, no bo i woda taka chłodna raczej, i kolor jego tęczówek też taki chłodnawy, i to jedyne, co jest wspólne, przynajmniej według mnie. Może więc bardziej odziedziczył wygląd po rodzicach. A ja odziedziczyłem wygląd po sobie samym, tylko ludzkim. Miki zdecydowanie lepiej na tym wyszedł.
- Oczywiście, że uwielbiam. Kocham twoje oczy. Są przepiękne – wyszeptałem, szczerząc się głupkowato, jak to miałem w zwyczaju, a następnie ucałowałem go w czoło. Nie, żeby coś, ale nigdy, nie licząc naszych dzieci ukochanych, nie widziałem takich tęczówek. I to chyba było takie najbardziej niesamowite.
- Twoje też są cudowne – odpowiedział, na co się uśmiechnąłem lekko. Jakoś tak nie miałem ochoty słuchać o tym, jak wyglądam ja, zdecydowanie bardziej wolałem mówić, jak przepięknie wygląda on. Tylko teraz muszę mu odpowiedzieć tak, by się na mnie nie obraził, i by pokazać mu, że zaakceptowałem i jestem wdzięczny za to, co mi powiedział.
- Są takie normalne, jak na Serafina ognia. Za to Lailah, o, ona ma dopiero takie niespotykane, takie szmaragdowe, a też jest taka, jak ja. Ja mam takie normalne. Ale dziękuję, że takie normalne oczy uważasz za cudowne – odparłem, uśmiechając się szerzej. To była dobra odpowiedź, prawda? Podziękowałem. Wyjaśniłem też, dlaczego nie uważam, by moje oczy były niezwykle. Moje były oczywiste. Ale jego i Lailah już nie, i to było w nich takiego niezwykłego.
- Jestem pewien, że dla wielu ludzi twoje oczy byłyby niezwykłe – spróbował mnie przekonać do swojego zdania.
- Nie wydaje mi się, większość ludzi nawet mnie nie dostrzega – odparłem, dalej stojąc przy swoim zdaniu. – A, i Owieczko, mam do ciebie prośbę. Zrobiłbyś listę zakupów? Ty się na tym znasz, masz lepszą pamięć, łatwiej wątki łączysz, i pewnie też myślisz na przyszłość, i o niczym nie zapomnisz...
- Zrobię, zrobię. Nie musisz mi aż tak słodzić – przerwał mi, nie odrywając ode mnie wzroku.
- Ależ ja ci nie słodzę, tylko mówię ci prawdę. Idę zająć się naszymi dziećmi, zanim zaczną z nudów coś niszczyć – odpowiedziałem, całując go po raz ostatni w czubek nosa i po tym odsunąłem się od niego, by faktycznie zabrać się za opiekę nad naszymi dziećmi. Miki się zajmie rzeczą, do której trzeba nieco wyższej inteligencji niż ta, którą posiadam ja. A potem jeszcze mu będę powiedzieć o tej pracy na nocki w magazynie i przedstawić mu swój genialny plan. Ja będę pracował w nocy, a później odsypiał, kiedy to Miki będzie w pracy, a dzieci w szkole. To nawet było na swój sposób genialne. Ja to jednak czasem jakieś olśnienia mam. Szkoda tylko, że tak rzadko, no ale trzeba doceniać, że w ogóle takie olśnienia mam.
<Owieczko? c:>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz